adminka najlepszego peja w warszawie, studentka UW, początkująca dj-ka, fanka…
gentryfikacja to dość popularne ostatnio słówko. zaczęłam się z nim często spotykać, kiedy mieszkałam w Berlinie, w kontekście zmian zachodzących w tym mieście. gentryfikacja oznacza zmianę charakteru dzielnicy mieszkaniowej z biedniejszej w taka bardziej fancy…
po powrocie do Warszawy z Berlina zaczęłam wiec zwracać bardziej uwagę na to, jak sprawa się miewa w default city. mówi się, że Warszawa to taki mały Berlin. sprawdza się to również w tym przypadku.
Warszawa jaka jest – każdy widzi. trochę brak ładu i składu w architekturze i planie urbanistycznym, stare kamienice a obok szklane biurowce lub powstające nowe budynki mieszkalne, każdy coraz bardziej nowoczesny, ale żaden nie pasujący za bardzo do poprzedniego. taki eklektyzm dodaje stolicy swojego rodzaju uroku. niestety gentryfikacja i w Warszawie nie pozostaje bez konsekwencji dla mieszkańców.
Jesteś warszawską syrenką – rozmowa z @warsaw_affirmations
pamiętacie „Lalkę”? w powieści Prusa (lub jej streszczeniach XD) można przeczytać o tym, jak Wokulski chodził sb po Powiślu, które było slumsami ówczesnej stolicy. a teraz? aktualnie na Powiślu łatwiej kupić kurtkę za 3000 pln niż chlebek za 3 zł (chyba że w galerii wypieków przy BUW, jesli macie cierpliwość stać w kolejce).
zmienia się nie tylko Powiśle, zmienia się całe Śródmieście. uliczki takie jak Poznańska czy Krucza, kiedyś pełne zakładów rzemieślniczych, teraz są wypełnione knajpkami, w których ceny dań zaczynaja się od 30 zł. łatwiej dostać tam fois gras niż świeże pieczywko (w rozsądnej cenie…).
zmienia się Praga. choć nadal przypisuje się jej łatkę dzielnicy, po której strach chodzić samemu wieczorem, to miejscówki powstające w okolicach Brzeskiej czy Zabkowskiej przyciągają tych samych klientów co bary i restauracje w okolicach pl. Zbawiciela. ceny mieszkań w odnowionych kamienicach na jeszcze niedawno cieszącej się niezbyt pochlebną opinią Pradze coraz częściej oscylują wokół 13k za m2, a to raczej sporo XD
nie mogę tez zapomnieć o Woli. niegdyś była to taka trochę lewobrzeżna Praga – prawilne mordki, kamienice z kapliczkami w podwórkach czy na klatkach, swojski klimacik. aktualnie jednak Wola zmienia się w drugi Mordor, także jeśli chcesz mieć blisko do biura, musisz wprowadzić się na Wolę :”)
co z tego wszystkiego wynika? postanowiłam zapytać moich obserwatorów na IG o to, jak proces gentryfikacja miasta wpłynął i wpływa na ich życie w stolicy. Wiele odpowiedzi dotyczyło dotkliwych skutków finansowych: “nie stać mnie na mieszkanie w miejscu, gdzie mieszkałem od zawsze”.
stale powracała też kwestia coraz bardziej brakujących tanich piekarni i sklepów spożywczych w centrum. jednak najbardziej moją uwagę przykuły odpowiedzi o tym, że “zabierają nam fajne miejsca” – i tu często wymieniano Pogłos. o tym, że z jedną fajniejszych warszawskich miejscówek będziemy musieli się niebawem pożegnać, pisałam o tutaj:
no ale dobra, trochę narzekania było, teraz czas na plusy. dostałam parę fajnie rozbudowanych odpowiedzi, dzięki którym sama dostrzegłam w gentryfikacji trochę pozytywów. co to za pozytywy? głównie wymienione zostały rozwój kultury i zwiększenie się tolerancji i otwartości wśród mieszkańców Warszawy, a także poprawa bezpieczeństwa i spadek przestępczości.
brakiem odczuwalnych skutków gentryfikacji (tych negatywnych) mogą jak na razie cieszyć się mieszkańcy dzielnic oddalonych od centrum Warszawy. jednak w większości odpowiedzi na ten moment zadowolonych mieszkańców obrzeży dało się wyczuć nutkę niepokoju: “czy to na długo?” .
adminka najlepszego peja w warszawie, studentka UW, początkująca dj-ka, fanka wixapolu. kocha muzyke drugiej połowy xx wieku, szczególnie grunge i new wave. od dzieciństwa związana z żoliborzem, który uważa za najlepszą dzielnicę warszawy :)