Kibicowanie na meczu? Legalne. Wyjście do kina? Legalne. Koncert solisty? Legalny. Koncert zespołu? Nielegalny.
Tak absurdalnie jeszcze wczoraj wyglądały rządowe rozporządzenia dotyczące powrotu wydarzeń kulturalnych. Dla walczących o przetrwanie po wycieńczającym lockdownie muzyków, promotorów i organizatorów koncertów było to tak zabawne jak występ polskiego kabaretu (legalny!), nic dziwnego, że od kilku dni cała branża protestowała. Z jakim skutkiem? Dowiecie się z tego tekstu.
Koncerty (nie) wracają – tak jeszcze wczoraj mogliśmy zacząć ten artykuł. Rząd nie odblokowywał eventów muzycznych, co stawiało branżę w wyjątkowo trudnej sytuacji. Protest zadziałał błyskawicznie! Koncerty i imprezy masowe wracają już w czerwcu! Od 4 czerwca koncerty na powietrzu będą możliwe do 250 osób. Czy nowe rozporządzenie weszłoby w życie tak szybko, gdyby nie masowy protest branży muzycznej? Prześledziliśmy przebieg ekspresowej akcji, w której zabrało głos wiele związanych z sektorem osób.
W zeszły piątek nad Wisłą odbył się specjalny koncert-niespodzianka Maty. Przedstawiciel SBM Label podpłynął na warszawskie schodki, by 16 razy wykonać swój flagowy, wakacyjny utwór. Słuchając Schodków (naszą relację przeczytacie tutaj) na chwilę zapomnieliśmy, że sytuacja koncertów w Polsce nie zmieniła się od przeszło pół roku. Stojąca za wydarzeniem SOLD OUT Agency wykorzystała ten moment, by zwrócić uwagę na trwający od weekendu protest branży muzycznej:
Hashtagi #otworzciekoncerty czy #doscdyskryminacji nie pojawiły się tam bez powodu. To element oświadczenia, które można byłoby nazwać manifestem branży muzycznej, od weekendu sprzeciwiającej się zapisom prawnym wykluczającym występy muzyków.
Głosi oficjalny apel, którego całą treść możecie przeczytać m.in. na Facebooku Stowarzyszenia Organizatorów Imprez Artystycznych i Rozrywkowych – SOIAR. Zamknięte od jesieni imprezy i koncerty pozostawiły organizatorom niewielkie pole do manewru. Wydarzenia online stanowią sposób na przetrwanie, ale nic nie zastąpi kontaktu na żywo. Wiedzą o tym nie tylko artyści i artystki czy ich fani, ale i ci, którzy dbają o realizacje koncertów, festiwali i imprez od kuchni. Menadżerowie, technicy, promotorzy, pracownicy obsługi eventów, ekipa scenotechniczna swoją pracę wykonują albo w bardzo utrudnionych warunkach i znacznie zmniejszonym zakresie, albo nie wykonują jej wcale.
Piszą w swoim wspomnianym już oświadczeniu: Izba Gospodarcza Menedżerów Artystów Polskich, Stowarzyszenie Organizatorów Imprez Artystycznych, Polska Izba Techniki Estradowej oraz Związek Zawodowy Muzyków RP. Organizacje prowadziły od jakiegoś czasu negocjacje z rządem, które miały na celu odblokować wydarzenia artystyczne. Brak reakcji doprowadził do szeroko zakrojonej akcji protestacyjnej, która odbiła się echem w social mediach. Manifest udostępnili m.in. Natalia Przybysz, Artur Rojek, Dawid Podsiadło, Fisz Emade, Mrozu, Katarzyna Nosowska, Smolik, Organek, O.S.T.R. czy Łąki Łan. Poniżej treść rozporządzenia Rady Ministrów, które dyskutowane było podczas spotkania w Ministerstwie Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu wraz z Instytutem Muzyki i Tańca. IGMAP prowadził wówczas rozmowy na temat „niezrozumiałego wykluczenia (nas), artystów muzyków i koncertów z planu odmrażania gospodarki”.
Na temat rozporządzenia wypowiedział się dla Going. MORE prawnik i dziennikarz Gazety Wyborczej – Mateusz Kokoszkiewicz:
Działania pandemiczne polskiego rządu od początku nie były zgodne z konstytucją. Konstytucja to nie tylko gustowna książeczka, na którą przysięgał dwukrotnie prezydent Andrzej Duda, ale zbiór zasad, które właśnie mają przeciwdziałać przyjmowaniu dowolnych przepisów. Po pierwsze, ograniczenia w działalności gospodarczej czy kulturalnej powinny być ustanawiane tylko w ustawie, czyli przez sejm, senat z podpisem prezydenta, a nie rząd. Zakaz działalności muzyków ewidentnie nie został uchwalony w żadnej ustawie. Po drugie, obowiązuje też zasada równości. W jaki sposób uzasadnić, że akurat występy zespołów muzycznych są bardziej szkodliwe pod względem pandemicznym niż np. występy teatralne? Nie dałoby się. Niestety nikt nawet nie próbował tego uzasadniać. Dodajmy, że w czasie pandemii wiele sądów uniewinniało obywateli za naruszanie tych ograniczeń. I to niezależnie od tego, że sądy ogólnie uznawały ograniczenia za słuszne. Ale nie można tego robić dowolnie i bez żadnego uzasadnienia.
W ramach solidarności z branżą muzyczną wiele gwiazd od weekendu udostępniało charakterystyczną niebiesko-żółtą infografikę oraz całą treść cytowanego powyżej oświadczenia.
Niektórzy, jak Daria Zawiałow, unaoczniają absurd sytuacji poprzez sugestywne porównania. Koncert Organka online w zderzeniu ze Stadionem Odry stał się flagowym przykładem niesprawiedliwości.
Głos zabrały również agencje bookingowe. Mystic Production również zamieściło na swoim profilu przywołane przez artystkę przykłady. Różnicę widać gołym okiem:
Dawid Podsiadło wykorzystał swoje urodziny jako okazję do zwrócenia uwagi na jawną dyskryminacje wydarzeń muzycznych.
Kina, teatry, lokale gastronomiczne, imprezy sportowe, wesela – wszystkie te branże wracają, podczas gdy muzyczna nadal ulega sparaliżowaniu. Sprawę skomentowały specjalnie dla Going. MORE inne agencje.
Bartosz Stobiński (Winiary Bookings): Trudno mówić o jakiejkolwiek logice w rozporządzeniu, które traktuje o aktualnych przepisach dotyczących organizacji wszelkich form rozrywki i kultury dla społeczeństwa w Polsce. Na ten moment możesz iść do kina, teatru, a nawet cyrku, możesz iść na kabaret, stand up, do muzeum oraz posiedzieć w ogródku lokalu gastronomicznego, a koncerty są nadal zamrożone. Co nadaje dodatkowego, humorystycznego zabarwienia całej sytuacji to to, że można zorganizować koncert solisty, ale już nie zespołu muzycznego. Absurd goni absurd! Nie wiadomo w tym momencie czy śmiać się, czy płakać. Nam oraz tysiącom ludzi w tym kraju, którzy zawodowo poruszają się w obrębie koncertów (artyści, managerowie, graficy, scenotechnika, kluby, miejsca plenerowe, firmy plakatujące, firmy ochroniarskie, firmy cateringowe itp.) jest naprawdę trudno i nikt tutaj nie liczy na cuda i pieniądze płynące z nieba. Przesiedzieliśmy w domach 7-8 miesięcy, całkowicie odcięci od możliwości generowania przychodu i teraz mówimy dość… Żądamy odblokowania koncertów i umożliwienia nam z powrotem prowadzenia firm w normalny, cywilizowany sposób, bo tkwienie w tym marazmie i porada kolejnego ministra, że mamy się przebranżowić nie jest wyjściem z sytuacji. Stąd powstała idea protestu #otworzciekoncerty, który wyklarował się przy współpracy IGMAP, SOiAR i PITE. Mamy niezbędne narzędzia i wiedzę, aby robić to bezpiecznie, więc chcemy móc wrócić do pracy!
Do sprawy ustosunkowała się również Justyna Milkiewicz z Revolume:
Justyna Milkiewicz (Revolume): Branża artystyczna to najdłużej zamrożony sektor i jeden z tych najbardziej dotkniętych pandemią. To równocześnie sektor, który chyba najbardziej pomagał nam psychicznie pandemię przetrwać. Ta „branża” i sektor” to tysiące ludzi, których dotyka brak pracy.
Od początku maja jesteśmy wciąż zwodzeni sprzecznymi informacjami. Niby nas otwierają, potem jednak wychodzi rozporządzenie, które nie pozwala nam działać. Wszyscy próbują zrozumieć, czekają, starają się odpowiedzialnie planować, ponieść jak najmniejsze straty. Ale nasza cierpliwość ma granice. W obliczu absurdu obecnej sytuacji – gdy wszystkie inne obszary życia są odmrażane i wracają do normalności, stałe pomijanie i usuwanie poza margines tylko i wyłącznie działalności koncertowej jest bezczelnym statementem ze strony rządzących na temat ich podejścia do kultury. Obnaża też ich brak logiki.
Wczorajsze rozporządzenie przyniosło zmiany, ale nie bylibyśmy Polską, gdyby kolejny bareizm nie gonił bareizmu. Oto lokal gastronomiczny może przyjąć gości w nieograniczonej liczbie z zachowaniem 1,5m odstępu między stolikami, konsumpcja – dozwolona. Koncerty i imprezy muzyczne muszą zachować 15m2 na osobę, czyli nieco mniej niż 4 na 4 metry, co w uproszczeniu daje czterometrowe odstępy (!!!) między uczestnikami. Jakakolwiek konsumpcja jest zakazana.
Trudno sobie wyobrazić, jakiej wielkości musiałby być lokal, by – zachowując taki reżim sanitarny – mógł pokusić się o organizację opłacalnego koncertu dużego zespołu. Całość kosztów muszą pokryć same bilety, sprzedaż na barze jest, zgodnie z przepisami, niedozwolona – przecież na koncert idzie się konsumować kulturę, a nie cocktaile, kotlety…
Mało? Proszę bardzo:
„31a. Ograniczenia liczby miejsc udostępnianych publiczności, o którym mowa w ust. 31 pkt 7, nie stosuje się do meczów kadry narodowej w piłce nożnej mężczyzn przeciwko:
1) reprezentacji Federacji Rosyjskiej, rozgrywanego w dniu 1 czerwca 2021 r. we Wrocławiu;
2) reprezentacji Republiki Islandii, rozgrywanego w dniu 8 czerwca 2021 r. w Poznaniu.”
Komentarz naczelnego Going. MORE, Piotra Miki:
Nie na darmo nazywaliśmy kiedyś Polskę, z pewną dumą, „najweselszym barakiem demoludów”. W PRLu powiedzenie to odnosiło się do poczucia humoru obywateli, będącego reakcją obronną na absurdy ówczesnej codzienności. Dziś częściej „żartują” sobie rządzący, tylko jakoś za każdym razem którejś grupie społecznej jest znów nie do śmiechu. Nowe przepisy tylko pozornie rozwiązują problem branży, zmuszając organizatorów imprez muzycznych do dalszego lawirowania albo wręcz łamania prawa.
Nie chcielibyśmy kończyć tego artykułu kliszowym „czas pokaże”, ale, cóż… czas pokaże jakie jeszcze niespodzianki przyniosą kolejne nowelizacje. Cieszy to, że protesty przyniosły skutek, choć wciąż nie są to zmiany takie, jakich oczekiwałaby branża. Jak mówi stare powiedzenie: jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z wykształcenia historyczka sztuki i fotografka, z zamiłowania kartomantka. Ezo tematy nie są mi obce. Lubię rozmawiać, szczególnie z kobietami i o kobietach. Jestem związana z Radiem Kapitał, gdzie współprowadzę "Tarotiadę" i mam swoje solowe pasmo "Czeczota".