Czytasz
Męska masturbacja po polsku: grzech, walenie konia i Różowa Landrynka

Męska masturbacja po polsku: grzech, walenie konia i Różowa Landrynka

Czyli historia onanizmu z perspektywy chłopaka dorastającego w Polsce na początku XXI. wieku

Pierwszy raz usłyszałem o niej w szkole – i od razu dowiedziałem się, że masturbacja to grzech. Oczywiście nie na wątpliwej jakości lekcjach Wychowania do Życia w Rodzinie, tylko od kolegów. No i starszych kuzynów. Wtedy była dla mnie po prostu dziwnym wyrazem, o którego znaczenie bałem się zapytać, więc udawałem, że wiem o co chodzi. Tak czy siak, technicznie brzmiące słowo nie kojarzyło mi się z niczym ekscytującym. Szczególnie, że niestety ominęła mnie edukacja seksualna.

I to zarówno w szkole, jak i domu. Przeciwnicy seksualizacji dzieci, ekhm, edukacji seksualnej mówią, że to rodzice powinni się nią zajmować. Niemniej, ilu rodziców w kraju, gdzie nagość i seksualność jest tak wielkim tabu, jest w stanie porozmawiać z dzieckiem o seksie? Brawo dla tych, którzy próbują, ale jestem przekonany, że to mniejszość.

Ps mówię o czasach, w których sam dorastałem, czyli przełomie wieku. Wierzę, że teraz jest trochę inaczej (ale to też zapewne moje banieczkowe myślenie życzeniowe).

Różowa Landrynka

No dobra, to co miałem zamiast tego? Odkrywanie seksualności na własną rękę (h3h3). Intuicyjnie, trochę na oślep. Nic dziwnego, że moja pierwsza masturbacja była szokiem. Przyjemnym, ale granicznym doświadczeniem. A właściwie to jej finał, który spowodował u mnie jedno wielkie what de fuck. Tak to jest, jak nigdy wcześniej nie miałeś/aś pojęcia o czymś takim, jak ejakulacja i nagle dochodzi (h4h4) do ciebie, że Twoje ciało jest w stanie zrobić coś takiego. Choć byłem wystraszony, to wiedziałem, że właśnie zaczął się dla mnie nowy rozdział życia. Mało tego, w tym samym czasie odkryłem, że w piątki po 23 na polsacie i TV4 lecą filmy, w których fabuła nie jest najważniejsza.

PS W Różowej Landrynce swoją karierę w TV zaczynała aktorka Magdalena Mazur, zaś w TVN-owskim Red Light – Omenaa Mensah.

Moje pierwsze spotkania z erotyką odbywały się więc w późne piątkowe wieczory. Potem, gdy miałem w domowym TV jakąś premium ofertę z kanałami kodowanymi, otworzyły się dla mnie kolejne erotyczne wrota – np. do willi Hugh Hefnera i Króliczków Playboya. Z dzisiejszej perspektywy program, jak i postać Hefnera, po prostu mnie odrzucają – podstarzały typ izolujący się w wielkiej willi z kilkoma kobietami, które są od niego uzależnione ekonomicznie, to nie jest coś, co chciałbym oglądać. Niemniej, gdy jesteś w później podstawówce, nie masz internetu i wyruszasz na pierwsze nocne wyprawy erotyczne po telewizyjnych kanałach, to nie wydziwiasz… W polskim MTV nie było niestety takich rzeczy, jak Eurotrash prowadzony przez Jeana Paula Gaultiera.

Pamiętacie ten kultowy jingiel?

Internet 💦💦💦

Gdy w gimnazjum zacząłem mieć dostęp do sieci, telewizyjne ograniczenia w dostępie do erotyki przestały istnieć. Pierwsze spotkania z pornografią w internecie to absolutny gamechanger, który sprawia, że dla kilkunastoletniej osoby masturbacja staje się nowym sensem życia. Gdy erotykę znasz jedynie w telewizyjnym, softowym wydaniu, a potem nagle dostajesz internet i odkrywasz cały świat perwersji, wyuzdania i różnych hardkorowych kategorii oznaczonych tajemniczymi skrótami, to Twój nastoletni mózg eksploduje (i nie tylko on h5h5). Oczywiście piękne jest młodzieńcze odkrywanie swojej seksualności i surfowanie na fali libido o mocy tsunami, ale jest i druga strona medalu. Myślę, że hardcore porn to dla 13/14-latka bez edukacji seksualnej zdecydowanie za dużo. Choćby dlatego, że nierzeczywiste wzorce z porno stają się jedynymi przekonaniami na temat seksu, które masz. Nie mówiąc o rosnącej bibliografii na temat szkodliwości pornografii. Gdy filmy dla dorosłych stają się uzależniającą formą regulowania emocji i kompensacji innych braków, robi się niebezpiecznie.

masturbacja – grzech czy uzależnienie?

Jakby tego było mało, nie zapominajmy, że jesteśmy w Polsce – państwie, gdzie na sferę obyczajową ogromny wpływ ma Kościół Katolicki. I tak, jak porno w internecie jest dla młodego Polaka i Polki ogromną siłą, tak równie mocno uderza poczucie winy. Jeśli oczywiście wychowujesz się w katolickiej rodzinie – wtedy wiesz, że prędzej czy później, będziesz musiał/a się wyspowiadać ze swoich erotycznych przygód.

Masturbacja, czyli nieskromne rzeczy i grzech

Czy masturbacja to grzech? Kiedyś często zadawałem sobie to pytanie. Kościół to od wieków największy wróg onanizmu. Skoro więc jako dziecko chodziłem do spowiedzi z zamiarem oczyszczenia się z tego grzechu, musiało być traumatycznie. Okej, czasem nie było tak źle – mówiłem, że robiłem nieskromne rzeczy, a ksiądz, jeśli nie był sadystyczny, odpuszczał temat, wiedząc, o co chodzi. Czasem jednak to było za mało – spowiednik chciał wiedzieć kiedy, ile razy, itp. Brakowało tylko tego, by pytał, jakie kategorie oglądałem albo które stronki polecam. Pamiętam jeden raz, gdy wyjątkowo głośno zadawał swoje pytania, a ja wyszedłem od konfesjonału spocony i czerwony ze wstydu. Swoją drogą, jak to jest, że dorosły mężczyzna, który sam ma narzuconą blokadę swojej ekspresji seksualnej, słucha o pierwszych doświadczeniach seksualnych obcych dzieci? Ciekawe mamy społeczeństwo, nie? (Ps. ciekawostka – część protestantów nie traktuje masturbacji jako grzechu).

Still life of roses and fruit with concealed erotic scenes. Wellcome Library, London. Oil painting by Sommonte.

Walić konia – język męskiej masturbacji

Wiadomo, że religia katolicka (i nie tylko) demonizuje seks na różne sposoby, ale represjonowanie seksualności, a w tym wypadku masturbacji, wykracza daleko poza kościelne progi i jest na porządku dziennym choćby w języku potocznym. Jak slangowo określa się masturbację osób z penisem?

walić konia

bić wacława

dusić flaka

trzepać kapucyna

Sprawdź też
Utwory bez refrenów

bić Niemca po kasku

CZOCHRAĆ PREDATORA

Widzicie jedną wspólną rzecz? Wszystkie kojarzą się z aktem przemocy, czasem bezpośrednio nawiązując nawet do wojennego żargonu. I nie musimy nawet szukać wśród slangowych określeń masturbacji – samogwałt mówi sam za siebie.

Mężczyzna nie może tak po prostu okazać sobie czułości czy eksplorować swojej seksualności – a język najlepiej to odzwierciedla. Masturbacja musi kojarzyć się ze zdobywaniem, zrobieniem sobie wycisku niczym na siłce czy stoczeniem pojedynku ze swoim penisem. Pamiętam, że z moimi braćmi często próbowaliśmy przyłapać się nawzajem na akcie onanizmu. To była swego rodzaju gra, gdzie ujęty na gorącym uczynku masturbator zalewał się wstydem. Raz nawet wszedłem kilka metrów po rynnie na balkon, próbując nakryć mojego brata (jeśli was to ciekawi, to bez powodzenia – w porę skumał, o co chodzi. Z kolei on przyłapał mnie innym razem, gdy byłem za mało ostrożny, damn it). Rodzeństwo to jedno, ale wiadomo, że prawdziwym bossem w masturbacyjnej grze w chowanego byli rodzice.

masturbacja grzech
Masturbacja – grzech, a może jednak sport?

Dochodzimy do końca

Język wokół męskiego onanizmu łatwo można skontrastować z tym, jak coraz częściej przedstawiana jest masturbacja osób identyfikujących się jako kobiety. Skoro przez wieki była zupełnie pomijana przez patriarchalne społeczeństwo, w języku nie powstało aż tak wiele określeń i przekonań na jej temat. Obecnie przestała być kompletnym tabu, pięknie kwitnąc w feministycznym dyskursie i duchu ciałopozytywności oraz self-love (w Polsce począwszy choćby od Sztuki Kochania Wisłockiej). A osoby męskie często wciąż po prostu walą konia…

masturbacja grzech

Z jednej strony demonizowanie przez kościół, kulturowe poczucie, że masturbacja jest zawodami czy pojedynkiem, tudzież utratą energii witalnej a z drugiej – brak edukacji seksualnej i wiedzy o uzależniającym potencjale masturbacji i pornografii. Wszędzie czyhają pułapki. Jak żyć? Myślę, że jedyną odpowiedzią znów jest edukacja seksualna. Dla mnie swego czasu dobrą robotę zrobiła np. ta książka. Ale nie mam zamiaru wchodzić w rolę coacha zachęcającego do wyruszenia w duchową podróż na odkrywanie swojej seksualności i afirmowania masturbacji. Po prostu dobrze jest zobaczyć ją taką, jaka jest. Zdać sobie sprawę z ciężaru przekazów, jakie otrzymaliśmy na jej temat przez społeczeństwo. I spojrzeć na nią bez poczucia winy, jak i traktowania jej jako fontanny witalności i dobrostanu.

Kamil Błoch – mam 32 lata. Od dwóch lat jestem mężczyzną

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone