Belmondziak wraca na bit. Nie ukrywamy – tęskniliśmy.
Belmondawg jutuber/raper
Świeżo upieczony (hehehe) jutuber wraca do formy i działalności, z której jest zdecydowanie bardziej znany. Piekarenka to kontynuacja formuły wypracowanej przy okazji poprzedniego wydawnictwa Belmondawg. Dostajemy więc kolejny firmowy potok rymujących się w zaskakujący sposób słów i nieoczywistych skojarzeń. Uwięziony między nową i starą szkołą bit Expo 2000 przypomina instrumentalne dokonania Noona po mocnym liftingu. Klimat utworu nie jest tak melancholijny i refleksyjny jak w przypadku H.A.U. co wychodzi mocno na plus i jest ciekawą brzmieniową ewolucją.
Piekarenka ukazała się w formie maxi singla, więc poza głównym składnikiem dostajemy również kilka dodatków. Niemniej, są to raczej smaczki dla uber fanów. Piekarenka, ale to 96 imponuje ciekawym oldskulowym vibem, ale nie jest wystarczająco przystępna, by chciało się ją wrzucić na pętli. Plac Cashubski jest klasycznym belmondziakowym skitem z kilkoma powtarzanymi w kółko wersami.
Jak widać pociąg na szczyt, w który Belmondo wskoczył w poprzednim roku, póki co się nie wykoleił. Raper zagęszcza ruchy i konsekwentnie udowadnia, że rozbrat z prześladującymi go demonami to nie przypadek. Niezależnie czy oglądamy jego vlogi, czy słuchamy nowych traczków – czuć, że chłop jest zwyczajnie szczęśliwy i jest mu dobrze, z tym, co obecnie robi. Nie ma co uciekać się do przesadnie poważnych tonów, ale przyznajmy – to naprawdę dobra nowina dla polskiego rapu. Belmondziak jest jednym z najbardziej utalentowanych autorów tekstów, a jego niekonwencjonalne tripy po zakamarkach własnej wyobraźni zwyczajnie zwalają z nóg. Nikt nie lepi wersów jak on, nikt nie igra w równie imponujący sposób z dźwięcznością sylab. Chwilo trwaj! Młody G – nagrywaj. Czekamy na kolejne pełnoprawne projekty, 2022 nadal jest do wzięcia.
Polski rap świeży jak bułeczki mazurskie
