Czytasz teraz
R.E.M. ponownie w pełnym składzie. Pierwszy raz od wielu lat!
Muzyka

R.E.M. ponownie w pełnym składzie. Pierwszy raz od wielu lat!

R.E.M.

Nasze bingo na 2024 roku uległo aktualizacji. Tego wydarzenia nigdy byśmy się nie spodziewali – po ponad 15 latach zespół R.E.M. stanął na scenie w pełnym składzie.

Tę nazwę znał każdy

Opisując R.E.M., wcale nie trzeba bać się słowa legendy. Bill Berry, Peter Buck, Mike Mills i Michael Stipe skrzyknęli się początkiem lat 80, a niedługo później stali jednym z najgłośniejszych zespołów wśród ówczesnej alternatywy. Ich debiutancka płyta Murmur została uznana przez magazyn Rolling Stone za ósmy najlepszy album lat 80. i 197. album wszech czasów. Absolutny peak formacji przypadł na 1991 i 1992 rok, kiedy to na półki trafiły krążki Out of Time i Automatic for the People, na których znalazły się takie hity jak Losing My Religion czy Everybody Hurts.

Nieco później, bo w 1997 roku, grupę opuścił perkusista Bill Berry. Ostatecznie R.E.M. zakończyli działalność w 2011 roku, a ostatni koncert dali jeszcze wcześniej, bo w 2008 roku (z Berrym w 2007 roku). I kiedy nikt się tego nie spodziewał, panowie postanowili jeszcze raz wspólnie stanąć na scenie w pełnym składzie, czym rozbudzili apetyt na powrót.

Czy Bono odmawia grupie Coldplay przynależności do świata rocka?

R.E.M.: bez szans na comeback

Co musiałoby się stać, żeby R.E.M. wróciło? Jak stwierdzili członkowie, musiałaby spaść kometa. I chociaż mieszkańcy Nowego Jorku jej nie widzieli, to ta faktycznie musiała gdzieś mignąć. Po raz pierwszy od wielu lat grupa udzieliła wywiadu w oryginalnym składzie. W rozmowie z CBS przeanalizowała swoje początki, poszukiwanie własnego dźwięku i późniejszy rozpad.

Ledwo mogliśmy dojść do porozumienia co do tego, gdzie pójść na kolację – skomentował odejście Berry’ego Buck, przyznając również, że wydarzenie miało ogromny wpływ na kształt grupy, która musiała borykać się z górą problemów. Panowie nie mogli dogadać się co do brzmienia, sposobu nagrywania czy koncertowania. Uszanowali jednak decyzję swojego kolegi, który zmagał się w tamtym czasie z konsekwencjami operacji mózgu i rekonwalescencją.

Myślę, że zakończyliśmy karierę we właściwym momencie. To było naprawdę dobre miejsce na zakończenie, wiesz – świetna trasa, świetny album i pora na powrót do domu – dodał Buck. Reszta zgodziła się, że zmiana decyzji nie wchodzi w grę, a gdyby nawet wrócili, nigdy nie byliby tak dobrzy jak wtedy.

Pierwszy wspólny koncert po latach

Krótko po wywiadzie R.E.M. wprawiło fanów w niemałe osłupienie, bo stanęło na scenie. Wydarzyło się to podczas ceremonii wprowadzenia do Songwriters Hall of Fame. Stripe, Mills, Buck i Berry przyjęli ten zaszczyt i chwilę po przyjęciu nagrody od Jasona Isbella, który wcześniej zaśpiewał cover It’s The End of The World As We Know It (And I Feel Fine), wyjęli instrumenty i dali akustyczny występ, grając Losing My Religion.

Zobacz również
Ostry Tabasko

Pisanie piosenek i posiadanie katalogu prac, z których wszyscy jesteśmy dumni i które będą dostępne dla świata przez resztę czasu, to bez wątpienia najważniejszy aspekt tego, co zrobiliśmy jako zespół. Po drugie, udało nam się to zrobić przez te wszystkie dziesięciolecia i pozostać przyjaciółmi. I to nie tylko zwykłymi kolegami, ale prawdziwymi przyjaciółmi. Przyjaciółmi na całe życie – powiedział Stipe. Co więcej, wspomniany zagrał również ostatnio na wiecu Kamali Harris. Zgromadzeni usłyszeli choćby utwór Wendell Gee, którego artysta nie grał od… 39 lat.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony