Czytasz
Tajlandia w sercu Warszawy. Byliśmy w AHAAN Thai Street Food 🇹🇭

Tajlandia w sercu Warszawy. Byliśmy w AHAAN Thai Street Food 🇹🇭

Lokal przy pl. Unii Lubelskiej odwiedziliśmy przy okazji Restaurant Week, ale czujemy, że wrócimy tam jeszcze nie raz. Autentyczna atmosfera i różnorodne smaki – takich połączeń zdecydowanie potrzebujemy.

Na zewnątrz miejsce wygląda dość niepozornie. Choć znajduje się dosłownie na środku placu, łatwo je przeoczyć, ba, pomylić z nieużytkowanymi zabudowaniami. Podobnie było w przypadku poprzedniej siedziby AHAAN Thai Street Food, która znajdowała się w Centrum Handlowym Arkada na Powiślu. W mocno duchologicznym pasażu nadal panuje istny miszmasz. Warzywniaki sąsiadują z antykwariatami, obok hipsterskich sklepów z żywnością dogorywają prowadzone od lat salony fryzjerskie.

Włoskie smaki z nowojorskim twistem? Sprawdźcie, co ma do zaoferowania nowo otwarta restauracja Nicoletta!

Powiedzenie, że nie ocenia się książek po okładce, sprawdza się jednak i w tym przypadku. Po wejściu do betonowej rotundy naszym oczom ukazuje się skąpane we fluorescencyjnych barwach wnętrze. Zza baru uśmiechają się rzędy butelek z wysokoprocentowymi alkoholami. Ściany są oklejone fototapetami z tajlandzkich targów i wycinkami z tamtejszych gazet. Stoły przykrywają kwietne ceraty. Usiądziemy przy nich albo na wysokich krzesłach, albo na kolorowych, plastikowych stołkach – czyli tak, jak w prawdziwej streetfoodowej knajpie w Bangkoku.

AHAAN Street Food ma dwa piętra. Tu widok na salę na parterze / fot. Stanisław Bryś

Trzydaniowe doświadczenie

Sam odwiedziłem AHAAN Thai Street Food przy okazji wiosennej edycji Restaurant Week. Niezaznajomionym z tym konceptem tłumaczę: to cykliczne, ogólnopolskie wydarzenie, w ramach którego restauracje zapraszają na specjalne, autorskie menu festiwalowe. Za stałą cenę 69 zł otrzymamy przystawkę, danie główne i deser, a do picia – koktajl Martini Fiero z tonikiem Kinleya. Restaurant Week potrwa do 30 kwietnia, a zatem macie jeszcze chwilę czasu na połechtanie własnych kubków smakowych. Jest w czym wybierać.

Do pierożków kahogiri w zestawie dodawany jest ostry sos sojowy / fot. Stanisław Bryś

Festiwalową przygodę rozpocząłem od khaogiri. Za tą dość enigmatyczną nazwą kryją się pierożki z kleistego ryżu, które najlepiej jeść rękami albo pałeczkami. Same w sobie są dość suche, dlatego warto obtoczyć je w sosie sojowym z odrobiną chilli. Co kryją w środku? Całkiem sympatyczne farsze, m.in. z grillowanymi warzywami i wędzonym łososiem na liściach czarnej herbaty. To ona nadawała smaku pożądanej lekkości. Takich wstępów do dania głównego chciałoby się doświadczać jak najczęściej.

Chilli i zielona herbata

Z menu B (do wyboru za każdym razem są dwa warianty) na moim stoliku chwilę później wylądowało Magical Neua Curry. Wiodącym składnikiem była tu wołowina, podana w dużych, choć nierównomiernych kawałkach. Mięso otaczał całkiem ostry sos na bazie kokosa i chilli. Warzywa obficie reprezentował słodki tamarynd i groszek. Curry podano z przyjemnie lepkim, sycącym ryżem jaśminowym.

Magical Neua Curry w całej okazałości / fot. Stanisław Bryś

W całym zestawie najbardziej do gustu przypadł mi jednak deser. Cha Yen Brulle okazało się być wyważoną, nieoczywistą wariacją na temat crème brulée, którego rodowód bynajmniej nie jest azjatycki, tylko europejski. Szczególnie cieszyło to, co kryło się pod warstwą kruchego, karmelizowanego cukru udekorowanego kandyzowanymi karambolami. W kremie dało się wyczuć wyraźne, orzeźwiające nuty zielonej herbaty. Szkoda, że to nie była większa porcja!

Na wierzchu crème brulée znalazły się dwie kandyzowane karambole, nieprzypadkowo nazywane także owocami-gwiazdkami / fot. Stanisław Bryś

Co jeszcze w menu?

Restaurant Week to nie jedyny powód, żeby odwiedzić AHAAN Street Food. Lista serwowanych tu na co dzień dań nie jest długa, ale spójna. Prym wiodą w niej side’y, którymi można dzielić się ze swoimi towarzyszami wieczoru. Ucieszą się przede wszystkim mięsożercy: mamy tu m.in. jelita wieprzowe smażone na chrupko, koi pla (łososiowe ceviche w sosie limonkowym), kalmary w słonym karmelu oraz sai ua – kiełbasę wieprzową z trawą cytrynową i aromatycznym galangalem. Mocnym punktem menu pozostają też potrawy z woka (m.in. nieśmiertelny smażony ryż!) oraz curry w trzech wersjach. Poza klasycznym piwem i winem do picia zamówimy koktajle inspirowane samą Tajlandią. Jeden z nich został stworzony na bazie tamtejszego rumu Mekhong, powstałego na bazie ryżu i melasy. W innym doszukamy się zaś smaków tajskiej bazylii.

Sprawdź też

AHAAN Thai Street Food / pl. Unii Lubelskiej 1, Warszawa / godziny otwarcia: pn-pt 15:00-01:00, sb-nd: 13:00-01:00

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone