Od lat działa w internecie, dzieląc się swoim życiem z fanami. Podczas ostatnich miesięcy pracowała nad debiutancką płytą, a dzisiaj opowiedziała nam o jej powstawaniu.
Julia Żugaj swoje początki zawdzięcza takim platformom jak TikTok, czy Instagram. W 2020 dołączyła do projektu TEAM X2, gdzie z siedmioma osobami nagrywała filmy na Youtube. W tym roku postawiła na muzykę i już zaraz wyrusza w trasę koncertową ze swoją nową płytą Miłostki. Co jeszcze przygotowała dla fanów? Tego dowiecie się czytając wywiad.
Dlaczego Miłostki?
Miłostki to termin, który wymyśliłam sama. Na pomysł nazwania tak płyty wpadliśmy wspólnie z Andrzejem Jaworskim, moim kompozytorem. Pierwotnie myślałam, że EP-ka będzie nazywała się Miłość, bo każda piosenka opowiada o poszczególnym etapie związku. Zaczyna się od zauroczenia, później mamy zerwanie, a ostatnia piosenka jest o wyleczeniu. Jednak ta nazwa była zbyt basicowa, więc trochę pokombinowaliśmy i stanęło na miłostkach.
Czym są dla Ciebie miłostki?
Relacja, o której opowiadamy na naszej płycie, z perspektywy czasu nie była do końca udana i nie trzeba było się tak angażować emocjonalnie. To są te związki w gimnazjum czy liceum, gdzie wydaje ci się, że jesteś zakochana po uszy, a po zakończeniu jej wiesz, że to nie była miłość… Tylko miłostki.
Wspomniałaś, że wszystkie piosenki opowiadają o historii miłosnej. Czy zainspirowały cię własne doświadczenia?
Tak i to w ogóle nie konkretna relacja, ale wiele różnych doświadczeń z moich związków. Ja jestem kochliwą osobą i bardzo szybko się angażuję emocjonalnie, więc trochę tych chłopaków było. Miałam takie miłostki, gdzie etap zakochiwania był długi i ja już ślub planowałam, a ten chłopak nawet nie wiedział o moim istnieniu. Te doświadczenia pomogły mi w pierwszej części płyty, gdzie pisaliśmy o zauroczeniu. Natomiast w późniejszej części, gdzie opowiadam o płomiennej miłości, w której coś zaczyna się psuć, najbardziej pomogły mi ostatnie zdarzenia, bo były najświeższe. Więc różne doświadczenia różnych miłości – moich i ludzi którzy ze mną pracowali. Dorzuciliśmy też parę wymyślonych, bo stwierdziłam, że fajnie będą pasować.
Czy jest jakaś piosenka, która finalnie nie trafiła na płytę?
Mieliśmy trzy demówki, które dostałam i przesłuchałam, ale niekoniecznie mi się spodobały, więc je odrzuciłam. Kilka już na etapie powstawania – nie pasowała mi np. linia melodyczna. Była jedna piosenka, którą bardzo chciałam zaśpiewać, ale okazała się za trudna na ten moment.
Jeszcze wszystko przed tobą. Może zaśpiewasz ją na kolejnej płycie?
Tak, może kiedyś to zrobię. Na ten moment uprościliśmy ją i tak właśnie powstało Nie sądzę. Ma trochę inny vibe, ale powiedziałabym, że są w miarę podobne.
Teraz pracowałaś nad własnymi piosenkami. Czym różniło się to od tworzenia ich z TEAMEM X2? Trochę ich zrobiliście.
Na pewno proces twórczy był inny. Bardzo zaangażowałam się w moją płytę i byłam przy niej na każdym etapie tworzenia. Nie ma utworu, który powstałby z gotowej demówki. Wszystkie piosenki są mojego autorstwa. Byłam obecna przy tworzeniu podkładu, linii melodycznej czy tekstu. Miks zostawiłam producentowi, bo chciał mieć ciszę i spokój, jednak za każdym razem do gotowego efektu dawałam swój feedback. Praca przy teledyskach wygląda w miarę podobnie jak w Teamie – dawaliśmy tam swoje pomysły i później je wykorzystywaliśmy.`
A przy wydawaniu swoich piosenek? Stresowałaś się bardziej?
Przy mojej publikacji była dużo większa presja. Gdy wydawaliśmy z Teamem X2 to się rozkładało na osiem osób, ludzie oceniali nasze zwrotki i je do siebie porównywali. Wydając pierwszą własną piosenkę, mówiłam już , że tworzę płytę. Skoro tworzę muzykę to wiadomo, ze z tego zarabiam i ktoś za tę muzykę zapłaci. W Teamie to było dla zabawy, wrzucaliśmy muzykę dla fanów na YouTube i nikt nie musi płacić, żeby ją usłyszeć. Przy mojej EP-ce to musiała być wyższa jakość i ja tę jakość obiecałam. Dlatego strasznie się stresowałam, że jej nie dowiozę. Na wszystkich utworach jestem tylko ja i jeśli będą dobre to ja stworzyłam te dobre piosenki, a jeśli będą złe to ja ponoszę za to odpowiedzialność.
Wydałaś już parę piosenek. Czy zaskoczyło cię coś w ich odbiorze przez fanów?
Tak! Nie spodziewałam się tak dużego porównywania i w pozytywnym, i w negatywnym tego słowa znaczeniu. Przy Teamie nie spotkaliśmy się z tym, żeby ktoś napisał Ta piosenka brzmi jak to czy to. To chyba nie był ten poziom, żeby nas porównywać. Przy mojej płycie często porównują mnie do zagranicznych artystek albo do sanah.
Porównanie do sanah, która jest na tak wysokim poziomie, chyba mówi dobrze o twojej muzyce?
I dobrze, i nie dobrze. Może to świadczyć o tym, że muszę poszukać mojego oryginalnego stylu, żeby ktoś słysząc piosenkę Julii Żugaj wiedział, że to jestem ja, a nie sanah, Dua Lipa czy Doja Cat. Jeszcze dużo pracy przede mną, ale z drugiej strony to już jest ten etap, gdzie ludzie mogą mnie porównywać.
W TEAM X2 sporo eksperymentowaliście z różnymi gatunkami muzycznymi. Czy w przyszłości zamierzasz zostać w popowym świecie?
Raczej stawiam na pop. Już pod koniec wydawania piosenek w Teamie wiedziałam, że nie lubię nawijać, rapować i być agresywna w piosenkach. W momencie tworzenia piosenki Balet, która jest właśnie agresywna, miałam na niej początkowo być. Finalnie stwierdziłam, że to nie jest do końca mój styl i się wycofałam. To dzięki Teamowi mogłam znaleźć to, w czym czuję się najlepiej i wiem, że wolę piosenki typu Barwy.
O jeju, uwielbiam Barwy! To jest must-have na imprezy.
Właśnie to są moje klimaty. Tworząc płytę wiedziałam, że to będą radiowe piosenki, przyjemne dla ucha (mam nadzieję).
A czego ty sama słuchasz, kiedy nikt nie patrzy?
Jestem tym typem, który lubi disco polo. Nie słucham go 24 godziny na dobę, tylko w określonych porach. Jeśli się obudzę i mam zły dzień albo jadę samochodem – mówię sobie Może puszczę Zenka Martyniuka. Kocham też disco polo na weselach! Nie mam tak jak większość ludzi, że idę na wesele i nie chcę disco polo. Wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę i nie kłuje mnie w uszy.
Zapytam teraz o trasę koncertową. Zaplanowałaś coś specjalnego? Może jacyś goście?
Będzie jeden gość. Staram się jeszcze o innych ludzi, co jest dosyć ciężkie. Jestem teraz na takim rozdwojeniu dróg, czyli trochę profesjonalna, półprofesjonalna artystka, a trochę dalej influencerka. Z trasą był taki problem, że jeśli myślałam o gościach to nie wiedziałam, czy myśleć bardziej o Margaret i Edycie Górniak, czy Frizie i Rezim. Pytałam znajomych influencerów, czy by chcieli gościnnie wystąpić u mnie, ale niektórzy się w ogolę nie czują, żeby występować na scenie.
Nie mają jeszcze za sobą tylu koncertów co ty.
Dokładnie. Domyślałam się też, że nie będę ze mną jeździć w całą trasę, bo mają swoje różne zajęcia. Wiemy, jak to jest być influencerem, ile trzeba rzeczy robić, nagrywać filmy na YouTube itd. Innym problemem byłoby to, że jeśli w jednym mieście będzie gość, a w drugim nie, to może być niesprawiedliwe dla widza. Podsumowując – będzie jeden gość, który będzie ze mną jeździł przez całą trasę i chyba na tym poprzestanę.
Powiedziałaś, że bycie influencerką to jest praca na full etat. Kiedy masz czas dla siebie?
Czasu dla siebie faktycznie nie jest za dużo. Mam takie dni pojedyncze w miesiącu, kiedy zdarza się, że mam dzień wolny – zazwyczaj wtedy, gdy wypada mi zaplanowana rzecz. Wtedy staram się ogarnąć bardziej życie prywatne, posprzątać mieszkanie czy przeznaczyć czas na odpoczynek. Nie narzekam na to, żebym była przepracowana. Bardzo lubię swoją pracę i to co w niej robię, to sama przyjemność.
Jesteś youtuberką, tańczysz, wydałaś kosmetyki, grę, teraz wydajesz płytę i ruszasz w trasę koncertową. Powiedz mi jak znajdujesz czas na to wszystko?
Faktycznie jest dużo tych rzeczy. Przede wszystkim najwięcej czasu zabiera mi kanał i studio. Żeby wrzucać filmy dwa razy w tygodniu to trochę tych dni zdjęciowych trzeba mieć. Dodatkowo mam 4 trwające ambasadorstwa, więc współprace też się zdarzają. Poza tym, mam lekcje wokalne i lekcje taneczne. Odpadło mi teraz tworzenie płyty, które zabierało dużo czasu, ale w zamian mam przygotowania do trasy i próby taneczne do niej.
Posłuchaj Miłostek na żywo
Czyli możemy spodziewać się performance’u à la Dua Lipa?
Zdecydowanie! Będzie tańczenie na scenie i wiele więcej. Tak jak Ci powiedziałam – absolutnie nie narzekam. Lubię to, co robię i jak sobie patrzę w kalendarz i myślę sobie O, jutro idę do studia to jestem podjarana. Znowu będziemy tworzyć i znowu coś tam powstanie!
Wydaje mi się też, że masz taką relację z twoimi fanami, że oni uwielbiają to co robisz, bo jesteś w tym szczera. To chyba sama przyjemność dawać im to wszystko.
To jest trochę jak machina samonapędzająca się. Dzięki moim widzom i temu, że ich mam i że mnie wspierają, mogę spełniać swoje marzenia. Tworzę piosenki, swój merch, swój sklep i jeszcze mogę nagrywać filmy, co mi zapełnia cały dzień. Ja im to pokazuję na instastory, a oni lubią to oglądać, więc jeszcze bardziej się angażują w moje życie. Dlatego co chwilę robię jeszcze więcej rzeczy. Na razie działa to super i oby jak najdłużej.
Wracając do twojej kariery muzycznej – zawsze chciałaś zostać piosenkarką? A może miałaś taki moment, gdzie stwierdziłaś, że muzyka to jest to, co lubię i chcę robić?
Chyba jak większość dziewczynek czy chłopców, marzyłam o byciu piosenkarką. Chciałam występować na scenie i śpiewać, ale nie uważałam się za osobę, która ma do tego talent. Raczej sądziłam ze dosyć kiepsko śpiewam, więc to dziecięce marzenie w pewnym momencie zastąpił mi taniec. Jako nastolatka chciałam występować na scenie z piosenkarzami w roli tancerki. Już nawet powoli poczynałam kroki, żeby spełnić to marzenie, ale później wszystko potoczyło się inaczej.
Zostałam influencerką i dzięki Teamowi X nie tyle odkryłam moją miłość do muzyki – bo lubię ją od dzieciaka – ale uświadomiłam sobie, że mogę się tym zajmować. Te piosenki mogą brzmieć dobrze, jeśli są dopasowane do mnie. Team X mi pokazał, że chcę się rozwijać w tym obszarze. To było dla mnie naturalne, żeby pójść w tę stronę i już od ponad pół roku chodzę na lekcje śpiewu.
Przeczytaj też: Nastka w rozmowie z Ofelią
Kreatywna, spontaniczna, trochę szalona. Miłośniczka koncertów, seriali i odważnych makijaży. Od 7 lat aktywnie działam w social mediach i znam za dużo faktów o Harry'm Stylesie.