„A potem tańczyliśmy” już w kinach – Levan Akin podejmuje temat współczesnych wizji męskości
Jestem KONESEREM dobrego wzornictwa i architektury, miłośnikiem muzyki, perkusistą, didżejem,…
Do kin dzisiaj, 25 września, wszedł głośny film A potem tańczyliśmy. Opowieść o balecie staje się przyczynkiem do dekonstrukcji tradycyjnej wizji męskości. Levan Akin zaprasza nas na pełną napięcia historię o walce o własną tożsamość i ryzyku związanym z jej podjęciem.
Pożądanie, ambicja, wyzwolenie. Mareb (w tej roli Levan Gelbakhiani) jest tancerzem i od najmłodszych lat trenując w Gruzińskim Balecie Narodowym, marzy żeby w końcu dołączyć do głównego składu. Wierzy, że w ten sposób będzie mógł opuścić ojczyznę, co otworzy mu drogę ku lepszemu życiu.
Kiedy dostaje się do upragnionego baletu, w tym samym czasie do zespołu dołącza nowy tancerz. Irakli jest bardzo charyzmatyczny i utalentowany. Między bohaterami szybko dochodzi do interakcji – taniec, pożądanie i rywalizacja tworzą wkrótce mieszankę wybuchową. Przed Marebem staje olbrzymie wyzwanie – i to nie tylko to zawodowe.
Szwedzki reżyser Levan Akin ujmuje w filmie A potem tańczyliśmy temat jakże aktualny i ważny, również (a może nawet przede wszystkim) w Polsce – akceptację homoseksualizmu w środowisku, w którym dominują sztuczne podziały i wizje “nadętej” męskości w tradycyjnym wydaniu. Film wzbudził w Gruzji wiele emocji. Konserwatywna część kraju mocno protestowała przeciwko jego projekcjom. O zgrozo, nawet dyrektorka Narodowego Baletu Gruzji, Nino Sukhishvili oponowała przeciwko dziełu Akina. Nie przeszkodziło to produkcji w osiągnięciu frekwencyjnego sukcesu – wszystkie bilety były wyprzedane.
A potem tańczyliśmy również odbiło się głośnym echem na festiwalu w Cannes. Film był również nominowany do nagrody Europejskiej Akademii Filmowej, festiwali w Chicago, Odessie i Sarajevie, a Levan i Gelbakhiani i reżyser dostali nagrody indywidualne na MFF w Valladolid. To wszystko z pewnością przyczyniło się do bardzo dobrego odbioru filmu na świecie.
Film będzie również walczył w Konkursie Międzynarodowym na Warszawskim Festiwalu Filmowym w sekcji Odkrycia a już od 25 września możecie go zobaczyć w kinie w swoim mieście.
Jestem KONESEREM dobrego wzornictwa i architektury, miłośnikiem muzyki, perkusistą, didżejem, (jeszcze) niespełnionym producentem i (jeszcze bardziej) niespełnionym projektantem graficznym. Wyznaję słowa Milesa Davisa, który stwierdził, że “życie bez muzyki byłoby niczym”. Od kilku lat przewodzę kolektywom SONDA i SOJUZ, które skupiają didżejów i didżejki z Polski i Europy Wschodniej, tworząc bezpieczne, wolne od uprzedzeń imprezy, prezentujące różne oblicza muzyki elektronicznej.