Czytasz teraz
“Przyjaciele”? Mnie (nadal) śmieszy
Kultura

“Przyjaciele”? Mnie (nadal) śmieszy

Muszę Wam coś wyznać.
Jako 32-letni hejter rzadko kiedy przyznaję się przed ludźmi, że uwielbiam serial Przyjaciele.

Jest to dla mnie drażliwy temat, ale nie dlatego, że się wstydzę o tym mówić. Po prostu mi się nie chce. Mam uczucie, że gdy zaczynacie dyskutować na temat serialu Przyjaciele, możecie oczekiwać dwóch reakcji: albo wielogodzinnej dyskusji, dlaczego ten serial jest śmieszny (na co naprawdę nie mam ochoty), albo zdziwionej miny i jednego słowa „serio?”.

W ostatnich kilku miesiącach temat Przyjaciół coraz częściej pojawiał się w mediach. Oczywiście miało to związek z nadchodzącą premierą Przyjaciele: Spotkanie Po Latach, które pojawiło się na HBO Go zaledwie kilka godzin temu.

Wiele osób zaczęło analizować produkcję, która zadebiutowała niemalże 30 lat temu, oceniając ją przez pryzmat dzisiejszych czasów.

Podobną dyskusję prowadzono jakiś czas temu przy okazji Seinfelda. Jeśli nie wiecie, to wszystko, co znacie z popularnych amerykańskich sitcomów, zapewne najpierw zostało pokazane w serialu Jerry’ego Seinfelda i Larry’ego Davida. Przy okazji rozmowy o tej produkcji, wiele osób wzięło sobie za cel jeden z moich ulubionych odcinków – The Outing.



W The Outing Jerry jest omyłkowo postrzegany jako ukryty homoseksualista i w trakcie odcinka stara się, razem z Georgem Constanzą, wyjaśnić ludziom, że nie są parą. Za każdym razem, gdy podejmują ten temat, dodają „Not that there’s anything wrong with that”, aby nie zabrzmieć homofobicznie. Gdy odcinek ten został pokazany nastolatkom kilka lat temu, wielu z nich określiło odcinek bardzo homofobicznym. Sugerując, że robienie sobie żartów z tego tematu jest czymś obrzydliwym.

Jest to o tyle ciekawe, że w 1993 roku odcinek ten otrzymał nagrodę od GLAAD, czyli Gay & Lesbian Aliance Against Defamation. W tamtym czasie tak otwarta rozmowa na temat homoseksualizmu w szalenie popularnym serialu była czymś niespotykanym. Jednak zapominając o kontekście 1993 roku, pokazując odcinek w 2019 roku, nagle okazało się, że coś, co kiedyś było postrzegane jako duży krok w historii telewizji, zostało zaszufladkowane jako po prostu złe.



Podobne zarzuty oczywiście zostały podniesione w stosunku do Przyjaciół i głównym atakującym tę produkcję był niezastąpiony Vice. Dziennikarze portalu postanowili przyjrzeć się tej produkcji i pokazać ją młodym odbiorcom, aby zobaczyć, jak serial byłby odbierany, gdyby zadebiutował w telewizji dzisiaj.

I w tym wypadku ponownie pojawił się kłopot – zrozumienia, że to, co oglądamy teraz w telewizji, 30 lat temu nie było niestety możliwe. I chociaż łatwo jest atakować za wszystkie problematyczne rzeczy w 2021 roku, warto się zastanowić, czy w jeszcze niedawno takie nie były.

Jednym z najczęstszych zarzutów, które przedstawiają osoby niechętne serialowi Przyjaciele jest fakt, że lesbijski związek byłej żony Rossa jest przedstawiany jako coś zabawnego. Jednak chciałbym, aby ludzie, którzy podkreślają, jak bardzo źle są pokazywane te postaci, wskazali serial, który również opowiadałby historię pary kobiet, które po prostu się kochają i wspólnie wychowują swoje dziecko.

Podobnie jest w wypadku zarzutów odnośnie ojca Chandlera. Zarzuty, które słychać na jego temat to fakt, że chociaż serial był jednym z pierwszych, które pokazywały dumnego ze swojej orientacji geja i drag queen, to całkowicie źle przedstawiły tę kulturę, powodując, że ludzie nie rozróżniali przez lata kobiet trans i drag.

Zresztą lata później Marta Kauffman przyznała, że Charles Bing nie był drag queen, a kobietą trans i razem z Kathllen Turner przyznała, że z perspektywy czasu nie było to odpowiednie pokazanie postaci.

Tylko właśnie, gdy kłócimy się na temat Przyjaciół, często zapominamy o perspektywie.

Przeczytajcie również tekst Kacpra o Chłopakach z Baraków:
Zapłacę ci 100 złotych, żebyś spierdalał – czyli dlaczego „Chłopaki z Baraków” to dzieło geniusza


Mam wrażenie, że ludzie, dyskutując o postaciach w serialach, zakładają, że twórcy chcą pokazać nam dobrych ludzi. Wiecie – kochające, fajne osoby, z którymi możemy się utożsamiać. Im więcej oglądam seriali, tym bardziej widzę, że twórcy nienawidzą dobrych ludzi. W historii telewizji jest bardzo mało seriali, w których główne postaci można określić mianem dobrych.

Flanderyzacja to słowo, które podchodzi od postaci Neda Flandersa z Simpsonów. Opisuje ono postać z serialu, której jedno zachowanie albo cecha charakteru z czasem jest coraz bardziej widoczna, przerysowana, przesadzona, aż zaczyna ją definiować. Dlatego z czasem negatywne cechy serialu Przyjaciele są coraz bardziej uwypuklane. A my, jako widzowie, nie mamy ich za to lubić, mamy się z nich śmiać w całej irracjonalności.

Czy Ross jest obsesyjnie zazdrosnym palantem, który męczy Rachel? Oczywiście, że tak. Ale gdy jest to pokazane na ekranie, nie mamy mu kibicować, mamy rozumieć głupotę jego zachowania i załapać, że facet nie ma racji.

Czy żarty Chandlera na temat „męskości” są nieodpowiednie? Tak, ale patrzymy na postać, która wychowała się bez ojca, który zostawił jego matkę dla innego mężczyzny. W latach 80. Powodując w nim niepewność co do własnej seksualności i strach przed byciem innym. Chandlera żarty nie są następstwem zdrowego poczucia humoru, a raczej prób zwalczania traumy, z którą sobie nie radzi. Bycia synem, którego opuścili rodzice.

Przyjaciele


Czy Rachel jest samolubną i egoistyczną osobą? Oczywiście, że tak i właśnie jako taka jest przestawiona i opisywana przez twórców serialu od samego początku. Monica nie umie uszanować prywatności ludzi, jest inwazyjna i odpychająca w swoim przekonaniu, że tylko ona ma rację. A Joey jest palantem, który podrywa kobiety. Nie ma tutaj dobrych ludzi, są flanderyzowane karykatury, których negatywne cechy z każdym sezonem są coraz bardziej rozbuchane

Dlatego Joey, który na początku jest głupkowatym, ale szczerym i fajnym facetem, przeradza się w półmózga, który nie powinien być zostawiany sam w domu.

Przyjaciele to serial, do którego od zawsze lubiłem wracać. Dawał mi poczucie komfortu, wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać, nie angażował mnie za bardzo, ponieważ znałem te żarty, ale nawet gdy widziałem je po raz 50-ty, były śmieszne. Tak jest już z rzeczami, które są dobrze napisane.

Zobacz również
Karol III

Gdy urodził się mój pierwszy syn, oglądałem serial Przyjaciele za każdym razem, gdy się budził w nocy. Gdy miałem depresję i nie chciało mi się wychodzić z domu, robiłem to samo. Czasem, gdy jestem przytłoczony wyborem na Netlifksie i innych portalach streamingowych, odpalam Przyjaciół, żeby zobaczyć coś, na czym się wychowałem i żeby nie musieć za bardzo myśleć.

Dzisiaj, choć trochę niechętnie, równo o 9:00 włączyłem reunion Przyjaciół. Miałem do napisania tekst i zakładałem, że tylko się zirytuję. Jednak było przyjemnie. Zobaczyłem ludzi, których oglądałem na powtórkach na Polsacie, gdy nie szedłem do szkoły, opowiadających o serialu, który mnie wychował. Oczywiście teraz mogę przekonywać wszystkich, że kocham tylko metakomedie Dan Harmona, zawiłe i genialne żarty Mitchella Hurwitza, czy obrazoburcze przekręcenie zasad sitcomu od Glena Howertona i Roba McElhenneya. Jednak tak nie jest.

Przyjaciele
memuch baj Jagoda & Maciek z Goingowych social mediów, pozdrawiamy cieplutko – redakcja


Dlatego oglądając Reunion, zaśmiałem się kilkukrotnie i to wbrew sobie. Nie chciałem mieć radochy z oglądania 90-minutowego programu, w którym aktorzy wspominają stare czasy. Ale ostatecznie ją miałem. A pisząc ten tekst, jak debil odpaliłem Przyjaciół. I wiecie co? Pamiętam większość epizodów i nadal mnie śmieszą.

Nic na to nie poradzę.

Możliwe, że za 25 lat seriale, które dzisiaj uwielbiamy, będą postrzegane jako problematyczne.

Dlatego, że jako społeczeństwo cały czas się rozwijamy. Jesteśmy bardziej otwarci, staramy się zrozumieć, ale też musimy mieć świadomość, że nie możemy udawać, jakbyśmy żyli w bańce, do której wszystko musi się naginać.

Dlatego, że dyskutując o przeszłości w kinie i telewizji, często przestajemy rozumieć o czym ta produkcja jest i w jakiej sytuacji została stworzona.

Tak jak było w wypadku Jaj w Tropikach, w których Robert Downey Jr. wcielił się w postać białego aktora, który postanawia zmienić swój kolor skóry, aby wcielić się w czarną postać. To, co było stworzone, jako sposób wyśmiania Hollywood i aktorów, którzy nie widzieliby w tym nic dziwnego, powoli było odzierane z sensu i w pewnym momencie było postrzegane, jako próba wyśmiewania czarnych osób, poprzez oglądanie RDJ-a w black face’ie.

Dlatego rozumiem, że z perspektywy czasu nie każdy odcinek się obroni. Nie każdy żart tak samo rozśmieszy. Jednak Przyjaciele to serial, który oglądałem wiele razy i jeszcze nie raz go obejrzę. Bo mnie śmieszy.


Kacper Peresada

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony