Dzisiaj jedna z moich ulubionych kapel z Kanady wydała swoją czwartą studyjną płytę. Z racji premiery ich nowego albumu pokusiłem się o stworzenie dla was listy najlepszych utworów tej formacji.
Czekałem na to wydawnictwo ze sporą niecierpliwością, ponieważ twórczość tego duetu łączy w sobie to, co najbardziej lubię w shoegaze’ie, czyli oniryczną atmosferę, piękne melodie i perfekcyjną, a zarazem bezkompromisową produkcję.
No Joy – Hare Tarot Lies
Ciężkie, brudne brzmienie tego kawałka sytuuje go blisko noise-popu, a momentami nawet w okolicach hard-rocka. Hare Tarot Lies zawiera też w sobie pewną mądrość – nie wierzcie fałszywym prorokom.
No Joy – Everything New
Dream-popowe, marzycielskie cudeńko o wysokim stężeniu psychodeliczności. Doprawdy trudno się oderwać od tego transowo-narkotycznego brzmienia.
No Joy – Moon In My Mouth
Moja ulubiona piosenka w repertuarze Kanadyjek, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to jeden z najlepszych utworów w historii shoegaze’u. Niesamowite harmonie, niezliczona liczba hooków, popowa wręcz przebojowość – czego chcieć więcej?
No Joy – Birthmark
Piorunujący, koherentny miks anielskiego shoegaze’u, surowego noise-popu i seefeelowskiego synth-IDM-wave’u. Wspaniała piosenka, warto było na nią czekać pięć bitych lat.
No Joy – Four
Bardzo lubię jak gitarowe zespoły próbują poszerzać ściśle określoną strukturę brzmieniową shoegaze’u o nowe, ciekawe elementy. Noise-popowe Four wychodzi naprzeciw moim oczekiwaniom i miesza w jednym kotle madchesterowskie ornamenty, bitową architekturę i riffowe wyładowania. Jestem oniemiały!