Sokół wydał NIC, a Mes potomka – co tam w polskim rapie?
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Po dłuższej chwili straaasznych nudów w polskim hip-hopie wreszcie coś się zadziało. W ubiegły piątek wylądowały dwie duże premiery od starszych graczy. Ponadto po niemal dwuletniej przerwie powrócił wyczekiwany przez wielu reprezentant SBM Label; Jan-Rapowanie, a Królowa Leokadia ruszyła w epicką trasę. Jak to wszystko wypada na chłodno po paru dniach?
Nic, ale jednak coś
Dwa i pół roku od swojego solowego debiutu, jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych raperów w kraju, Sokół, wrócił z kolejną płytą o tytule Nic. Współczesna twórczość czterdziestoczterolatka ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Mocno elektroniczne i świeże podkłady odstraszają ortodoksyjnych fanów ZIP Składu i WWO. Staro-szkolna maniera i mocno „recytatorskie” flow z kolei nie do końca przypada do gustu młodszym słuchaczom. Kto w takim razie słucha dzisiaj Sokoła? Patrząc po reakcjach i wyświetleniach, calutki przekrój rapowego community.
Nic jawi się jako nieco poważniejszy i bardziej stonowany materiał niż Wojtek Sokół. Łączy w sobie kilka bardzo błyskotliwych storytellingów i kreatywnych bangerów z mroczniejszymi i poważniejszymi rozkminami – tyle, że tych jest znacząco więcej niż na wcześniejszym wydawnictwie. Tym razem Wojtek nie próbował dopomóc sobie piosenkarzami i wokalistkami (na poprzednim albumie zaprosił ich aż pięcioro), za to uderzył mocniej w hip-hopowe podwórko. Mamy więc na featach Sariusa, Szpaka, nieco mniej spodziewanego Hodaka i oczywiście koronne duo – Quebonafide i Pezeta na jednym tracku.
Poza tym dostaliśmy również bardzo mocno eksperymentalny utwór nagrany z ZIP Składem, który nieźle rozsierdził starszych fanów. Z bardziej zaskakujących twistów trzeba jeszcze podkreślić współprace Sokoła z dziecięcym chórkiem „Fasolki”, która wypadła świetnie. Tak się trzeba starzeć Wojtku, po swojemu i z otwartą głową.
Takiego pomnika dla nowonarodzonego dziecka w naszym rapie jeszcze nie było.
Mes atakował nas od kwietnia rozmaitymi singlami ze swojej nowej płyty. Podkreślał nimi różnorodność nadchodzącego materiału, a kreatywność i polot wypuszczanych utworów napawał optymizmem. Nic nie zwiastowało jednak, jak bardzo konceptualny i skupiony na jednym temacie album ostatecznie szykuje.
Hello Baby to nic innego jak zbiór przemyśleń spisanych i nagranych podczas oczekiwania na narodziny swojego dziecka. Jest to płyta nadzwyczaj ambitna, dojrzała i uderzająca swoją specyficznością. Można zadać sobie pytanie: dla kogo Mes rzeczywiście nagrał ten krążek? Dla siebie, potencjalnych słuchaczy – rodziców, a może dla Mesa Juniora? Ciężko powiedzieć. Patrząc z perspektywy osoby, która nie jest zupełnie wkręcona w tematy macierzyństwa – muszę przyznać, że jest to naprawdę intrygujący koncept. Rap po raz kolejny udowadnia, że może być nośnikiem dla bardzo konkretnych, mocno intymnych, prywatnych uczuć i emocji. O to chodzi. To jest hip-hop.
Jan-Powracanie
Z soboty na niedzielę na streamingi znienacka wleciały dwa nowe utwory od Jana-Rapowanie. Są one przypisane do projektu Terminal, natomiast po kodzie QR okładki możemy odkryć, że tytułem kolejnego albumu rapera będzie Bufor.
Oba tracki są klasycznymi zwierzeniami Janka z jego przerwy od twórczości. Trochę melanżu, trochę wylanych żali i dawnych demonów okraszonych refleksyjnym spojrzeniem na ostatnie dwa lata. Dla czekających fanów – gratka.
Baccardi w klubie ze szklanki stało się faktem
Najbardziej hitowe muzyczne odkrycie 2021 roku ruszyło w trasę koncertową. Leosia rozgrzała Kraków do czerwoności dwoma koncertami w ubiegły weekend. Obszerniejszą relację z tego wydarzenia znajdziecie w highlightsach na naszym Instagramie.
W Warszawie ktoś wygrał życie
Na sobotnim koncercie Kukona w warszawskiej Progresji pojawili się niespodziewani goście. Największy niegdyś zawodnik QueQuality – Guzior, wraz z założycielem wytwórni wybiegli znienacka na scenę i zagrali swoje wspólne numery z Kukonem. Ponadto, podczas stage divingu, Quebo zgubił swój telefon i poprosił tłum o odnalezienie go. Jak podają fani, smartfon wrócił do właściciela dosyć szybko, a uczciwy znalazca otrzymał od Quebonafide dożywotni wstęp na każdy backstage jego koncertu – ciężko o większy wygryw.
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.