Aresztowanie w jednym ujęciu. Miniserial „Dojrzewanie” wykonano rzadką techniką

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Czteroodcinkowy kryminał Jacka Thorne’a i Stephena Grahama zasili katalog Netfliksa 13 marca.
Na początku pandemii COVID-19 Philip Barantini miał już za sobą debiut reżyserski. Kinomanom był wcześniej znany z wielu ról aktorskich (Czarnobyl, Kompania braci, Krypta), a w nowej roli przywitał się thrillerem Zabójca doskonały. Tuż po nim Brytyjczyk wrócił do pomysłu, który ucieleśnił w krótkometrażówce Punkt wrzenia. Postanowił rozszerzyć go na półtoragodzinny film, co spotkało się z dużym uznaniem widzów i krytyków. Produkcję nominowano do czterech nagród BAFTA. Doczekała się także ciągu dalszego w postaci czteroodcinkowego serialu.
Kuchnia, czyli epicentrum zdarzeń
Scenariusz Punktu wrzenia trzyma w napięciu od pierwszych sekund. To w zasadzie kilka kwadransów z życia ekskluzywnej londyńskiej restauracji Jones & Sons. Historia rozpoczyna się od smutnych wieści: lokal traci dwie gwiazdki w ocenie higieny i bezpieczeństwa pracy. Chwilę później wszystko sypie się jak domek z kart. Personel wchodzi ze sobą w niewiele wnoszące sprzeczki, na sali pojawiają się roszczeniowi influencerzy, a Andy Jones, neurotyczny szef kuchni, stopniowo traci kontrolę. Najchętniej uciekłby z tonącego statku, ale ten jakimś cudem musi dalej płynąć.
Tańce z kamerą
Dramaturgia Punktu wrzenia nie kończy się na samych chwytach fabularnych. Reżyser wyniósł ją na jeszcze wyższy poziom, realizując film w jednym ujęciu. Kamera pozostaje w ciągłym ruchu: biega za bohaterami i zerka w przyrządzane przez nich dania, żeby chwilę później mapować całą salę restauracyjną. Brak cięć montażowych nie pozwala odetchnąć widzowi nawet na chwilę. Przypomina, że w prawdziwym życiu – inaczej niż podczas domowego seansu – nie można czegoś spowolnić albo wcisnąć przycisku stop.
Rihanna użyczy głosu Smerfetce. W filmie o sympatycznych niebieskich ludzikach pojawi się również jej muzyka!
Dlaczego dziś przypominamy o kuchennym master shocie Barantiniego? Tak się składa, że reżyser polubił się z wyjątkową, choć trudną realizacyjnie techniką, i zamierza wykorzystać ją po raz kolejny. Tym razem przeszczepia ją na grunt seriali. Co ciekawe, Dojrzewanie także tworzy ze Stephenem Grahamem, który grał Jonesa we wspomnianym Punkcie wrzenia. Nie dość, że brytyjski aktor znów otrzymał jedną z głównych ról, to jest showrunnerem i producentem wykonawczym całego formatu.
Dojrzewanie: Netflix ukazuje rozłam lokalnej społeczności
Miniserial również rozpoczyna się mocnym uderzeniem. W tym przypadku chodzi o aresztowanie 13-letniego Jamiego Millera. Chłopak zostaje oskarżony o brutalne zamordowanie uczennicy ze swojej szkoły. Próba udowodnienia mu winy prowadzi do rozłamu w całej lokalnej społeczności. Nie wiadomo, kto mówi prawdę, a kto próbuje ją zatuszować.
Zdaniem Barantiniego technika jednego ujęcia dynamizuje całą historię i nadaje jej prawdziwości. – W tym serialu kamera właściwie nie mruga, a to otwiera drogę do dużej szczerości. Niemożność ucieczki pozwala opowiedzieć coś bardziej złożonego – przekonywał twórca w rozmowie z portalem Deadline. Jak wyznał, praca nad każdym z odcinków trwała cztery tygodnie, z czego większość czasu poświęcano próbom aktorskim i technicznym. W trakcie jednego dnia zdjęciowego wykonywano tylko dwa ujęcia. Najwięcej problemów sprawiały ponoć te momenty, w których bohaterowie przemieszczają się między różnymi lokacjami.

Dojrzewanie zasili katalog Netfliksa 13 marca. Produkcja składa się z czterech epizodów.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.