Czytasz teraz
„Cocaine Bear” to film o niedźwiedziu, który dorwał się do kokainy
Kultura

„Cocaine Bear” to film o niedźwiedziu, który dorwał się do kokainy

Pomysł na tę produkcję brzmi co najmniej absurdalnie. Elizabeth Banks, reżyserka thrillera, którego trafił dziś na ekrany, nie wyssała go jednak z palca. Miś-ćpun istniał naprawdę i aż prosiło się o to, żeby upamiętnić go na dużym ekranie.

Po Kubusiu Puchatku, Piotrusiu Panu i Bambi, którzy dzięki Rhysowi Frake’owi-Waterfieldowi zamienią się w cesarzów zła, niewiele powinno nas zaskoczyć. Wystarczyła jednak chwila przerwy i przemysł filmowy znów pokazuje, że poza sequelami, remake’ami i innymi formami brania na tapetę tego samego czasem wypluwa z siebie nieoczywistą nowość. Tym razem wyszła ona spod rąk aktorki Elizabeth Banks. Amerykankę możemy kojarzyć z roli Effie Trinkett w młodzieżowej serii Igrzyska śmierci. W 2015 roku zadebiutowała po drugiej stronie kamery komedią Pitch Perfect 2. Jako reżyserka idzie za ciosem… i chyba udało jej się trafić w dziesiątkę, bo o Cocaine Bear mówi się bardzo wiele.

Zwiastun filmu „Cocaine Bear”

Niedźwiedź na fazie

O co chodzi w premierowym thrillerze? W tym przypadku tytuł zdradza niemal wszystko. W lasach amerykańskiego stanu Georgia grasuje pewien niedźwiedź czarny. Zwierzę powszechnie występuje w Stanach Zjednoczonych, więc jego obecność nie powinna tam dziwić. Sęk w tym, że główny bohater filmu jest nafaszerowany kokainą. Już bez niej potrafi być agresywny i stanowić zagrożenie dla mieszkańców okolicznych wsi. Teraz jego siła i gotowość do destrukcji wszystkiego w zasięgu wzroku rośnie. Grupa tubylców i turystów musi połączyć siły, żeby cała sytuacja nie przerodziła się w tragedię. Baribal wchodzi na drzewo, goni karetkę, wije się jak ostatnie niedobitki w Luzztrach, słowem – widać po nim.

Cocaine Bear
Plakat filmu „Cocaine Bear” / materiały prasowe

Zwiastun Cocaine Bear nie zapowiada wysublimowanego arcydzieła. Od początku czuć, że chodzi tu przede wszystkim o dobrą rozrywkę. Z jednej strony klimat produkcji przypomina katastroficzne kino klasy B. Porównanie z Wężami w samolocie albo Sharknado samo ciśnie się na usta. Jednocześnie Elizabeth Banks wplata w walkę o przetrwanie dużą dozę absurdalnego humoru, który przywołuje na myśl dokonania Quentina Dupieux. Mowa choćby o Morderczej oponie, gdzie seryjną zabójczynią była tytułowa obręcz z gumy.

Znacie warszawski festiwal Watch Docs? To prawa człowieka, ciekawość świata i dokumenty w jednym!

Nieprawdopodobne, a jednak

Smaczku całej historii nadaje fakt, że scenarzysta Jimmy Warden (Borderline, Opiekunka: Demoniczna królowa) nie wyssał jej z palca. Kokainowy miś istniał naprawdę. W miejscowości Lexington w stanie Kentucky jest wręcz popkulturowym symbolem. Wypchane zwierzę służy jako atrakcja turystyczna w tamtejszym centrum handlowym. Niedźwiedź został znaleziony martwy w grudniu 1985 roku na północy stanu Georgia. Ekspertyza wykazała ok. 4 gram kokainy w jego krwi. Śledztwo wykazało, że stymulant pochodził z torby sportowej Andrew C. Thorntona, przemytnika narkotyków i niegdysiejszego żołnierza. Mężczyzna zrzucił ją z samolotu, gdyż potrzebował pozbyć się zbędnego ciężaru. Następnie wyskoczył z wadliwym spadochronem i zginął.

Zobacz również
deepfake

Cocaine Bear
Pomnik „kokainowego misia” w stanie Kentucky

Informacje w pigułce

W Cocaine Bear główne role grają Keri Russell, O’Shea Jackson Jr., Christian Convery-Jennings, Alden Ehrenreich oraz Jesse Tyler Ferguson. Autorem ścieżki dźwiękowej do filmu jest zaś Mark Mothersbaugh, klawiszowiec zespołu Devo. Thriller trafi do amerykańskich kin 24 lutego. Polscy widzowie zobaczą go 10 marca dzięki UIP.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony