Dtekk i Up To Date Felieton: jak robić dobry festiwal muzyczny (z życia organizatora)
Jędrzej Dtekk Dondziłło, współtwórca Up To Date Festival’u, na łamach Going. MORE opowie Wam o cieniach i blaskach pracy związanej z organizacją festiwalu muzycznego.
Całe życie byłem przekonany, że jeśli czegoś się naprawdę chce, to z konsekwencją i uporem można to osiągnąć, nie zatracając przy okazji siebie. Myślę o tym, przypominając sobie, że jako jednemu z nielicznych festiwali w Polsce udało nam się dwukrotnie zorganizować Up To Date Festival w wersji „fizycznej” podczas pandemii. Dziś możemy zapowiedzieć, że wracamy do poprzedniego, pierwotnego kształtu i uwijamy się, by móc dać Wam festiwal na miarę obecnych czasów. A czasy są… specyficzne – zdecydowanie.
Skąd takie myśli? Mam poczucie, że te pandemiczne edycje UTDF pozostawiły Wam pewien niedosyt. Grube obostrzenia związane z ilością osób, kosmiczne odległości na jeszcze większych, kuriozalnych ilościach obowiązujących m2, zmiany ustawienia scen – wszystko to sprawiło, że nasza wielka białostocka domówka nie była tak huczna jak kilka lat temu. Była jak obiad bez deseru. Dziś ponownie nakrywamy do stołu i zatrudniamy topowych cukierników 😉
Skoro udało nam się za wszelką cenę zorganizować festiwal podczas pandemii, to nie widzimy opcji, by pozostawić Was ze wspomnianym niedosytem. Tegoroczna jesień przywróci festiwal do dawnych ram. Są jednak ważniejsze, bardziej ważące na losie UTDF, kwestie do przegadania…
Każdy z nas wie, jak wiele zmieniło się na przestrzeni ostatnich 2-3 lat. Realia społeczne z każdym dniem ewoluują, zmieniają się z nimi również tendencje muzyczne. Po ustaniu panowania pandemii liczyłem po cichu, że scena zacznie wracać do oddolnego działania, większej równowagi, a jej w coraz bardziej biznesowy charakter ulegnie osłabieniu. Niestety mocno się przeliczyłem. Wszystkie tendencje, które martwiły mnie na początku roku 2020, dziś są już stałym elementem rzeczywistości. Trzeba z nimi “dealować“…
Nie chcemy jednak zatracać siebie, charakteru UTDF, w pogoni za szukaniem rentowności, stawiając czoła ogromniej ilości nowych inicjatyw (czyli też konkurencji), która – co tu dużo ukrywać – lepiej dociera do tych pokoleń, które właśnie wkraczają w świat muzyki elektronicznej, kultury klubowej. Może jesteśmy czasami zbyt naiwni? Może są to jakieś boomerskie założenia? Może po prostu zdziadzieliśmy? Czy to, że nie chcemy cisnąć line-upów podobnych do innych wydarzeń, jest oznaką braku miejsca dla nas na scenie? Czy (przykładowo) nie ma już odbiorców, którzy nie mają potrzeby jechać na maxa przy najostrzejszej muzyce?
Z drugiej strony jednocześnie wlatują pytania: czy jako Up To Date Festival nie jesteśmy zbyt “cieplusi” i kolorowi, by interesować najgłębiej grzebiących w muzyce “headów”? Czy jesteśmy niewystarczająco sprofilowani, zbyt eklektyczni? Czas pokazuje, że osoby, które działają na scenie wbrew jej najsilniejszym zjawiskom (lub obok nich), wciąż mają trudności z przebiciem się do szerszej publiczności. Czasami się zastanawiam, czy u założeń naszych działań nie leży jakiś kardynalny błąd, którego nie jesteśmy w stanie dostrzec, bo siedzimy w tym po uszy. Czasem też czuję jakby wisiało nad nami jakieś fatum 😄
Jak rozumieć sytuację, w której “zesraliśmy się”, żeby zrobić zrobiliśmy dwie pandemiczne edycje festiwalu na przekór wszelkim trudnościom i wyszliśmy na tym tak źle, że szkoda gadać? Najśmieszniejsze (NOT) jest to, że z tego powodu straciliśmy pomoc finansową od rządu. Nie robienie festiwalu opłacałby się nam kilkukrotnie bardziej, przynajmniej w sferze finansów… Gdzieś w głębi ducha liczę na to, że dzięki tej walce zaistnieliśmy w świadomości odbiorców pozytywnie, ale im dłużej obserwuję scenę (a raczej rynek), tym bardziej dochodzę do smutnego wniosku, że ludzie mają to raczej gdzieś, a ja jestem naiwniakiem 😅
Przy budowie naszego programu od zawsze kieruje nami chęć przekazania Wam czegoś nowego, świeżego, istotnego. Jak to wpływało na odbiór UTDF na „arenie festiwali”? Staliśmy się festiwalem, któremu ufacie. Nasz line-up był szczery, a Wy dzięki temu przyjeżdżaliście na festiwal – tak w dużym skrócie. Pojawia się jednak kolejne zamęczające mnie pytanie: czy to po pandemii to wciąż będzie stanowić naszą siłę? Przez ostatnie dwa lata wiele inicjatyw tylko czekało w blokach startowych, by wystartować w lepszych okolicznościach przyrody. Jest masa nowych festiwali – nie zliczę na palcach obu rąk, ile małych i średnich inicjatyw wyrasta jak grzyby po deszczu. I bardzo dobrze! Ale dla osadzonego już gracza, jakim jest Up To Date Festival, jest to również realne wyzwanie.
Razem z Tomkiem Hoaxem siedzimy i głowimy się, jako team programowy, nad tym, jak zachować autentyczność w czasach, gdy zmienia się rzeczywistość wielu branż. Powiedzmy sobie wprost: rynek pokazuje, że line-upem trzeba grać mocno, co niekoniecznie oznacza, że bezkompromisowo i jedynie tak, jak nam się podoba. Zawsze staliśmy po stronie historii, ale i oryginalności, po stronie (często) niszowych, ale też wyróżniających się wyborów. Artyści, których zapraszaliśmy, zawsze wnosili na scenę powiew świeżości. Czuliście to, podobnie jak my. Ale może dziś nadszedł czas by przemyśleć swoje dotychczasowe wartości? Pojawia się we mnie coraz więcej pytań. Bitwa na line-upy ma się bardzo dobrze, za to ja mam się gorzej, obserwując, co się dzieje na rynku.
Dodatkowo, nasze kochane Białostoczewo nie jest żadną stolicą, nie jest miejscem pielgrzymek ani mekką turystyczną. Festiwal odbywa się na koniec wakacji. Może formuła, którą wypracowaliśmy, nie jest już słuszna?
Wiemy, że robimy festiwal na europejskim poziomie. Nie chcę być przesadnie skromny – robimy wielką domówkę z niezwykłym klimatem. To co nas wyróżnia to barwne, serdeczne podejście do festiwalu, gdzie liczy się każdy uczestnik i artysta. Nasze środowisko jest przemieszane, różnorodne, staramy się mimo to sprawić, by każdy czuł się dobrze. Dziś już wiadomo, że bez pewnych zabiegów te wszystkie zalety przepadną w czeluści sieci i komunikatów. Taki lajf – będzie trzeba się z tym zmierzyć. Co planujemy?
Po pierwsze: wracamy do głównych hal garażowych na Stadionie Miejskim. Kto tam był, ten wie, że mają odpowiedni klimat, a odległość pomiędzy dwiema głównymi scenami festiwalu to raptem kilka kroków. I to jest ewenement – Up To Date Festival jest tak kompaktowy, jak tylko się da. Nie traci się tak cennego czasu i tak cennej energii na kilometrowe wycieczki od sceny do sceny. Zawsze niezmiernie mnie to cieszyło. Wracamy też do pięknego Pałacu Branickich. Są to znane Wam lokalizacje, ale zostaną ograne w nowy, wynikający z wnikliwej obserwacji szeregu wydarzeń, zjawisk, i preferencji sposób. W stylu UTDF, ale na nowo! Pracujemy mocno na line-upem- pierwszą część artystów już poznaliście:
UTDF 2022 – pierwsze ogłoszenie line-upu!
UTDF 2022 – pierwsze ogłoszenie line-upu!
Damy Wam manifest naszych przekonań z jednoczesnym ukłonem ku Waszym potrzebom. Czy nam wyjdzie? Kolejna odpowiedź na to pytanie w maju.
Tylko co dalej – znów zadaję sobie pytanie. Zrobimy wszystko, by odpowiedzieć na potrzeby płynące z zewnątrz. Będziemy też czujni, by nie stracić ducha, który gra w nas od lat. Fakt, widzimy, że coraz mniej osób interesuje to, że kierujemy się sercem; przez co, de facto, odpowiadamy na potrzeby mniejszej liczby ludzi. Chcemy jednak pielęgnować swoje przekonania. Chcemy pielęgnować Up To Date Festival, bo nie po to zasialiśmy przed laty tę roślinę, by teraz pozwolić jej zwiędnąć. Mamy misję. Mamy wariackie pomysły, mamy swój sound system, mamy wrażliwość i pasję do działania też w sferze społecznej. Promujemy integrację, równość, różnorodność i daleko nam do szybkiego zniechęcenia. OK BOOMER!
Dtekk
