Ponad 2 miesiące lockdownu za nami. Adaptujemy się powoli do nowej rzeczywistości, ale zamknięte kluby, odwołane lub przeniesione koncerty, czy (na szczęście powoli zanikająca) stagnacja życia kulturalnego to wciąż bardzo aktualne tematy.
Premierowy singiel tria KAMP! Play Me Dirty (i teledysk do niego) przywołuje wiele nostalgicznych uczuć. Utrzymany w rozmarzonym, melancholijnym klimacie utwór jest swoistym hymnem tych, którzy pamiętają imprezowe powroty nad ranem. Czyli w zasadzie większości z nas.
Jako że premiera klipu odbyła się dzisiaj, złapaliśmy ich na krótką gadkę o samym teledysku, ale i o emocjach towarzyszących podczas ostatnich tygodni. O tym, za czym tęsknią najbardziej, co robili w trakcie lockdownu i jak zapatrują się na najbliższą przyszłość opowiedzieli nam Michał Słodowy i Radek Krzyżanowski.
Play Me Dirty to przedsmak większego wydawnictwa, czy póki co skupiacie się na eksperymentach i różnorodnych singlach bez planowania dłuższej formy?
Radek Krzyżanowski: Stawiamy szybsze, spontaniczne wypowiedzi bez myślenia o tym, czy house powinno się mieszać z ambientem, a techno z popową melodią. Podczas naszych kolejnych wolt stylistycznych zagubiłem ten przyjemny stan płynący ze spontanicznej kreacji. Zawsze z tyłu głowy siedziało: “A czy to na pewno będzie układać się w spójną całość, a czy to do nas pasuje?”. To są pytania, które na pierwszym etapie procesu twórczego nie mają prawa się pojawiać. Dopiero przy okazji ubiegłorocznej zmiany naszej formuły koncertowej i powrocie do klubowej energii, znowu mi kliknęło. Zeszło ze mnie napięcie i przede wszystkim – zacząłem tworzyć efektywniej.
Nie oddajemy oczywiście wszystkiego spontanowi i mamy też większe plany niż Play Me Dirty. Do końca roku chcemy wydać jeszcze trzy single, pojawią się współprace z innymi artystami, czy to w formie featuringów, czy remiksów. Nie mówimy też “nie” dłuższej wypowiedzi – chodzi nam po głowie idea mixtape’u, kontynuacja idei albumu Live, ale w formie studyjnej. Z powodu całego tego koronawirusowego zamieszania czujemy się jakbyśmy zaczynali od początku i muszę przyznać, jest to bardzo przyjemny dreszczyk emocji. Na pewno sami będziemy zaskoczeni rezultatami!
W nowym singlu najmocniej słyszalna jest fascynacja Radka i Michała “romantic techno”, słychać też trochę trance’u. Czy w niedalekiej przyszłości będzie więcej takiego brzmienia?
Radek: Pewnie chłopaki się ze mną zgodzą – jest mi najbliżej do terminu „romantic techno”. Na początku był to dla mnie skrót myślowy opisujący muzykę We Draw A (drugiego projektu Radka – przyp.red.). Techno było światełkiem w tunelu, a nie realnym bytem i równoprawnym fundamentem gatunkowym. Jednak ta idea na tyle mnie zaintrygowała, a sama muzyka wciągnęła, że poszedłem w to dalej – najpierw jako odbiorca, potem jako twórca. Bardzo dużo dało mi prowadzenie playlisty na Spotify, w ramach której regularnie zestawiałem ze sobą 6-8 utworów i tworzyłem z nich mini narracje.
Wracając do pytania – tym razem obejdzie się bez wolt stylistycznych. Nie wydaje mi się, żebyśmy weszli w jakąś szufladkę. Nasze fascynacje klubowe są bardzo szerokie, inne rzeczy nas kręcą, innych emocji szukamy, do czego innego ruszają się nasze ciała. To daje nam szansę na ciągłe zaskakiwanie zarówno siebie, jak i naszych odbiorców.
Czym głównie zajmowaliście się podczas lockdownu, na czym skupiliście swoją uwagę, w jaki sposób rezonowała z tą sytuacją wasza kreatywność?
Radek: Już od jakiegoś czasu przeżywam w studio drugą młodość, a jako że od jesieni mam je w domu, to lockdown nie miał aż tak dużego wpływu na mój rytm dnia. Tworzyłem, zdobywałem nową wiedzę i umiejętności, bardzo dużo pracowałem nad swoim warsztatem. Nerd time.
Poza sferą zawodową wyglądało to trochę inaczej – brakowało mi możliwości spaceru po parku, wypadów na ściankę, czy po prostu swobodnego i bezstresowego korzystania z infrastruktury dużego miasta. Szczególnie na początku, kiedy niczego nie dało się przewidzieć. Pojawiały się gorsze chwile i poczucie braku sprawczości. Takie stany też trzeba umieć przyjąć, dać im wybrzmieć i sprawdzić, co mówią o nas samych. Skupiam się na rzeczach, na które mam realny wpływ, a to, co przynosi świat zewnętrzny staram się zaakceptować i wziąć pod uwagę przy kolejnych ruchach. Varg Vikernes, siedząc w norweskim więzieniu, porównywał to do klasztornego odosobnienia – powiedzmy, że rozumiem, o co mu chodziło.
Czy w trakcie lockdownu odkryliście w sobie jakieś emocje, które wcześniej mogły być tuszowane przez szalone tempo życia?
Michał Słodowy: Pierwsza faza lockdownu była momentem, w którym wydawało się, że za chwilę skończy się świat. Sytuacja była jeszcze świeża i miała ogromny wpływ na ludzką psychikę. Postanowiłem, że wyjadę wtedy do domku na wsi i zrozumiałem, że chcę spędzać jak najwięcej czasu w naturze, że to jest “moje” miejsce, i że mógłbym już w zasadzie nie wracać do dużego miasta. Później ewoluowało to w myślenie: to jest miejsce na starość, a skończyło się na: będę tu częściej przyjeżdżał.
Od początku nie miałem jednak złudzeń, że to nas, wszystkich ludzi, zmieni i świat stanie się lepszy. Boję się wręcz efektu ”dobra, przeżyłem, teraz muszę odbić sobie te traumy”. Zauważyłem też większą uczynność i uprzejmość. To okres wzmożonych rozmów z nieznajomymi w sklepie czy przy automacie do kawy na stacji benzynowej. Nie chciałbym z tego rezygnować.
Wasze ulubione wspomnienia związane z wydarzeniami/miejscami, które pojawiają się w klipie?
Michał: Muszę przyznać, że po latach grania i jeżdżenia na festiwale zarówno jako muzyk, jak i uczestnik, mało rzeczy jest w stanie mnie zaskoczyć. Najlepiej wspominam i cenię sobie spotkania z przyjaciółmi, z ludźmi w ogóle. Scenariusz jest zwykle taki sam: drink, życiowy update, small talk, a czasami zaskakująco głęboka rozmowa z kimś, kogo zna się 5 minut, ale nagle coś pomiędzy nami “zażarło”. Dla mnie chyba ostatnie duże zaskoczenia związane z lokalizacją, muzyką i emocjami to pierwszy Sun/Day na Audioriver i festiwal Nagle nad morzem, czyli dzienne rave’y w naturze.
Pamiętajcie, że profilaktyka, higiena i przestrzeganie zasad w kontaktach międzyludzkich to teraz bardzo istotne sprawy. Poniżej przeklejamy Wam ważną informację:
– często i dokładnie myj ręce, używając mydła i wody
– kiedy kaszlesz lub kichasz, zakrywaj usta i nos – najlepiej chusteczką lub rękawem
– zachowaj co najmniej 1.5 metra odległości od osób, które kaszlą i kichają
– unikaj skupisk ludzkich. Stosuj się do zaleceń i komunikatów dotyczących przeciwdziałania koronawirusowi
Jeśli masz objawy lub kontakt z osobą zakażoną, powiadom o tym telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną pod numerem 800-190-590
Nie panikujcie, uważajcie!