Jak przetrwać święta (a może nawet dobrze się bawić?) [PORADNIK]
Nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu, więc…
Szczera rozmowa zamiast klepania życzeń i kolędowe jam session – święta mogą być git.
Święta w Polsce obrosły grubą warstwą memów na długo przed tym, zanim powstał internet. Nic dziwnego – u większości z nas automatycznie uruchamiają niekończący się strumień skojarzeń – od zawadiackich odzywek niewidzianych przez rok wujasów, fakapy rodziny przy gotowaniu jedzenia (dajcie spokój, nie wyszedł mi ten barszcz), aż do filmów, które od lat nieprzerwanie lecą w tym czasie w TV. A w tym roku będzie jeszcze mocniej, bo w kolejce czekają tematy – bomby w postaci pandemii i szczepionek, na które część osób ma co najmniej osobliwe poglądy. A więc, jak przetrwać święta?
Oczywiście nie zawsze świąteczna konfrontacja kończy się srogą inbą. Święta dla każdego i każdej z nas wyglądają różnie – tak, jak nasza sytuacja rodzinna i relacje z krewnymi. Dla niektórych oznaczają dotkliwą samotność, innym kojarzą się pozytywnie (sam raczej należę do tych osób), a część osób wiąże je głównie z rodzinnymi kłótniami oraz kilkudniową wyżerką i najebką. Niektóre z tych postaw wobec świąt pięknie ujął film Cicha Noc Piotra Domalewskiego z 2017 roku. Tak czy siak, jedno jest pewne – święta to intensywny czas dla naszych głów, żołądków, oczu i uszu.
I tak to właśnie jest – ale nie musi. Jak przetrwać ten czas z zachowaniem homeostazy psychicznej i fizjologicznej? Mam tu kilka przepisów dobrych jak ten barszczyk na zdjęciu.
Życzę ci mniej bodźców
Święta to czas odpoczynku… A przynajmniej tak chcemy o nich myśleć. Pomijając osoby, które pracują w ten czas, większości z nas udaje się złapać wtedy nieco więcej czasu wolnego – teoretycznie… Jak jest naprawdę? Proszę bardzo, zerknijcie sobie na typową listę świątecznych zadań:
- sprzątanie
- gotowanie
- wysyłanie ludziom życzeń, a raczej gifów w estetyce grażynacore
- ogarnianie prezentów (oczywiście na ostatnią chwilę, pozdro)
- jeżdżenie po rodzinie rozsianej w różnych częściach miasta/wioski/kraju/kontynentu
- A PO TYM KILKUDNIOWYM ZAPIERDOLU, PRZYGOTOWANIACH I OBŻARSTWIE PRZY ŚWIĄTECZNYM STOLE – RODZINNE WYJŚCIE DO KOŚCIÓŁKA, BO CZEMU BY NIE XD
Okej, z tym ostatnim może poleciałem. Tak czy siak, nawet jeśli nie macie tysiąca obowiązków na głowie, to i tak święta oznaczają bodźcowanko 24 godziny na dobę – w telewizji, na socialach, w galeriach handlowych czy w domu z rodziną. Damn, przecież nawet bożonarodzeniowa choinka jest zaprojektowana tak, by za wszelką cenę przyciągnąć Twoją uwagę (ta atencjuszka).
Żeby nie było – nie sugeruję wam, by zupełnie nie obchodzić świąt, wyłączyć telefon i zaszyć się na chacie aż do sylwestra (chociaż to też jest spoko). Myślę, że na początek wystarczy sama świadomość tego, że święta rzadko kiedy oznaczają prawdziwy odpoczynek. Ale wciąż o możecie o niego zawalczyć. Ja np. w tym roku znowu spróbuję zrobić sobie w tym czasie cyfrowy odwyk – może tym razem się uda 🥴
Życzę ci umiejętności postawienia granic
Stawianie granic to mówienie stop, gdy czujesz, że ktoś w jakiś sposób cię narusza – nie tylko fizycznie, lecz także słowem, manipulacją czy obrażaniem się. Niestety, ale świąteczne spotkania często stają się batalią o sforsowanie tych granic przez jednych i rozpaczliwą ich obroną przez drugich. Pociski wyglądają na ogół tak:
⭐
sprzątaj
Zjedz więcej
Ubierz się ładniej
Kiedy znajdziesz sobie pracę?
To co, kiedy w końcu ślub i dzieci?
Przytyło Ci się / Co ty taki chudy jesteś?
Kiedy znajdziesz sobie chłopaka/dziewczynę?
Dlaczego nie chcesz chodzić do kościoła i na pasterkę?
PRZESADZASZ
Jak się przed tym bronić? Szczególnie, gdy nie chcemy, by spotkanie rodzinne przerodziło w ostrą avanti? Bardzo dużo zależy od tego, jak postawimy ową granicę. Jeśli na atak odpowiemy równie agresywnie, to inba jest raczej pewna. Co innego, gdy zamiast kontrataku, zakomunikujemy nasze uczucia – oczywiście z perspektywy Ja (Czuję / Myślę / Boli mnie, że…). Może nie jest to przepis tak niezawodny, jak ten na piernik twojej ciotki, nie na wszystkich działa, ale i tak bywa najlepszym, co możesz zrobić w takiej sytuacji. Temat stawiania granic na święta w tym artykule kompleksowo porusza portal wellbe.
A oprócz tego, wellbe współorganizuje Festiwal Spokoju w Niebie
Pamiętaj, że nic nie musisz. Jeśli święta mają być ✨ radosnym czasem ✨, to pozwól sobie spędzać je po swojemu i zadbać o swój dobrostan.
Dobrze gada, polać jej (kompotu z suszu).
A propos mówienia stop – polecam tę postawę również w kwestii jedzenia. Święta to kilkudniowy, ekstremalny konkurs na to, kto wszamie więcej pierogów, ciast, ryb, barszczów i wcale nie musisz brać w nim udziału. Okej, 12 potraw, tradycja, wszystko git. A teraz spójrzmy na to z dystansu – nie ma żadnej innej okazji w życiu, kiedy przez kilka dni tak intensywnie eksploatujemy nasze organizmy, pakując w nie tony żarcia. Święta są terapią szokową dla naszych żołądków, która nie ma nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem i w ogóle jakimkolwiek odżywianiem. Nawet jeśli twoja rodzina uważa, że ten jeden dodatkowy pieróg sprawi, że dopełnisz tradycji i staniesz się dumą rodu. Nie chce teraz brzmieć jak jakiś malkontent (a raczej Grinch xD), bo sam lubię DOBRZE POJEŚĆ. Niemniej, może by tak nieco bardziej rozłożyć w czasie akcenty świątecznej wyżerki?
Myślenie życzeniowe
No dobra, zdekonstruujmy teraz nieco kolejny świąteczny temat, czyli składanie sobie życzeń. Wyobraź sobie, że masz znajomego/znajomą, z którą nie widzisz się i nie masz kontaktu przez cały rok, a gdy ten się kończy, spotykasz się z nią i wymieniasz czułości, jakbyście byli swoimi BFF/besties/friends4life. Dziwne, co? Często właśnie tak to wygląda podczas świątecznych życzeń w rodzinie. Jasne, więzy krwi to trochę co innego niż dobrowolna znajomość – a słowo „więzy” wiele tu wyjaśnia. Skoro więc wkładamy wysiłek, by raz w roku spotkać tych, którzy często są nam bliscy bardziej genetycznie niż emocjonalnie, można to wykorzystać. Jak? Nie klepiąc formułek i zaklęć podczas przymusowej interakcji zwanej życzeniami, tylko po prostu przez chwilę uważnie z kimś pobyć i porozmawiać.
Wiem, wiem, czasem nawet to bywa za trudne. Szczególnie, gdy tak bardzo wychodzisz poza swoją bańkę, która komunikuje i myśli w pewien określony sposób. Tu z kolei z pomocą może przyjść inna tradycja, jeszcze bardziej zakurzona i niedoceniana – kolędowanie – czyli po prostu wspólne muzykowanie. Uważam, że nie ma innej czynności (ja nie znam), która równie mocno i szybko integruje ludzi i nastraja ich do jednego, pozytywnego wajbu. Nie chcesz śpiewać religijnych tekstów? Spoko – intonujcie choćby Young Leosię (chociaż IMO akurat kolędy mamy bardzo ładne).
A jeśli ty lub osoby, z którymi spędzasz święta, czujecie, że to dla Was za dużo, można spróbować zbliżyć się w inny sposób. Znajoma ostatnio opowiadała mi, że w święta zagrała z rodziną w taką grę: na kartkach było wypisane imię każdej osoby z rodziny i wszyscy mieli wypisać 5 cech, które się w tej tej osobie ceni/lubi. Takich psychozabaw i ćwiczeń jest sporo… I działają – nawet jeśli na początku przychodzi Grinch cringe. Choć znowu – jeśli nawet taka forma otwierania się przed innymi wydaje się wam niemożliwa z jakiegoś powodu, zawsze zostaje level basic integracji, czyli planszówki. Lepsze to niż kłócenie się o szczepionki, pierdzenie w stołek i oglądanie koncertu Golec Uorkiestry w TV.
Życzę Ci przetrwania tych świąt
To na koniec proponuję takie ćwiczenie: oddalmy się znowu na chwilę i spójrzmy z na tę tradycję bez żadnych uprzedzeń. Z takiej perspektywy ja widzę święta jako coś w rodzaju wspólnotowego spotkania grupy wsparcia (patrz życzenia) połączone z jam session (kolędowanie). Niesamowite, nie? Niemniej, święta tak bardzo obrosły memicznymi konwenansami, przymusowym żarciem, ubieraniem się elegancko i szeregiem innych powinności, że ciężko dokopać się do tej esencji. Żeby nie było, powtarzam znowu – moja wizja jest grubą generalizacją.
Wiem także, że stwierdzenie życzę ci przetrwania tych świąt jest okrutnym nadużyciem, bo nie są one dla większości z nas żadnym realnym zagrożeniem. Co innego dla osób uwięzionych przy polskiej granicy. One naprawdę walczą o przetrwanie tych świąt… i każdego kolejnego dnia. Jeśli czujecie w tym czasie chęć zrobienia czegoś dobrego, to nie widzę lepszej opcji, niż pomóc właśnie im – np. przez Fundację Ocalenie.
Nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu, więc piszę dla Going., robię muzyczkę jako IKARVS (@ikarvski), jestem modelem (@pomyslav) i dezynfekuję toksyczną męskość w Grupie Performatywnej Chłopaki.