Halo, Rihanna, kiedy album R9? Odpowiedź na to pytanie majaczy między wierszami od ładnych kilku lat. Nie wygląda to jednak najlepiej.
Wszystko, tylko nie R9
Rihanna jest ostatnio na bakier z muzyką, a więc i krążkiem R9. Po opublikowaniu albumu Anti w 2016 roku nastąpiła cisza, którą zakłócały okazjonalne występy i single nagrane na potrzebę filmu Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu. Artystka wydaje się natomiast być mocno skupiona na innych rzeczach: rozwija Fenty Beauty (mimo nieprzychylnych plotek o kiepskich warunkach pracy), wychowuje dwóch synów i sporo działa charytatywnie.
W międzyczasie zdążyło pojawić się sporo plotek, a każdy upływający rok domniemany jest za ten, w którym wreszcie coś wyjdzie. O krążku wypowiadał się nawet partner piosenkarki, A$AP Rocky, twierdząc, że ta nad nim pracuje. Sama artystka wysyła sporo wskazówek, ale te są niekompletne. Rihanna pisała m.in. o tym, że R9 wyjdzie w 2019 roku, mamy spodziewać się niespodziewanego i sporej dozy eksperymentów. Gdzie rezultaty? Wygląda na to, że nieprędko je usłyszymy.
Czy Rihanna pojedzie w trasę koncertową?
Rihanna i jej album R9: zaczyna nie od tej strony, co zwykle
Ma plan na stronę wizualną, ale na muzyczną już mniej. W rozmowie z magazynem Interview Rihanna przyznała się do kilku koncepcji, niezbyt mających jednak związek z gotowymi utworami. – Mam wiele pomysłów na materiały wizualne. To dziwne, bo mój mózg pracuje teraz wstecz. Zwykle najpierw mam muzykę, i to ona prowadzi mnie do wizualnych możliwości, a teraz zaczęłam właśnie od tych wizualizacji – powiedziała.
Jak uważa sama Barbadoska, to niekoniecznie musi zwiastować złe wieści czy też brak weny. – Może tym razem to jest klucz. Być może pomysły wizualne zaprowadzą mnie do piosenek, które mam stworzyć – dodała. Zapytana o to, czy będą one jej odrodzeniem, zaprzeczyła i wyznała, że są one przypadkowe i dziwaczne oraz niemające z nią nic wspólnego. To tyle, jeśli chodzi o muzykę.
Sam wywiad zwrócił uwagę świata ze względu na okładkę, jaka towarzyszyła magazynowi. Rihanna jest na niej przebrana za… lubieżną zakonnicę w pełnym makijażu i skąpej koszuli. Ryzykownie. Internet jest podzielony – sporo komentujących odbiera sesję jako naśmiewającą się z chrześcijan i nawet ateiści wyrażają niezadowolenie.