Powrót z magicznej krainy – T A K A, KUAK i MaL opowiadają nam o Wisłoujściu
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z…
Wisłoujście to jeden z nielicznych letnich festiwali, jakie odbyły się w tym roku. Kolejny raz odwiedziliśmy zabytkową Twierdzę na obrzeżach Gdańska, by rozkoszować się pięknymi dekoracjami i najlepszą elektroniką od naszych rodzimych didżejów i didżejek.
Na Wisłoujście wkraczamy przez fluorescencyjną bramę. To tylko przedsmak – teren Twierdzy opanowały bajkowe sceny, na których można było posłuchać bardzo różnych odmian elektroniki – od sążnistego techno, po house przeplatany orientalnymi motywami.
Nadmorski festiwal to jeden z tych, które oprócz doświadczeń dźwiękowych oferują wyjątkowe doświadczenia wizualne. Oplatające drzewa kolorowe kwiaty, świecące w ciemności gigantyczne meduzy zawieszone na gałęziach, rzucane na twierdze barwne projekcje, tribalowe postumenty i pełno specjalnie zaaranżowanych na tę okazję zakamarków sprawiają, że Wisłoujście zdecydowanie wyróżnia się na tle innych tego typu imprez. O swoich wrażeniach z festiwalu opowiadają nam T A K A, KUAK i MaL.
O tym, dlaczego Wisłoujście jest wyjątkowe opowiedziała nam m.in. T A K A, której mieliśmy okazję posłuchać na miejscu.
T A K A: Wisłoujście ma w sobie przyjazną i pozytywną energię. Festiwal skupia masę polskich artystów, dzięki czemu tworzy się prawdziwie rodzinny vibe. Na każdym kroku widzi się znajomą twarz, na scenie towarzyszą przyjaciele. Do tego ta scenografia… Stara Twierdza zamienia się na te kilka dni w bajecznie kolorowe miasteczko. Powiedziałabym, że Wisłoujście to takie „spotkanie towarzyskie”. Jedzie się tam dla tych ludzi.
Dobrą atmosferę tworzy również, jak już wspomnieliśmy, scenografia. KUAK, który grał na Wisłoujściu na scenie Raj, zwrócił uwagę m.in. na dobre wykorzystanie naturalnego potencjału terenu zabytkowej Twierdzy. Twierdza i jej okolice biorą czynny udział w budowaniu baśniowego klimatu wydarzenia.
KUAK: Myślę, że Wisłoujście jest doskonale wkomponowane w scenerię. Kluczem jest tutaj pomysłowość i różnorodność oprawy scenicznej, dobór artystów, udekorowanie scen, nadanie im nazw i własnego charakteru. Mam wrażenie, że spora część festiwali muzycznych powstaje w miejscach, które nie wyróżniają się szczególnie na tle innych, a całą infrastrukturę buduje się od podstaw. Nie daje to ostatecznie uczestnikom uczucia brania udziału w czymś unikatowym. W tym wypadku bez wątpienia obecność na tej wielowymiarowej, fenomenalnie zaadaptowanej przestrzeni po prostu na długo pozostaje w pamięci.
Dodatkowo uważam, że Wisłoujście posiada swoją własną atrakcyjną estetykę i jakość. Widać to zarówno w mediach społecznościowych, jak i przede wszystkim na miejscu. To jest po prostu genialnie wyprodukowany festiwal, gdzie widać dbałość o detale. Stworzono ludziom warunki do odczuwania muzyki i przeżywania niezapomnianych momentów. Jako artysta grający w tym miejscu czujesz zarówno magię, jak i profesjonalizm i dopracowanie, czujesz, że współtworzysz coś naprawdę ważnego.
Coraz więcej na naszym rodzimym podwórku takich nietuzinkowych projektów, które łączą elektronikę z zabytkowymi, historycznymi miejscami. MaL opowiedział nam m.in. o tym, dlaczego techno warto prezentować w nieoczywistych przestrzeniach.
MAL: Uwielbiam takie połączenia. Techno nie musi być grane tylko w starej fabryce, loftowej przestrzeni lub klubie. Myślę, że jedną z największych zalet muzyki elektronicznej – ba, nawet jej przewagą nad np. filharmonią – jest to, że można jej doświadczać w tak różnych przestrzeniach. Jedyną przeszkodą w ich eksploracji może być wyobraźnia organizatorów. A możliwość odczuwania muzyki klubowej w tak różnych miejscach daje pole do nowych eksploracji, nowych doznań i inspiracji. Moje ulubione gigi czy festiwale zawsze odbywały się w najmniej oczywistych miejscach. Myślę, że o to właśnie chodzi, o zaskoczenie.
Wakacje to czas imprez plenerowych. Częściej bawiliśmy się na tzw. wolnym powietrzu nie tylko z powodu pogody, ale i dlatego, że w czasie pandemii jest to zdecydowanie bezpieczniejsze. Czym różni się impreza plenerowa od imprezy w klubie? Jakie są jej zalety?
KUAK: Outdoorowe imprezy dają nam tę szczególną możliwość połączenia się z naturą. Taniec wśród drzew, na trawie, czy innym leśnym podłożu łączy nas z naszą biologiczną sferą i jest czymś niesłychanie autentycznym, często bliskim duchowemu uniesieniu. Przy okazji imprez plenerowych nigdy nie można być pewnym co do pogody, ale jeżeli już się z nią jakoś kolektywnie wygra, to na miejscu festiwalu kreuje się magia. Sądzę, że ludzie łakną piękna i przeżywania wyjątkowych chwil, a tylko impreza na zewnątrz daje szansę np. na taniec w promieniach wschodzącego słońca.
TAKA: Eventy plenerowe zawsze mają w sobie coś magicznego. Nie mówię teraz o eventach techno, ale również o innych wydarzeniach skupiających ludzi i kulturę. Przyroda, światła, scenografia i ten letni klimat, który buduje nasze wspomnienia, odróżnia je od imprez klubowych.
Wisłoujście słynie z tego, że grają tam tylko rodzimi artyści. W czasie pandemii coraz częściej rozmawiało się o tym, jak wspierać naszą scenę klubową.
KUAK: Nie sposób nie zauważyć, że gdzieś tam rośnie uczucie dumny związane z tym, że na festiwalu Wisłoujście grają wyłącznie polscy artyści. Wyjątkowym snobizmem byłoby stwierdzenie, że wydarzenie odbiega poziomem artystycznym od poziomu zagranicznych festiwali.
MAL: Możliwości wspierania rodzimej sceny jest multum. Wiadomo, że najprostsze jest pójście na imprezę i zapłacenie wjazdu. Super jak to jest festiwal typu Wisłoujście, mający niemal cały line-up stworzony z polskich artystów. Są tez inne metody: kupienie utworów (najlepiej na Bandcampie, który często robi akcje promocyjne, przekazujące cały przychód bezpośrednio do twórcy), lajkowanie czy udostępnianie twórczości artystów w sieci, oglądanie i dawanie supportu podczas streamów (najlepiej komentować), ale też i zwyczajne rozmowy dające otuchę mają tu znaczenie. Ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia.
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z wykształcenia historyczka sztuki i fotografka, z zamiłowania kartomantka. Ezo tematy nie są mi obce. Lubię rozmawiać, szczególnie z kobietami i o kobietach. Jestem związana z Radiem Kapitał, gdzie współprowadzę "Tarotiadę" i mam swoje solowe pasmo "Czeczota".