Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
Drogi pamiętniczku, zeszły weekend zaczął się w czwartek. SBM FFestival – czyli dwa intensywne dni na Torze Wyścigów Konnych Służewiec – naładowały mi koncertową bateryjkę. Niczego nie żałuję.
Specjalnie dla Was wybrałam TOP6 festiwalowych smaczków. Czy bardziej zaskoczył miotacz ognia czy długopis i kartka? A może tęczowe zaręczyny? Przekonajcie się.
Niespodziankowy Quebo
W czwartek po koncercie Janka-Rapowanie w timetable wpisani byli ojcowie-założyciele SBM czyli Białas i Solar. Grzecznie czekamy, aż nagle ze sceny rozbrzmiewa motyw z „reklamy Mercedesa”, czyli pierwsze dźwięki kawałka Benz Dealer. Co to ma znaczyć? Ciężko stwierdzić, ale na wszelki wypadek pobiegłam (i to dosłownie) do fosy dla mediów. Chwilę później na scenie pojawia się Quebonafide. Tłum szaleje – i to dosłownie, bo krótki koncert jest przerywany co parę minut, by wyławiać ofiary omdleń i prowadzić je w bezpieczne miejsce. Artysta – ubrany w roboczy kombinezon, łańcuchy, srebrne buty z MISBHV i… skarpetki z Lidla – wykonał swoje największe hity (w komplecie z Tamagotchi) i zanurkował w tłum na epicki crowdsurfing. Cały festiwal pełen był świetnych wykonów, charyzmatycznych scenicznych osobowości i technicznych fajerwerków, ale hipnotyzująca prezencja Kuby winduje go do koncertowej topki tego dwudniowego rapowego święta. Nasz Raportażysta – największy redakcyjny fan artysty – byłby dumny.
Zaręczyny przed koncertem Bediego
Tuż przed koncertem Bedoesa na festiwalowej scenie zatriumfowała miłość. Dziewczyna oświadczyła się swojej partnerce i szczęśliwie została przyjęta. Uff, presja musiała być bardzo duża. Wielotysięczny tłum zaśpiewał im sto lat. Dzień później artysta odniósł się do sytuacji na Instagramie. Wrzucił na story screen z portalu Pudelek. Lead artykułu „Podczas tegorocznej edycji SBM FFestivalu jedna dziewczyna klęknęła przed drugą. Fajnie?” opatrzył komentarzem: „Oczywiście, że fajnie”. Już od dłuższego czasu artysta pełni rolę ambasadora równości. W rapowym świecie, w którym niestety wciąż często słyszy się homofobiczne i mizoginistyczne wersy, wypuszcza tracki takie jak 1988 (Mam to we krwi) ze słynnym już fragmentem: Jestem dumny, że jestem Polakiem / Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem / I nie jestem z lewej czy prawej / Po prostu za miłość nikt nie powinien płacić płaczem. Nie dziwi więc, że to w jego festiwalowym slocie zakochane dziewczyny mogłby czuć się bezpiecznie na scenie.
Wjazd karetką
Tym razem nie PRZED, ale w trakcie. We wspomnianym slocie białasowo-solarowym, początkowo na scenie występował wyłącznie Ojciec Trapu. Kiedy – zgodnie z harmonogramem – zbliżał się już powoli czas na MATĘ, Białas zszedł ze sceny, a wszystkie światła zgasły. Z oddali słychać było syrenę. Kto jedzie na sygnale? Policja? Mieszkańcom pobliskich osiedli puściły nerwy? Karetka? Tak, to karetka. Ale czemu na sygnale? Czemu pod sceną? Nagle rozsunęły się drzwi i z pojazdu wyszedł Solar. Siedząc na masce wykonał kawałek razem z Białasem. Aaaa, no tak, przecież finałem #hot16challenge był zakup sprzętu medycznego. W drugiej części występu panowie stanęli na scenie już wspólnie. Zagrali trochę nowości, nie zapomnieli też o klasykach. Na finał zostawili słuchaczy z refrenem tracka, nad którym obecnie pracują. Tak jest, szykuje się nowa wspólna płytka!
Koncert Maty z Gombao33
Na finał pierwszego dnia wystąpił MATA z teamem Gombao33. Młodzi artyści przyjechali na koncert prosto z planu klipu. Mimo zmęczenia stanęli na wysokości zadania, dostarczając publiczności energetycznego show. Publiczność odrobiła pracę domową i wykuła wszystkie teksty na blachę – łącznie ze świeżutkim Skutym bobo. Do highlightów należał występ z młodziutkim Nikodemem, który został wyłowiony z tłumu dzięki kartonowego bannerowi. Chłopiec pomógł w wykonaniu Kiss cam. Duet roku. W ramach bisu uraczono nas niewydanym numerem. MATA poprosił zebranych o powstrzymanie się z nagrywaniem. Przysiadł na scenie z papierosem, tworząc niezwykle intymny moment. Faktycznie, w rękach publiczności nie było widać telefonów. Prosto z koncertu team Gombao ruszył z powrotem na plan klipu. Czy został niedosyt? Zdecydowanie! Czy mamy remedium? Zdecydowanie (KLIKNIJ)!
Jan-Rapowanie podpisuje się na plecach Solara
Na koniec koncertu Janka, na scenę wyszedł Solar. To był jego ostatni koncert… – ogłosił. Zapada milczenie. Jak to? Koniec kariery? Tak nagle?? Chwilę później już wszystko jasne: Ostatni koncert jako artysty spoza SBM! – dodał Solar. Fala oklasków przetoczyła się przez Służewiec, a Janek podpisał umowę. Z braku podkładki, oparł się na plecach kolegi z labelu. Ogólnie to jest wszystko OK.
Koncert White 2115 / Bedoes / 2115
Tegoroczny line-up SBM FFestivalu zdominowały ekipy. Duża część artystów wystąpiła ze swoimi składami – Malikowi Montanie towarzyszyli artyści GM2L, Janusz Walczuk zagrał z B24, MATA miał na scenie swoje Gombao33. Nie inaczej było w przypadku Bediego, któremu towarzyszył Łajcior i team 2115. Wsparciem było oczywiście również wiele tysięcy płuc, które wspólnie skandowały i Californię, i Eldorado, i tracki z Rewolucji Romantycznej. Przedostatnie wydarzenie drugiego dnia festiwalu nie mogło się obyć bez mocnych akcentów. Bedoes wjeżdżający na scenę motocyklem? Check! Ogłoszenie Eisa częścią SBM? Check! Miotacze ognia rodem z polsatowskich filmów akcji? Check! Intymne rozmowy z publicznością o miłości i szczęściu? Check check check. Po takim emocjonalnym koktajlu mogło wydarzyć się już tylko jedno – Hotel Maffija czyli wspólny koncert całej rodziny SBM.
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.