Słuchaliśmy 47universe, następny przystanek: OKI w Ziemi
Pod koniec miesiąca w Gdańsku pojawi się OKI. Młody raper wydał właśnie mini album „47universe”. Po odsłuchu wydaje nam się, że jest na dobrej drodze do wprowadzenia już nie takiego mini zamieszania na polskiej trapowej scenie. Bilety na koncert w Ziemi znajdziecie u nas.
Fajnie, że już na początku swojej kariery OKI potrafi zaproponować coś tak ciekawego jak „47universe”. To spójne połączenie rapu, trapu i R’n’B, w którym naprawdę sporo się dzieje – i produkcyjnie, i wokalnie. Krótko mówiąc: nie ma nudy, stery niby przejmuje brzmieniowa nostalgia, ale czasem pojawia się jakiś kiełkujący future vibe. OKI zdaje się być stworzony do trapowych bangerów („Whoop?”, „Fre4sty7e”) czerpiąc z tego, co w przypadku zabawy najbardziej autentyczne.
Mamy młodego ziomeczka, któremu nieobcy i flex, i naiwność, i fajne przemyślenia, mieszanka różnorodna, ale charakterystyczna ze względu na wieku. Dlatego jak śpiewa o skuciu, wódce czy pokoleniu 98, nie brzmi to jak seria obowiązkowych rapowych atrybutów, tylko jak luźniejsze i gęstsze przekminy mówiące coś o krótkim, ale za to dosyć szybkim życiu. OKI postanawia trochę zwolnić i „chce tylko żyć”. Trudno się dziwić, bo jak sam wie, w sumie te kredyty, kliknięcia, pogoń za hajsem mogą być dla jego pokolenia trochę męczące.
Rzeczywistość nabiera coraz większych obrotów i warto słuchać głosów tych, którzy są na początkowym etapie samodzielnego przyswajania jej. OKI ten proces przepuszcza przez swoją nawijkę, a w przekuciu go w odpowiedni muzyczny język pomaga ogólna wizja trapowej zabawy. Ta od zawsze była dosyć marzycielska, niby bez spiny, ale równocześnie silnie nawiązująca do ambicji i determinacji. Nie brakuje pokorniejszych i emocjonalnych momentów („Vestax”, „Pokolenie 98”). Spoko letniaczkami, ale również nośniki konkretniejszych treści. Koniec końców nie rozbija się wyłącznie o nieustanne gaszenie kolejnych blantów o chodnik.
Parę tygodni temu OKI wystąpił na romówkowej imprezie newonce radio. Już wtedy pokazał, że dobrze czuje się na scenie i w kontakcie z publicznością. Jego skok w popularność zdaje się być tylko kwestią czasu. My robimy whoop, wy robicie też whoop.