Czytasz teraz
Nowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej otworzy się jesienią. Byliśmy na placu budowy
Kultura

Nowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej otworzy się jesienią. Byliśmy na placu budowy

Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Dziewięć wejść, cztery naziemne i dwie podziemne kondygnacje, 20 tysięcy metrów kwadratowych, z czego 1/5 będzie przestrzenią wystawienniczą. Przyjrzyjmy się bliżej projektowi nowojorskiego studia Thomas Phifer and Partners.

Historia stołecznego Muzeum Sztuki Nowoczesnej rozpoczyna się prawie dwie dekady temu, w 2005 roku. Chwilę po powołaniu jej do życia ogłoszono otwarty, międzynarodowy konkurs architektoniczny na projekt siedziby. Wygrał go Christian Kerez, autor koncepcji na domy mieszkalne i kompleksy szkolne w Szwajcarii oraz Muzeum Sztuki w Vaduz. Po jego pomyśle nie ma jednak ani śladu, bo zerwano z nim umowę jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Miasto Warszawa zaczęło szukać nowego architekta, a MSN z braku laku stało się instytucją iście nomadyczną. Przez blisko dekadę zajmowało przestrzeń rozebranego już Domu Handlowego Emilia. Później z centrum miasta przeniosło się na bulwary, do wolnostojącego pawilonu współdzielonego z restauracją Paloma. Wkrótce opustoszeje, a obecnie trwa tam ostatnia wystawa obrazów Mariji Prymaczenko – jednej z najwybitniejszych ukraińskich artystek doby XX wieku.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Pawilon nad Wisłą – tymczasowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie / fot. Patryk Korzeniecki / Wikipedia

Jesień już na nowym

Ostatecznie wykonanie projektu siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej powierzono pracowni Thomas Phifer and Partners. Umowę podpisano w lutym 2019 roku. Od tego czasu budynek stopniowo nabiera kształtów. Zostanie oddany do użytku w październiku, wiele miesięcy później niż początkowo zakładano. Włodarze placówki już teraz zapraszają na jej wielkie otwarcie, które ma przerodzić się w huczny festiwal. – Będzie to przywitanie, które potrwa trzy tygodnie i składać się będzie z programów performatywnych, koncertów, działań, wydarzeń tworzonych przede wszystkim przez lokalnych artystów, czyli osoby, które mieszkają w Warszawie, ale są z różnych miejsc, różnych narodowości, z różnych opcji i stylów. Tych działań będzie około stuzdradziła na łamach Onetu dyrektorka MSN-u, Joanna Mytkowska.

Rok do otwarcia MSN-u na pl. Defilad

Muzeum Sztuki Nowoczesnej: wpisać się w krajobraz

Wygląd budynku od początku budzi wiele emocji. Poruszenie głównie wywołują dwa aspekty: łączny koszt postawienia siedziby (wzrósł względem początkowych założeń i teraz wynosi ok. 640 milionów złotych) oraz jej lokalizacja. Wybór pl. Defilad, centralnego punktu na mapie Warszawy, to wyraźny sygnał, że stolicy zależy na promocji sztuki współczesnej i zbliżeniu się prestiżem do europejskich metropolii. Postawienie na tak emblematyczne miejsce uruchomiło jednak lawinę uzasadnionych wątpliwości.

Mona Lisa może przenieść się do podziemi Luwru. Włodarze paryskiej placówki opowiadają, skąd ten pomysł

Najtrudniejsza zdaje się odpowiedź na jedno pytanie. Czy projekt wpisze się w niejednorodną okolicę, na którą składają się m.in. nowoczesne szklane wieżowce, modernistyczna Ściana Wschodnia, zbudowane w latach 90. stacje metra Centrum i Świętokrzyska oraz górujący nad wszystkim socrealistyczny Pałac Kultury i Nauki? Architekci przekonują, że to możliwe. Ci po drugiej stronie barykady są jednak mocno sceptyczni. Koncepcja Thomasa Phifera była już nazywana szkaradnym potworkiem, gigantycznym pudełkiem na buty, betonowym bunkrem oraz kontenerem budowlanym. Dla części komentatorów Muzeum Sztuki Nowoczesnej powinno być zdecydowanie bardziej reprezentatywne.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Widok na Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie od strony ul. Marszałkowskiej / fot. Stanisław Bryś

Przed wydawaniem ostatecznych wyroków warto jeszcze chwilę się wstrzymać. W końcu budynki są trochę jak książki: trudno oceniać je tylko po okładce, a w tym przypadku – po fasadzie. Dopiero gdy zaczną normalnie funkcjonować, okaże się, czy naturalnie wpisały się w tkankę miejską i spełniają swoje przeznaczenie, czy zupełnie się nie przyjęły. Co bardziej niecierpliwi nie muszą jednak czekać aż do października, bo Muzeum Sztuki Nowoczesnej zdarza się zapraszać na cykliczne oprowadzania. W wizycie na placu budowy, koordynowanej przez Cezarego Wierzbickiego z Zespołu ds. Rozwoju Publiczności, wziąłem udział i ja. Przed Wami garść fotografii i luźnych wniosków z oprowadzania, które sprowadzają się do jednego mianownika: jest na co czekać.

Duża przestrzeń

Być może zacznę od banału, ale skala budynku robi spore wrażenie. Jedna z wielu sal wystawienniczych znajdujących się na trzecim piętrze ma wielkość pawilonu nad Wisłą. Cała powierzchnia budynku wynosi 20 tysięcy metrów kwadratowych, z czego 1/5 zostanie przeznaczona na ekspozycję dzieł sztuki. Wierzbicki wskazał, że ich prezentacja odbędzie w dwóch trybach: permanentnym i czasowym, w tym na parterze, gdzie rotacja wystaw będzie większa, nawet co dwa, trzy miesiące. Tym samym światło dzienne wreszcie ujrzy kolekcja pieczołowicie gromadzona przez instytucję. Na pierwszy ogień pójdą m.in. wielkoformatowe prace Aliny Szapocznikow, Sandry Mujingi oraz Magdaleny Abakanowicz. W dotychczasowej siedzibie nie było na nie miejsca.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Wejście do Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie od strony pl. Defilad / fot. Stanisław Bryś
Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Plac budowy parteru Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie / fot. Stanisław Bryś

Audytorium i kawiarnia

Materiały budowlane na powyższym zdjęciu zasłaniają jeden z kluczowych elementów na zerowym piętrze MSN-u. Wgłębienie w podłodze to miejsce audytorium, w którym pomieści się ok. 130 osób. To przestrzeń przeznaczona na koncerty, spotkania autorskie oraz performance’e. Jest o tyle przemyślana, że z góry pada na nią naturalne światło. Co jeszcze znajdzie się na parterze, do którego można się dostać za pomocą jednego z dziewięciu wejść? Księgarnia, kawiarnia (referencją dla niej był ponoć lokal gastronomiczny w mokotowskim Nowym Teatrze) oraz połączenie z dopiero budowanym TR Warszawa. Obie instytucje mają zresztą ze sobą naturalnie współistnieć. Zgodnie z założeniem Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaprosi gości głównie w ciągu dnia. Teatr ożywi pl. Defilad raczej wieczorem.

Zobacz również
Bez skazy

Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Główny budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej wraz z przyległą do niego dzwonnicą – zewnętrzną klatką schodową / fot. Stanisław Bryś
Klatka schodowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie / fot. Stanisław Bryś

Nowy budynek łącznie składa się z sześciu kondygnacji. Do poziomów podziemnych, gdzie poza kinem znajdzie się archiwum oraz przestrzeń nad stacją metra zapewniająca kontrolę bezpieczeństwa, dostaniemy się za pomocą zewnętrznej klatki schodowej przypominającej dzwonnicę. Do góry poza windami zaprowadzi nas wsparta na kilku stropach klatka schodowa, która sama w sobie jest niemałą perełką. Oświetlona z góry przypomina połączenie dynamicznej łamanej linii i wstęgi Möbiusa. Nasz przewodnik słusznie wygospodarował dłuższą chwilę na to, żebyśmy w spokoju udokumentowali ten element. Łatwo wyobrazić sobie, że posłużyłby za lokację w futurystycznym sci-fi.

Jeszcze jeden rzut oka na klatkę schodową Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie / fot. Stanisław Bryś

Gotowe na tłumy entuzjastów

O opustoszałych salach wystawienniczych, które znajdują się na górnych piętrach, nie ma co się rozpisywać. W końcu to, co tam najważniejsze, dopiero się pojawi. Wypada tylko odnotować, że pomieszczenia zostały wykończone za pomocą materiałów najwyższej klasy. Mają też całkiem solidną wysokość, sięgającą nawet siedmiu metrów. W takich warunkach łatwiej o wyeksponowanie wyrazistych dzieł sztuki, których potencjał przepadłby w bardziej klaustrofobicznej przestrzeni. Poza tym Muzeum Sztuki Nowoczesnej nie ukrywa, że liczy na duży sukces frekwencyjny. Według optymistycznych estymacji w ciągu roku przyjmie nawet 400 tysięcy widzów. Gdzieś trzeba ich rozmieścić.

Widok na przeszklony dach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie / fot. Stanisław Bryś

Na weryfikację tych szacunków i zobaczenie placówki w praktyce przyjdzie jeszcze czas. Jedno na pewno pozostanie jednak niezmienne: widowiskowe otoczenie. Na szczycie Muzeum Sztuki Nowoczesnej będzie można skorzystać z tarasu widokowego rozpościerającego się na całą Warszawę, od strony Pałacu Kultury i Nauki. Gdy znudzi nam się ta panorama, łatwo przejdziemy w kierunku modernistycznej Ściany Wschodniej. – Ten budynek ma trochę kadrować Warszawę – opowiadał Wierzbicki, przypominając o jego centralnym położeniu. Oby sam w sobie stał się jej istotnym elementem.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony