Czytasz teraz
Turnus w sanatorium i klucz do wszechświata. Taka była polska muzyka alternatywna w 2024 roku
Muzyka

Turnus w sanatorium i klucz do wszechświata. Taka była polska muzyka alternatywna w 2024 roku

najlepsze płyty 2024

Najlepsze płyty 2024 w polskiej alternatywie nie stawiają łatwych pytań, a do tego chętnie komplikują odpowiedzi.

barekprzestań – MIŁO

barekprzestań nie chodzi sam do lekarzy, więc nie jest dorosły – tak samo jak Quebo na swojej najzwyczajniejszej, najbardziej ludzkiej płycie w życiu. Nic dziwnego, że związany z Naturą2000 artysta follow-upuje właśnie to wydanie supergwiazdy. Mimo związku ze środowiskiem rapowym gospodarz nie jest generatorem fajnie brzmiącego kontentu, tylko kimś, kto ze zwyczajności uczynił swój największy atut stylistyczny. Działając na przecięciu r’n’b i rapu, pozwala sobie na małe obserwacje (że wystarczy wspomnieć o mozaice obowiązków domowych, które składają się w metaforę udanego związku) i duże wyzwania (że trzeba powiedzieć o szukaniu pomocy na terapii i w internetowych substytutach więzi). Ba, nawet można mu uwierzyć, że faktycznie wycisza mózg podczas słuchania Marii Peszek. Miło? To mało powiedziane. (Krzysztof Nowak)

Najlepsze płyty 2024: Błoto – Grzybnia

Grzybni poświęciłem już na łamach Going. MORE osobny tekst, w którym – celowo trzymając się terminologii mykologicznej – nazwałem członków Błota kozakami. Od premiery albumu minęło już kilka miesięcy i obstaję przy tym samym stanowisku. Nadal cieszy mnie, że po krążkach poświęconych kwiatom, glebom oraz kwasom i zasadom kwartet znów zwraca się w stronę natury. Tym razem przypomina, jak zagadkowym, nieodkrytym i rozpalającym wyobraźnię królestwem jest fungi. W pierwszej, łagodniejszej części materiału przygląda się jego jadalnym reprezentantom. Dla kontrastu prezentuje także trujące gatunki, ilustrując ich potęgę zadziornym, eklektycznym jazzem. Wszystko jest tu na swoim miejscu: i koncept stojący za dźwiękami, i zgranie instrumentalistów. (Stanisław Bryś)

Saagara – 3

Długo zastanawiałem się nad tym, czy umieścić trójkę akurat w tym zestawieniu. W końcu Saagara to transnarodowy projekt z przeważającą większością indyjskich muzyków, a Polskę reprezentuje w nim jedynie Wacław Zimpel. Wypada to jednak zrobić i dla samego docenienia twórcy, który od lat reprezentuje nasz kraj zagranicą, i dla podkreślenia jakości materiału. 3 to bowiem świetnie przemyślana płyta, wynosząca styl zespołu na jeszcze wyższy poziom. Bogate dziedzictwo muzyki karnatackiej – prastarego stylu z Półwyspu Indyjskiego – zderza się na niej z gęstym elektronicznym tłem. Zimpel, niegdyś bardziej hołdujący minimalistom, odważnie eksploruje świat syntezatorów, wydobywając z rzędu maszyn i kabli organiczny trans. Jeśli ktoś podaje w wątpliwość sens międzykulturowych połączeń, musi koniecznie zapoznać się z tym materiałem. (Stanisław Bryś)

Gerda – Diabeł

Przez nazwę duetu i tytuł płyty można byłoby efekciarsko stwierdzić, że kluczem do otworzenia skarbca jest zrozumienie wpływu ciemnych sił. To jednak diabelski podszept. Wystarczy się wsłuchać, by stało się jasne, iż ponadczasowy Wojciech Bąkowski do spółki ze świadomie minimalistycznym Janem Piaseckim stworzyli bardzo ludzki krążek. Wokalna część tandemu szatkuje niepokojące, elektroniczne produkcje po raz kolejny testuje granice języka, lecz w innym niż zazwyczaj celu. Owszem, zapętla siebie i nas w powtarzanych jak mantra słowach i frazach. Tym razem interesuje go nie dekonstrukcja znaczeń, a szukanie sensu w paradoksach powstałych na styku świadomości i instynktów. Nie było w Polsce AD 2024 krążka, w którym tak niewiele środków – nomen omen – wyrazu znaczyłoby tak dużo. (Krzysztof Nowak)

Najlepsze płyty 2024: Współgłosy – Współgłosy

Unikatowy nie tylko na skalę polską, ale i europejską projekt. Marcel Baliński, wzięty pianista, kompozytor i animator kultury, po raz pierwszy pomyślał o nim kilka lat temu. Chęć śpiewania i występowania zasygnalizowała mu wówczas jego siostra Ada – osoba z niepełnosprawnością. Luźna idea przerodziła się w warsztaty terapii zajęciowej, a one: w długogrającą płytę. Album stanowi bezpretensjonalną celebrację miłości do świata muzyki, który ugości każdego i każdą. Na samym manifeście inkluzywności się jednak nie kończy. Współgłosy to także polifoniczne, eklektyczne studium możliwości ludzkiego głosu, wchodzącego w dialog z jazzowym instrumentarium i rozciągającego się od szeptów po kakofonię wrzasków. (Stanisław Bryś)

Jantar – Turnus

W dobie glampingów, workation, city breaków i innych nowoczesnych form spędzania wakacji wybieram stare dobre turnusy. Echa takich nadmorskich albo sanatoryjnych pobytów – niespiesznych, nieatakujących turystów hałaśliwymi atrakcjami – doskonale przywołuje supergrupa Jantar. Jej debiutancka płyta pozwala wyobrazić sobie, czego mogli słuchać rodzimi urlopowicze w latach 70. Nie jest zarazem pustą wydmuszką napompowaną tanim sentymentem. Doświadczenie Jakuba Ziółka i współpracujących z nim muzyków kazało im przefiltrować songwriterską nostalgię przez własną, wszechstronną wrażliwość. W rezultacie cieszące ucho piosenki kryją zgrabne odniesienia do bossa novy, Tropicálii czy sophisti popu. Bywa też intensywniej, jak w orbitującym wokół jazz fusion Drylu. W końcu trzeba podkręcić tempo, gdy na parkietach fajfów zostaną najwytrwalsi. (Stanisław Bryś)

Zobacz również
ASAP Rocky Tyler

Coals – Sanatorium

Skoro był Turnus, to i nie może zabraknąć Sanatorium. Na wycieczkę do zakładu leczniczego, która ukoi zmysły i pozwoli zapomnieć o codzienności, choć jednocześnie sprzyja głębokim introspekcjom, zaprasza duet Coals. Utwory Kachy i Lucassiego składają się na oniryczną, zawieszoną w czasoprzestrzeni podróż. To jednocześnie aranżacyjna ekstraklasa, pokazująca, że duet nie stoi w miejscu i stale szuka nowych środków wyrazu. –  Nad premierowym materiałem znów unosi się duch dziwności: trudnej do wyłapania i jednoznacznego zdefiniowania. Dreampopowy i ambientowy spokój raz za razem przełamują w nich odniesienia do świeżych trendów: afrotrapu, połamanego hyperpopu albo zamglonego drum and bassu – przekonywałem w maju. (Stanisław Bryś)

Najlepsze płyty 2024: Muzyka Końca Lata – Perła Wszechświata

Nie zdziwiłbym się, gdyby osoby tworzące Muzykę Końca Lata pomyślały, że rzuciły perłę przed wieprze. Nie to, że zespół sobie nie radzi – od lat ma mocną markę w alternatywnym światku, a dla wielu jest wręcz legendarny. Po prostu dobrze by było dla nas wszystkich, żeby tak przemyślne płyty związane z ekologiczną świadomością docierały zdecydowanie szerzej. A może jednak dlatego, że choć mówią o sednie człowieczeństwa, to nie stawiają człowieka na piedestale, czyniąc z niego element większej układanki wszechświata? To temat na inną dyskusję. Ostatecznie najważniejsze, że MKL udało się dokonać czegoś wielkiego także na polu artystycznym. Uśmiechająca się (raz ironicznie, raz figlarnie) muzyka nie pogryzła się z tekstami pełnymi kamiennych twarzy. Szczególnie te drugie robią wrażenie, bo to liryka totalna – brzmi równie wiarygodnie w przypadku niewielkich scenek, jak i wielkich diagnoz. Zainteresowanym czytelnikom wypada tylko życzyć, by nie dostali choroby lokomocyjnej, podróżując od ogółu do szczegółu i z powrotem. (Krzysztof Nowak)

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony