Czytasz teraz
Nasi ludzie: regime brigade
Opinie

Nasi ludzie: regime brigade

regime x going
Vatican Shadow, DJ LAG, Kangding Ray, Cleric czy Bambounou – doskonale znane nazwiska, dzięki którym przetańczyliście niejedną noc. Czy wiecie, kto stoi za organizacją tych wydarzeń, kto zaprasza tych muzyków i kto dba o to, żebyście doskonale się bawili?
Chcemy pokazać ludzi, którzy stoją za najciekawszymi wydarzeniami w różnych miastach. W nowym goingowym cyklu „nasi ludzie” będziemy prezentować kolektywy, mające spory wpływ na kulturalne życie miasta i które za swój cel obrały organizowanie znakomitych imprez.

Ekipa Regime to młodzi ludzie z pasją w sercu i z otwartymi na rozwój umysłami. Od kilku lat starają się przewrócić kulturalnym życiem Wrocławia i wprowadzić do niego świeżość i zaskoczenie. Organizują imprezy, na które zapraszają ciekawych zagranicznych DJ-ów (m.in. Bambounou czy Shanti Celeste), interesują się również produkcją i wydawaniem muzyki oraz różnymi odnogami dyscyplin wizualnych. Już niebawem, światło dzienne ujrzy ich piąte płytowe wydawnictwo – album zdolnej producentki MIN t. 

Jak opisalibyście swój kolektyw – w jakich okolicznościach powstał, jaka jest jego idea, cel i założenia?

Zawsze podkreślamy, że działania kolektywu regime brigade nie mają żadnych granic. W szerokim pojmowaniu promocji kultury w naszym kraju nie mamy zamiaru się limitować. Jak to się zaczęło? Już dawno temu, gdy obserwowaliśmy scenę muzyczną i artystyczną zza Oceanu, jedną z największych inspiracji był dla nas kolektyw OFWGKTA (utworzony przez Tylera, The Creatora – przyp.red.). Byliśmy pod wrażeniem mnogości ich sposobów na wyrażanie siebie. Myślę, że możemy nieskromnie nazwać się diggerami muzycznymi, bo w każdym z nas drzemie wielka chęć dzielenia się swoimi zajawkami i twórczością. Jesteśmy paczką przyjaciół, która chce wpisać się w historię młodej kultury – czy to Wrocławia, czy w szerszym, krajowym myśleniu. Muzyka niezmiennie jest motorem napędowym, pewnym punktem wyjścia, ale nigdy nie było to dla nas ograniczenie tematyczne, bo od początku otaczali nas ludzie tworzący w wielu dziedzinach. Przede wszystkim chcieliśmy wskazać im środowisko, w którym mogą się rozwijać, poszerzać horyzonty, zdobywać doświadczenie i stać się rozpoznawalni. Wystartowaliśmy z taką ideą we trójkę: Łukasz Lorenc, Jakub Walczak (PLAL) i Kuba Tokarski (Tryptaminee).

Nasza nazwa jest przewrotna. Może kojarzyć się dość kontrowersyjnie, ale z tego samego powodu zwraca uwagę. Bawimy się konwencją. Jako inicjatywa oddolna, regime nie narzuca nic swoim odbiorcom, nie ogranicza, ale wskazuje konkretny punkt widzenia, pewien system wartości. Tym samym pozwalamy sobie na bezkompromisowość i niewymuszoną szczerość twórczą. Jeśli taki stan jest Ci bliski, to działaj z nami, a więc podążaj za mottem: “stay in the circle”.

regime
fot. Ada Toniewypada

Czym się kierujecie dobierając artystów na imprezy regime?

Dla nas jest to realizacja naszych gustów muzycznych, prezentujemy sound, którego w mieście często nam brakuje, a którymi szczerze się jaramy. Obserwujemy rozwój lokalnej sceny i znajdujemy przestrzeń, która w naszym mniemaniu nie została zagospodarowana. Dzięki temu możemy wnieść na te podwórka coś nowego, innego. Dajemy szansę młodym wykonawcom, którzy potrzebują wsparcia, spajamy ich niepodważalne talenty z umiejętnościami postaci znanych na ogólnoświatowej scenie muzycznej. Podobnie to działa w kwestii wydawniczej. W muzyce interesuje nas wiele: od kanonu szkoły Detroit, po nowe rozwiązania i trendy w muzyce klubowej, elektronicznej. Interesują nas koncerty z żywym instrumentarium i skillsy producenckie czy DJskie, bez szufladkowania na gatunki. Stawiamy na wielowymiarowość. Przykładowo: tak samo kochamy house, techno, acid, gqom, footwork, disco, baile funk, ambient, post-club, jazz, soul i shoegaze. Może się powtarzamy, ale nie chcemy stawiać sobie granic. Przychodząc na nasze eventy, możecie spodziewać się konceptualnej wkrętki i nowych brzmień oraz liczyć na zaskoczenia.

Z jakich bookingów do tej pory jesteście najbardziej dumni, jaka impreza najbardziej zapadła wam w pamięć i dlaczego?

Udało nam się ściągnąć do Wrocławia m.in. takich graczy jak Bambounou, Lake People, Florian Kupfer, Pablo Mateo, X-Coast, Chambray czy Sender Berlin. Dzięki tym bookingom, daliśmy szansę usłyszenia niektórych artystów po raz pierwszy w Polsce. Podobnie ma się sprawa ze znakomitą producentką i DJ-ką Shanti Celeste, która objechała już cały świat, a 24.11 w klubie Das Lokal zagra w ramach release party naszego piątego wydawnictwa jakim jest debiutancki album “Assemblage”, związanej z nami MIN t. Organizujemy wydarzenia większe i mniejsze, ale zawsze mają swoisty charakter. Pamiętam, jak wymyśliliśmy cykl “STR8 from the Dungeon”, którego głównym zadaniem była prezentacja dopiero debiutujących wykonawców oraz tych, którzy w Polsce w danym obrębie muzyki wyznaczają pewien kierunek. W nieistniejącym już klubie UFF doszło do formuły “BEZKRES”, podczas której skupiliśmy się na lekkiej, zamglonej, pływającej, wręcz rozlanej stylistyce. Tam po raz pierwszy zagrali Squid, a obok nich znany fanom rodzimego ambientu Tomasz Bednarczyk (New Rome). Ludzie siedzieli na poduszkach i słuchali dźwięków, obserwując podwodny świat wyświetlany tuż za plecami artystów, a na drugiej sali mieli okazję wziąć udział w projekcjach krótkometrażowego filmu “LOOP” autorstwa naszych reprezentantów (shout out to Jędrzej Zator, XANI, Whyba). To wszystko wpływało bezpośrednio na zmysły odbiorców i znajdowało punkt wspólny: doświadczanie. Można przytoczyć pierwsze zaproszenie ekipy Mordor Muzik w nasze skromne progi – szalona frekwencja wynikająca z zachłyśnięcia się grime’ową energią i konkretny lot podczas numeru “Krzyże”. Nie obyło się bez rewindów – filmiki krążą po sieci. Najmilej chyba wspominamy ten z Bambounou, głównie z powodu fantastycznej atmosfery, nieograniczonej schematem selekcji muzyki i roztańczonego do granic możliwości klubu. Bambi grał wtedy prawie 3 godziny, a po wszystkim przyznał, że bawił się tak dobrze, że mógłby i drugie tyle (śmiech).

regime
fot. Ada Toniewypada

Jaka jest przyszłość waszego kolektywu (w perspektywie 5-10 lat), co planujecie zmienić, może ulepszyć?

Pomysłów i planów jest bardzo dużo, głupio byłoby się z nich teraz wystrzelać, żeby czegoś nie zapeszyć, więc skupiamy się na produkcji, niektóre procesy są czasochłonne i długofalowe… ale możecie być pewni, że nie odpuścimy! Chcemy pojawiać się w różnych miejscach w Polsce, z wieloma formami sztuki, na wielu frontach. Chcemy rozwijać swoją działalność wydawniczą, realizować projekty w fizycznych nakładach na różnych nośnikach jako regime brigade, ale i nasz sublabel K-HOLE TRAX. Możecie na nas liczyć w temacie wydarzeń, następnych bookingów, kolaboracji i wyróżniania kolejnych, lokalnych pereł. Chcemy nadal robić to, co daje Wam i nam radość. Stawiać przed sobą nowe wyzwania. Po prostu… możecie na nas liczyć.

Podzielicie się jakąś anegdotą? Wymyślne oczekiwania i fanaberie artystów, zaskakujące zwroty akcji, przygody mrożące krew w żyłach etc.?

Ciężko mówić o fanaberiach, u nas raczej odbywa się wszystko w kumpelskiej atmosferze. Dotąd gdy poznawaliśmy zaproszonego artystę czy skład, to chwycenie wspólnego języka było kwestią kilku chwil i to jest w tym chyba najfajniejsze. Z takich zakulisowych – Bambounou, o czym niewiele osób wie, ma polskie korzenie i pierwszą rzeczą jakiej pragnął po wylądowaniu we Wrocławiu była paka chrupków kukurydzianych (coś jak Flipsy), które kojarzyły mu się z wczesnym dzieciństwem, kiedy przebywał w Polsce na wakacjach. Gdy otrzymaliśmy propozycję współpracy od kuratora muzycznego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty – Kostasa Georgakopulosa, zziomowaliśmy się z DJ-em LAGiem z Durbanu, który w Arsenale Miejskim rozpalił w sercach klubowiczów miłość do nowoczesnych brzmień z Afryki. Na naszym kanale znajdziecie krótką zajawkę wideo z jego występu, w którym towarzyszył mu PLAL. Mimo deszczowej aury, ludzie tańczyli jak w amoku, a po wszystkim (nad ranem) przenieśliśmy się z ekipą do mieszkania Łukasza. LAG od razu dorwał się do laptopa, odpalił program i zaczął komponować numer. Efekty tego ekskluziwu możecie sprawdzić na naszym profilu Soundcloud, a na pytanie “jak zatytułować projekt”, GQOMking odpowiedział… “2much” (śmiech).

Trzy hasła, które najlepiej was opisują, to:

  • indywidualność w kolektywnym myśleniu
  • multitasking
  • niezależność

regime brigade:

Zobacz również
questlove książka

zapisz się na kolejną imprezę – release party MIN t

Facebook: https://www.facebook.com/regimebrigade/

Instagram: https://www.instagram.com/regimebrigade/

Mixcloud: https://www.mixcloud.com/regimebrigade/

cover photo: Hubert Misiaczyk

 

regime
fot. Michał Sierakowski

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony