„Picie alkoholu to szczęście na kredyt”: Alkoholik z TikToka prezentuje pierwszą książkę
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Łukasz Tchórzewski, terapeuta uzależnień i popularny tiktoker, debiutuje na rynku wydawniczym książką Nie pij dziś. – Nawet nie wiem, kiedy to napisałem. Miałem taką motywację, że byłem jak maszyna – mówi w rozmowie z nami. Opowiadanie o nałogu nazywa osobistą misją, która zmieniła jego życie.
Stanisław Bryś, Going. MORE: Pierwszym krokiem w walce z alkoholizmem jest według ciebie przyznanie się do utraty kontroli. Jak to rozpoznać?
Łukasz Tchórzewski, Alkoholik z TikToka: To cholernie istotne pytanie, bo może być z tym bardzo trudno. Właśnie dlatego ta choroba jest tak podstępna. Ludzie żyją z nią przez wiele lat, wysoko funkcjonując, prowadząc firmy, nie zaniedbując obowiązków, rodziny czy innych osób. Piją, bo nie mają świadomości, że to problem. Na tym opiera się mechanizm wyparcia: Ja pracuję, studiuję, robię fajne rzeczy, więc nikogo nie krzywdzę. Tylko jeżeli alkohol jest pity regularnie, często, nawet nie w dużych ilościach albo ktoś nie wyobraża sobie zjeść obiadu bez kieliszka wina albo zasnąć bez jednego piwa czy drinka, mamy kłopot. Powstaje wtedy zależność, tkwiąca zresztą w słowie uzależnienie. To już nie jest kwestia nadużywania, tylko choroby psychicznej.
W książce wspominasz o tym, że za pośrednictwem mechanizmu wyparcia przymyka się oko na narastający problem. To tylko wypadek przy pracy, pierwszy i ostatni raz.
To wszystko jest bardzo indywidualne. Mamy bardzo różne osobowości i u każdego będzie to wyglądać inaczej. Nie ma uniwersalnej rady, która pomoże ustalić, że w tym konkretnym momencie stajesz się alkoholikiem. Objawem ostrzegawczym jest za to na pewno utrata świadomości. Jeżeli na imprezie pojawiają się odcinki, coś jest nie tak. Osoba nieuzależniona, niemająca problemu z alkoholem, nie upija się. To bardzo niebezpieczne, w końcu może skutkować niezbyt ciekawymi konsekwencjami.
Alkoholik z TikToka: Pojście po pomoc to nie wstyd
Przyjmijmy, że zauważyliśmy już sporo tych objawów spostrzegawczych. Wciąż na drodze do przyznania problemu przed samym sobą stoi jeszcze wstyd.
Tak, zwłaszcza że alkoholizm jest w społeczeństwie stygmatyzowany. Wiele osób samo to słowo traktuje jako obelgę. Ty alkoholiku, skurwielu. Tymczasem mamy do czynienia z chorobą. Wyobraźmy sobie, że podbijasz do kogoś na wózku i mówisz: Ty paralityku jebany. Alkoholizm wiąże się więc ze wstydem przed uzewnętrznianiem. Tymczasem na terapii nikt nikogo nie ocenia. Pracując jako terapeuta, wiem z doświadczenia i obserwacji, że lęk jest bezpodstawny. Możemy czuć wstyd, bo porzygaliśmy się na imprezie, leżymy narąbani pod drzewem albo pijemy codziennie z konieczności. Ale nie pójścia po pomoc i tego, że chcemy dla siebie dobrze, pracując z emocjami i psychiką.
Sam w mediach społecznościowych mówisz o sobie wprost Alkoholik z TikToka. Czy trudno było ci się tak tytułować?
Od samego początku wiedziałem, że tak powinienem się nazywać. Przez chwilę mój profil nazywał się Jestem alkoholikiem, kawa na ławę. Zmiana nadeszła po to, żeby go bardziej spersonifikować. Czuję się z tym w porządku. Raz tylko miałem akcję w galerii handlowej, ktoś rzucił: Zobacz, tam idzie Alkoholik z Tiktoka!
Jak zareagowałeś?
Było trochę niezręcznie, ale potraktowałem to z dystansem. Mówienie tego jest ważne. Kiedy idę na imprezę, już nie muszę się tłumaczyć. Wspominam, że nie piję, bo jestem alkoholikiem, mam problem. Nikt mnie wtedy nie namawia, niektórzy wręcz wspierają. Rodzi się zupełnie inna historia. Oczywiście, nie każdemu trzeba się przyznawać i wyryć sobie napis na czole. Tak jednak można zbyć natrętów, którzy pytają się, czy nie jesteś ciężarny albo chory. Tak, jestem chory, nie mogę pić.
Alkoholik z TikToka: Alkoholizm też jest chorobą
Kiedy stwierdziłeś, że będziesz publicznie dzielić się swoimi doświadczeniami dotyczącymi alkoholizmu?
Nagrałem już ponad 600 filmów. Codziennie staram się wrzucać chociaż jeden materiał. Pierwszy film, w 2021 roku, nagrałem tu, gdzie teraz siedzę [Łukasz pokazuje tło – przyp. SB], u mnie w domu, przy biblioteczce. To był impuls, trochę nieprzemyślany. Stwierdziłem, że po prostu opowiem coś o bezsilności. W zamierzeniu miała to być seria 12 filmów – tyle, ile kroków w leczeniu alkoholizmu. Wyszło znacznie więcej, idzie w kierunku tysiąca i cały czas mam motywację.
Media były tylko początkiem, później zmieniło się całe moje życie. Nie wiadomo, czemu to tak zażarło. Zacząłem wrzucać te same treści na Instagrama, Facebooka, YouTube’a, a wyświetlenia tylko rosły. Dostałem też masę informacji zwrotnej, że robię dobrą robotę i komuś pomogłem. Rzuciłem wtedy pracę w korpo, zrobiłem studia podyplomowe w kierunku terapii uzależnień, rozpocząłem proces certyfikacji. Najpierw byłem terapeutą-stażystą, teraz pracuję już normalnie, z ludźmi, w ośrodkach grupowych.
Oprócz wyświetleń pod materiałami widnieje mnóstwo komentarzy. Ludzie dzielą się z tobą mocno osobistymi historiami.
Zaczynając cały projekt, nie spodziewałem się kompletnie niczego, a już zupełnie nie tak dużego odzewu. Komentarze, o których mówisz, to właściwie wierzchołek góry lodowej. Na maila dostaję dużo bardziej rozbudowane historie, w końcu tam można zmieścić więcej słów. Jest sporo łez, cierpienia. Pamiętajmy, że współuzależnienie dotyka też ojców, żony, bratów, przyjaciół. Te osoby nie mogą nic z tym zrobić. Chcą działać za wszelką cenę, obwiniają się, zastanawiają się nad tym, co więcej mogą od siebie dać. Tymczasem tylko uzależnieni mają moc sprawczą, żeby podjąć decyzję o leczeniu, postawić pierwszy krok, od którego rozpoczęliśmy naszą rozmowę. Mówiąc o leczeniu, mam na myśli terapię uzależnień. Gdy złamiemy rękę albo nogę, idziemy do chirurga, a on podejmuje decyzję o operacji czy włożeniu w gips. Leczymy choroby, jeśli jakieś się pojawiają, a przecież alkoholizm też jest chorobą.
SobeRave to imprezy, na których nie ma ani grama alkoholu. Czy można bawić się na trzeźwo?
Piszesz o tym, że niekiedy zdarza się to kwestionować i wierzyć, że da się samodzielnie wyjść z alkoholizmu. Wystarczy tylko silna wola
Cytując moją książkę, powiem, że samemu to można się ewentualnie zesrać. W tym wszystkim nie chodzi o samo niepicie. Osoba uzależniona może odstawić alkohol na parę tygodni czy miesięcy. Zaciśnie zęby, uda się, tylko będzie chodziła sfrustrowana, wściekła, wszystko będzie nie tak. Trzeba wypracować określone emocje i indywidualne narzędzia do ich regulacji. Zapełnić tę dziurę bez sięgania po toksyczną substancję. Jeśli ktoś będzie chciał przetrwać to samemu, poczuje ogromną pustkę. Do tego naprawdę są potrzebne rozmowy z trzeźwymi alkoholikami czy grupy samopomocowe, a na początku leczenie: czy to na terapii, czy ambulatoryjnie, chodząc kilka razy w tygodniu do poradni leczenia uzależnień. Są też opcje online, odpowiednie dla osób mieszkających zagranicą. Nie ma wymówek. Gdy ktoś mi powie, że mieszka na końcu świata, rzucę: Mordo, Internet, rozmawiamy tak jak my teraz.
Alkoholik z TikToka: Ciężko było mi zaufać drugiej osobie
Wrócę do osób współuzależnionych. Czy z nimi również zdarza ci się pracować?
Głównie pracuję z uzależnionymi, chociaż i z tymi współuzależnionymi też się zdarza. Najczęściej potrzebują wsparcia, rozmowy czy dostrzeżenia innego punktu widzenia. Sam nie mogę za kogoś podjąć decyzji, zasugerować wyprowadzkę albo rozstanie. To bardzo indywidualne i wrażliwe historie.
W Nie pij dziś wspominasz też o dwóch jednostkach chorobowych, które oddziałują na bliskich alkoholika: DDA i FSA.
Za sprawą DDA, czyli syndromu dorosłych dzieci alkoholików, różne osoby mają w życiu trudniej. Miałem ojca alkoholika i wiem, z jakimi ograniczeniami musiałem się spotkać. Bardzo ciężko było mi zaufać drugiej osobie czy zbudować relacje. Sam wpadłem w sidła tego uzależnienia, mimo że wielokrotnie krzyczałem do ojca, że nie będę taki jak on. FSA to z kolei alkoholowy zespół płodowy, czyli konsekwencja picia w ciąży. Czasem brakuje świadomości. Panuje przekonanie, że lampka wina nikomu nie zaszkodziła. Nie, ona może uszkodzić płód i spowodować nieodwracalne zmiany. Warto o tym mówić jak najczęściej i jak najgłośniej.
Alkoholik z TikToka: Wspólnym mianownikiem jest utrata godności
Rozpocząłeś od TikToka, prowadzisz terapię, a teraz książka. Jak w ogóle doszło do jej stworzenia?
W swojej drodze do trzeźwienia bardzo dużo inspiracji czerpałem z podcastu Co ćpać po odwyku Kuby Żulczyka i Julka Strachoty. Mistrzowie świata. Uwielbiałem wszystkie odcinki, bardzo pomogły mi w rozwoju. Gdy Julek odezwał się do mnie z propozycją współpracy i napisania książki, nie miałem żadnych wątpliwości. Usiadłem i zacząłem pisać, wszystko poszło samo. Ostatnio czytałem po raz kolejny wersję do druku i pomyślałem: Kurczę, jak ja to napisałem… Nawet nie wiem, kiedy. Miałem taką motywację, że byłem jak maszyna.
Książkę podzieliłeś na dwie części. W pierwszej kreślisz osobistą historię, a później dzielisz się uniwersalnymi radami, w które wplatasz własne doświadczenia. Czuję, że są dzięki temu bardziej przekonujące.
Pisząc, nie myślałem o tym w taki sposób. Doświadczenia osób uzależnionych, nawet tych w terapii, mają jednak taką przewagę, że potrafią emocjonalnie, na płaszczyźnie empatii, wejść w umysł drugiego człowieka. W pracy terapeuty też opieram się na własnych przykładach. Jeśli chodzi o książkę, w pierwszej części przytaczam kilka momentów z życia. To nie są wszystkie, tylko te najważniejsze, które miały znaczący wpływ na moje uzależnienie i to, co się stało z moją psychiką. U każdego będzie to wyglądać zupełnie inaczej, ale między wierszami znajdują się wspólne mianowniki: utrata wolności, godności, szacunku do samego siebie.
Alkoholik z TikToka: Dostrzec światełko w tunelu
Jakie emocje towarzyszą ci przed premierą?
Przede wszystkim ogromna radość i ekscytacja. Satysfakcja, że zrobiłem coś, co może pomóc nie tylko osobom uzależnionym, ale też współuzależnionym. Te drugie, gdy przeczytają książkę, dostaną pełniejszy obraz umysłu chorych. Być może zrozumieją, dlaczego jest chujowo i nie ma progresu. A czy boję się premiery? Zawsze jest jakiś lęk, ale jestem do niego przyzwyczajony.
To znaczy?
Mój kanał na TikToku jest stale hejtowany, najczęściej przez obrońców własnego modelu picia. Twierdzą, że według mnie każda pijąca osoba to alkoholik, a ja jestem nawiedzony i opowiadam niestworzone historie. Potem okazuje się, że to najczęściej ci, którzy sami mają problem i dlatego się bronią. Kto ogląda coś, co go nie interesuje i nie dotyczy, a do tego wchodzi w dyskusję, argumentując swoje racje? Kiedy mnie się coś nie podoba, po prostu przewijam dalej. A wracając do samego lęku: tu chodzi też o to, że książkę napisałem w języku, którym posługuję się w nagraniach. Dużo tu niecenzuralnych słów, mordeczkowatego stylu, literatury swobodnej. Liczę się z krytyką, ale jestem na nią przygotowany. Wciąż wierzę, że ta książka przede wszystkim pomoże dostrzec niektórym osobom światełko w tunelu. Sam chcę być tego przykładem, tak samo zresztą jak Kuba i Julek.
Mordeczkowaty styl na pewno skraca dystans bardziej niż bezosobowe poradniki.
Zgadzam się z tym. Mam za sobą całą półkę literatury dotyczącej uzależnień. Na pewno fajnie czytało mi się Ogarnij się Marka Sekielskiego, bo zostało oparte na luźnych rozmowach. Ale z pozostałymi książkami, tak jak powiedziałeś, nie jest tak przyjemnie. Trzeba się mocno skupić, jakbyś uczył się do klasówki w szkole. Starałem się, żeby przez moją książkę można było też przejść szybko.
Alkoholik z TikToka: Na imprezach da się wytworzyć bezpieczną przestrzeń
Ciekawi mnie jeszcze to, co powiedziałeś o obrońcach picia na TikToku. Odnoszę wrażenie, że w Polsce sprzyjają im przyzwyczajenia kulturowe. Piją, bo tak się u nas przyjęło.
W jednym z moich filmów opowiedziałem o rodzinie organizującej przyjęcie komunijne bez alkoholu. Jakiś dziadek zadeklarował, że w takiej sytuacji nie pojawi się na imprezie. Nagrałem potem odpowiedź, że to wydarzenie dla dziecka i alkohol w ogóle nie jest na nim potrzebny. W komentarzach wywołała się ogromna burza. Bardzo dużo osób nie widziało problemu i pisało, że przecież taka jest tradycja i kultura. Ktoś to nazwał „kultem picia”. Tymczasem etanol jest ogromną trucizną, która powoduje konsekwencje dla naszego zdrowia. Kiedyś każdy palił papierosy, ale ten trend pomału ucichł, a na paczkach pojawiły się ostrzeżenia.
Może z alkoholem stanie się podobnie.
Jest trend NoLo – młodzież pije na imprezach bezalkoholowe albo niskoprocentowe napoje. Budowana jest świadomość, że procenty są chujowe i tak naprawdę nie poprawiają naszego humoru. Manipulują emocjami i wpędzają w pułapkę uzależnienia. Oczywiście, nie dotknie to każdego, a nie każdy pijący to alkoholik. Jest jednak dużo aktywności niezwiązanych z sięganiem po substancje zmieniające świadomość. Coś innego może regulować emocje. Chodziłem na koncerty nawalony i wydawało mi się, że fajnie się bawię. Dopiero na trzeźwo, na Stingu w Krakowie, doceniłem muzykę. Ktoś napisał do mnie po tegorocznym Pol’and’Rock Festivalu, że w przyszłym roku zorganizuje tam trzeźwą wioskę. Dostałem pytanie, czy chciałbym się zaangażować. Jasne, bardzo chętnie. Na imprezach da się wytworzyć bezpieczną przestrzeń, bez presji i naciskania.
Alkoholik z Tiktoka: Odcinka bez substancji
Niektórzy sięgają tak chętnie po substancje zmieniające świadomość, bo działają momentalnie. Aby poprawić sobie samopoczucie innymi sposobami, trzeba umieć nad tym pracować.
Rzeczywiście o to chodzi, dlatego na terapiach nie można pić energetyków. One też szybko działają. Kawę trzeba sobie zrobić, przestudzić, przelać do szklanki i to wszystko zabiera sporo czasu. Osoba uzależniona szuka kompulsywnych zachowań. Istnieje ryzyko, że nie zatrzymają się tak łatwo. Na początku zacznie tylko doraźnie stosować jakieś substancje i tak im się spodobają, że się w nie wkręci. I to może być alkohol, trawa, kokaina, ale też tabletki z apteki od lekarza.
Jak samemu regulujesz emocje bez sięgania po substancje?
Przede wszystkim muzyką. To moja pasja, którą rozmyłem alkoholem. Jestem muzykoterapeutą, gram sesje terapeutyczne, głównie dla ludzi uzależnionych. Sięgam po nepalskie misy, gongi, instrumenty z całego świata. Ludzie leżą, ja różnymi dziwnymi dźwiękami wprowadzam ich w stan odprężenia, odcinki bez substancji. Co jeszcze? Takie normalne sprawy: lubię jeździć na rowerze, mam psa i dużo z nim łażę, gram na konsoli, oglądam coś na streamingach, wychodzę na mecz z synem, do kina, na koncert. Czytam. Wszystkich tych prostych, fajnych aktywności nie chciało mi się robić, kiedy piłem. Nie musiałem pływać czy dobrze zjeść – wszystko załatwiał alkohol. Źle się przez to czułem, ale doraźnie było fajnie. To było szczęście na kredyt.
Czy z perspektywy czasu żałujesz tamtego okresu?
Uważam to za lekcję i wierzę, że wszystkie rzeczy dzieją się po coś. Przez długi czas rozpamiętywałem i trwałem w rozżaleniu, że rozwaliłem sobie rodzinę, nie pożegnałem się z umierającym ojcem albo popełniłem wiele błędów w relacjach. Wszystko to ukształtowało mnie jednak takim, jakim jestem teraz. Teraz mogę pomagać innym swoimi doświadczeniami.
Alkoholik z TikToka: Piwo bezalkoholowe to wyzwalacz
Chciałbym jeszcze, żebyśmy podeszli do alkoholizmu jak do problemu społecznego, bo głównie rozmawialiśmy o nim jak o sprawie dotykającej jednostki. Jak postrzegasz próby jego systemowego rozwiązania?
Bardzo się cieszę, że zadałeś to pytanie, bo to bardzo ważna kwestia i miałem na jej temat wiele przemyśleń. W Polsce niestety nie dzieje się nic takiego. Młodzież ogląda w telewizji sielankowe, wspaniałe reklamy, w których ktoś wjeżdża koniem do salonu, wszyscy piją piwo i aż chce się po nie samemu sięgnąć. Takie wideo generuje głód u niepijącego alkoholika. Alkohol jest dostępny na stacjach benzynowych, w Żabkach, 24 godziny na dobę: zamawiasz Ubera i ktoś ci przywozi gorzałę, nie musisz nawet z domu wychodzić. Mimo wielu wad podoba mi się dlatego system skandynawski, gdzie procenty są dostępne w specjalnych sklepach, o określonych godzinach. W Szwecji, jeżeli zbyt często kupujesz alkohol, jest to rejestrowane i dostajesz pytanie, czy masz problem. Mogą ci też go nie sprzedać. Oczywiście, skutkuje to nielegalnym handlem i koniec końców nie zatrzyma osoby uzależnionej, ale buduje świadomość. W Skandynawii wiedzą o tym, że alkohol jest zły i może doprowadzić do czegoś niedobrego.
A piwo bezalkoholowe? Aktywista Jan Śpiewak jest mu przeciwny.
Myślę, że mam do tego podobny stosunek co Janek i terapeuci pracujący w nurcie uzależnień. Dla trzeźwiejącego alkoholika piwo 0% stanowi ogromne zagrożenie. To wyzwalacz, bo przypomina smak normalnego piwa. Znam ludzi, którzy po kilkunastu latach wrócili przez nie do nałogu. Niedawno widziałem dzieciaki, które na jakimś weselu biegały z takimi puszkami. To dla nich wersja demonstracyjna tego, co piją dorośli. Oni już nie mogą się doczekać, żeby zaaplikować sobie normalne piwo. To podłe zagranie marketingowe ze strony producentów alkoholu w celu zbudowania sobie siatki nowych klientów. Często spotykam się z komentarzami, że piwo 0% jest jak oranżada i zastępuje alkohol. Tak, natomiast wciąż jest piwem, smakuje nim i pachnie, rozlewane jest w tej samej butelce. Ktoś powie, że dobrze nawadnia. Kurczę, woda z cytryną robi to najlepiej.
Trochę mi się to też kojarzy z językowym trywializowaniem alkoholu. Mówimy winko, a nie wino, piwko, a nie piwo.
To bagatelizowanie jego zagrożenia. Często widzę to, pracując z osobami uzależnionymi na terapii. Ktoś mówi, że tylko pił winko albo piwko, a ja się zastanawiam, czy to jest jego dziecko albo przyjaciel, że tak pieszczotliwie o nim mówi. Piwko brzmi bardziej niewinnie od etanolu, który jest jego częścią składową, a przy tym toksyną. Mit o tym, że lampka wina dziennie jest prozdrowotna, został już dawno obalony. Najnowsze wyniki badań mówią jasno, że nawet najmniejsza ilość alkoholu może okazać się szkodliwa.
I na sam koniec pytanie o przyszłość. Są materiały w mediach społecznościowych, będzie książka. Co jeszcze szykujesz?
Jestem otwarty na różne propozycje. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Może jakiś podcast, kolejna książka, wizyta w telewizji? Pojawię się tam, gdzie zajdzie potrzeba, żeby o tym mówić. Na pewno będę pracować z ludźmi uzależnionymi, bo daje mi to satysfakcję. Zamierzam też dłużej się edukować i poznawać historie innych uzależnionych, żeby pomóc innym.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.