Jak mówić o katastrofie ekologicznej na Odrze? Często i dobitnie. Mimo mijających miesięcy, temat masowej śmierci zwierząt i zniszczenia ekosystemów powraca. Konsekwencje mających swój początek w lipcu 2022 roku wydarzeń pozostaną z nami na długo. Przyglądają się im fotografowie i fotografki ze Sputnik Photos w ramach specjalnego projektu realizowanego przy wsparciu European Climate Foundation.
Rafał Milach, Justyna Streichsbier, Michał Łuczak, Adam Pańczuk, Agnieszka Rayss i Karolina Gembara wyruszyli nad Odrę – niektórzy dosłownie, inni rejestrując związane z nią wydarzenia – by opowiedzieć historię rzeki tworzoną we współpracy z dziennikarzami_kami i aktywistami_kami. Poza newsowym obiegiem powstały materiały pokazujące problem z wielu perspektyw. Rafał Milach i Justyna Streichsbier prezentują dwie z nich.
Rafał Milach
Rafał Milach dokumentował Marsz Żałobny dla Odry. Protest w reakcji na katastrofę ekologiczną na rzece odbył się w sierpniu 2022 roku w Warszawie. W rytualnym pochodzie ludzie solidaryzowali się w żałobie po martwej Odrze, manifestując jednocześnie silne społeczne napięcia, jakie zaostrzyło jej zatrucie.
Dlaczego fotografujesz protesty?
Jako społeczeństwo znaleźliśmy się w pewnym punkcie krytycznym. Skala napięć na linii władza i społeczeństwo, dyskryminacji, łamania praw człowieka i zasad demokracji osiągnęła taki pułap, że zaczął się proces przeformatowania wartości. Spora część napięć manifestuje się na ulicy i gromadzenie dokumentacji z tych wydarzeń uważam za istotne z perspektywy obecnej, ale też kolejnych lat.
Dokumentując okazuję solidarność i wzmacniam głos protestujących, przedłużam pole protestu oraz podtrzymuję dyskurs wokół problemów, które nie kończą się wraz z zakończeniem demonstracji.
Dlaczego tak ważne jest dla Ciebie nadanie indywidualnej tożsamości protestującym?
Skupienie na portretach protestujących osób jest dla mnie ważne z conajmniej dwóch powodów.
Za postulatami stoją ludzie, nie bezimienna zbiorowość. Wierzę, że takie ujęcie buduje emocjonalną relację między patrzącym a sfotografowaną osobą. Wtedy problemy w sprawie których postulują protestujące_y stają się mniej abstrakcyjne.
Rafał Milach
W niektórych przypadkach portret staje się banerem, na którym pojawiają się symbole i hasła protestu. W takim portrecie przestrzeń publiczna łączy się z prywatną podkreślając przemocową relację pierwszej wobec drugiej.
Justyna Streichsbier
W akcji Justyny Streichsbier katastrofa ekologiczna łączy się z prywatną historią. Fotografka wyruszyła łodzią w osobistą podróż do miejsca, z którego pochodzi – Kostrzyna nad Odrą. Płynąc przez Wisłę, Brdę, Kanał Bydgoski, Noteć i Wartę, aż wreszcie docierając do celu, chciała zrozumieć i udokumentować osobistą stratę, która nałożyła się na moment zatrucia rzeki.
Niedawno zakończyłaś swoją “pierwszą rzeczną podróż”. Dlaczego chciałaś fizycznie przebyć ten dystans?
Wiedziałam, że płynąc, mogę się wiele nauczyć – zarówno o łódce, jak i rzece oraz samej sobie. Myślę, że nie mogłam mieć lepszego przewodnika od Michała Zygmunta, artysty dźwiękowego, aktywisty i człowieka rzeki, który przemierzył tę trasę kilka miesięcy wcześniej.
Ta podróż to wielka nauka odpuszczania. Ja po prostu w danym momencie wiedziałam, że ta łódka jest mi przypisana.
Justyna Streichsbier
Nie jestem osobą, która łatwo podejmuje decyzje. Wlasciwie to mam z tym duży problem. Jednak jeśli chodzi o łódkę, nie miałam żadnych wątpliwości. Wykonałam wtedy kilka prostych kroków: kupiłam ją i na nią wsiadłam, a dalej poniosła nas rzeka.
Potrzebuję doświadczać fizycznie świata. Bardziej niż intelektualnie. Nawet to, że wybieram fotografię analogową jest myślę tego konsekwencją. Jakby istniało dla mnie tylko to, czego mogę dotknąć, choć oczywiście przeżywam rzeczy i sytuacje, które trudno takimi nazwać. Potrzebowałam w danym momencie czegoś bardzo prostego i klarownego. Pychówka (prosta, tradycyjna łódka – przypis red.) ma w sobie pewną surowość i konkret. Wsiadam, odpalam silnik, skręcam ster w prawo-jadę w lewo, skręcam ster w lewo-jadę w prawo. Takiej prostoty potrzebuję w tym momencie. Bez kombinowania. Nic więcej.
Czy w trakcie swojej podróży poznałaś jakiś ludzi związanych z rzekami, które przemierzałaś?
Właśnie zdałam sobie sprawę, że wokół siebie mam większość ludzi związanych z rzeką – w tym moich rodziców, którzy nie wyobrażają sobie wiosny czy lata bez przebywania nad Wartą czy Odrą.
Sama od lat jestem związana ze Statkiem Kultury, na którym odbywają się warsztaty dokumentalne „Laboratorium Rejs”. Wśród bliskich mi ludzi są m.in. Szymon Mizera, jego bracia, Piotr Wręga i cała załoga, Piotr i Tomek Włoch, czy wspomniany Michał Zygmunt i Rzeczny Uniwersytet Ludowy. Osoby takiej jak Jacek i Iza Engel z Koalicji Ratujmy Rzeki znałam już wcześniej. Podobnie Ewę Drewniak czy Martę Sitak, a także Justynę Budzyn czy Anię Kobyłkę i inne lubuskie Siostry Rzeki, które spotkałam podczas mojej podróży. To są eksperci, których słucham, bo mają wiedzę, którą po prostu warto usłyszeć. Rysiek Matecki to z Zatoni Dolnej to z kolei osoba, którą dopiero poznałam. Często słyszę też o Sławku czy Magdzie Bobryk ze Stowarzyszenia 515. Tych ludzi jest mnóstwo.
Płynąc Notecią to właśnie z perspektywy rzeki można zaobserwować konstrukcje wędkarskie, chatki, krzesła, kanapy, miejsca, które ludzie adpatują pod siebie, żeby komfortowo przebywać „oko w oko” z rzeką, tworząc jednocześnie rzeczne ostoje.
JUSTYNA STREICHSBIER
Z perspektywy brzegu są czasem nie do odkrycia. To gotowe obrazy, które chciałabym udokumentować albo po prostu na nie jeszcze raz popatrzeć – z perspektywy rzeki – a może nawet z nich skorzystać.
Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie i Facebooku Sputnik Photos, gdzie na bieżąco publikowane są kolejne części projektów.
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z wykształcenia historyczka sztuki i fotografka, z zamiłowania kartomantka. Ezo tematy nie są mi obce. Lubię rozmawiać, szczególnie z kobietami i o kobietach. Jestem związana z Radiem Kapitał, gdzie współprowadzę "Tarotiadę" i mam swoje solowe pasmo "Czeczota".