Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Wspólnie z e-muzyką wyszukujemy i prezentujemy nowych artystów z Polski. Przed Wami Kamil Stark.
Wspólnie z platformą e-muzyka przedstawiamy Wam nowe talenty polskiej sceny. Zanim wszyscy wokół będą się nimi jarali, poznajcie ich lepiej jako pierwsi. Żeby było łatwiej, zadaliśmy im kilka (momentami nietypowych) pytań. Tym razem odpowiadał będzie Kamil Stark.
Kamil Stark – wywiad
Z którego z Twoich utworu jesteś najbardziej dumny?
Zdecydowanie Gwiazda. Jak zacząłem wrzucać swoje piosenki, miałem okres w moim życiu gdzie zawsze było coś nie tak. Wszystko to składało się na wieczne niezadowolenie, brak wiary w siebie, ciężko było mi się cieszyć nawet następstwami, które płyneły z robienia muzyczki. Gwiazda to pierwszy numer, jaki napisałem lekką ręką. Zawsze powtarzałem, że moi ludzie wierzą we mnie bardziej niż ja sam. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to nie aktualne, zrobimy wielkie rzeczy, a czy na wielką skalę? Nie wiem, czuje się świetnie, że zrobimy to razem.
Jedna zwrotka z Twojego utworu, która najlepiej opisuje Ciebie.
Pierwsza zwrotka z utworu Kamil Stark. Wydaje mi się, że też świetnie opisuje ona większość młodych dorosłych. Często słyszałem od pokolenia moich rodziców, że nasze za często buja w obłokach, nie chce nam się pracować, nie chcemy się uczyć. Chyba to wszystko prawda. Jestem totalnie rozmarzonym gościem. W pracy czuję, jakbym sprzedawał swój czas za złotówki. Szkoła mnie nudziła, nietrudno było mi znaleźć coś lepszego do roboty, przez co powtarzałem dwa razy klasę. Ale ten utwór ukazuje kontrast tego toku myślowego. Znajomi muzycy nazywają mnie tytanem pracy. Uwielbiam wstawać rano i pisać piosenki, pijąc matchę od Que. Mam swoją wizję jak chcę żyć. W ostatnich wersach mówię, że mojej ambicji nie potwierdzili by znajomi ze szkoły. Jeden ostatnio kupił moją płytę. (śmiech)
Który artysta najbardziej wpływa na Twoją muzykę?
Najbardziej wpływa na mnie duet Solar/Białas. Chłopaków odkryłem jako nastolatek i poniekąd dorastałem razem z ich muzyką. Zwykłe chłopaki z niesamowitym warsztatem muzycznym. Solar rozwinął się wokalnie, to też ten kierunek w którym sam chcę iść. Białas swoją bezpośredniością inspiruje do nie owijania w bawełnę. Zero zapychaczy tekstowych i przypadkowych wersów. Ich przyjaźń totalnie zajawiła mnie do zbudowania swojej paczki, tej na koncerty i od pomysłów na sesje zdjęciowe, klipy. Choć większość to te same osoby. Kupe lat budowali swoją pozycję, o wiele dłużej niż ja. To daje mi dystans do wszechobecnej potrzeby wybicia się raz dwa. Chcę to zrobić, ale to nadal zabawa i przyjemność, nie konieczność.
Jeśli twoja twórczość byłaby miejscem, to jakim?
Oj, chyba ogrodem botanicznym (śmiech). Mnóstwo tu skrajności, różnorakiego klimatu i chaosu. Mimo wszystko to do siebie pasuje. W dwa lata wydałem około czterdziestu piosenek. Pewnie mógłbym trzy razy tyle. Czego by słuchacz nie szukał to z biegiem czasu na pewno tu znajdzie.
Ogród Botaniczny UW potrafi być magiczny…
Opisz krótko swoją idealną wizję koncertu (nawet jeśli jest niemożliwa albo bardzo abstrakcyjna) – gdzie grasz? Obok jakiego artysty? Co dzieje się na scenie?
Chciałbym żeby był to pierwszy debiutancki koncert, na który słuchacze przyjdą tylko na mnie. Będą znali teksty piosenek, na którym będzie moja rodzina i przyjaciele. Chciałbym żeby odbył się u mnie w mieście. Mamy tutaj duży plac, który pomieściłby mnóstwo osób. Znajduje się obok mojego pierwszego mieszkania. Goście? Solar/Białas, Te-Tris, Que i cała Najbamjusik. Scena z wyjściem w stronę publiczności. Może odebranie złotej płyty? Obiecałem ojcu, że pierwszą powieszę u niego na ścianie (śmiech). Chciałbym się poczuć totalnie spełniony – to chyba najbardziej abstrakcyjne hehe. Nigdy nie myślałem o takim koncercie. Pewnie owy planowałbym z Rozwadowskim. Ten gość to potrafi wymyślić show.
Wybierz jedno wydarzenie kulturalne (koncert, wystawa, film), które zrobiło na Tobie ogromne wrażenie.
Ostatnia część Avengers – koniec gry. Moja ksywa wzięła się też od Tony’ego. Osobista przygoda, która trwała wiele lat. Kształtowała mnie na każdej możliwej płaszczyźnie. Wiadomo, to blockbuster. Nie ma co się doszukiwać głębi przez Kowalskiego. Mimo wszystko postać Tony’ego Starka była dla mojego charakteru niezłą trampoliną. Jego pewność siebie, humor i narcystyczna osobowość miała urok i robiła wrażenie. Seans kończył się jego uśmierceniem, trochę jak z historii VNM’a. Jedna postać, która dała mi na tyle pewności siebie, żeby iść po swoje. Niesamowita jest moc popkultury.
Jeśli miałbyś żyć i tworzyć w innej dekadzie, to którą byś wybrał?
Kiedyś pisałem, że nie jestem dzieckiem swoich czasów, bo urodziłem się za późno. Zdecydowanie lata 80-90. Czasy najlepszych koncertów Phila Collinsa, Bee Gees, Rupperta Holmesa czy Jacksons Five. Czuję nieprzeżyty sentyment do tych czasów, utopijny. Dla muzyki i filmu to był niesamowity skok jakościowy. Chciałbym zasmakować tego klimatu Stanów Zjednoczonych.
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE