Jaki będzie „Świat po pracy”? Odpowiedzi na to pytanie szuka Erik Gandini
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Rewelację zakończonego niedawno festiwalu Millennium Docs Against Gravity od dziś, 4 sierpnia, zobaczycie w polskich kinach. To film, który rozbawi, przerazi i sprowokuje do myślenia.
Erik Gandini długo nie zaprezentował żadnego nowego dokumentu. Aż do teraz ostatnim filmem w jego dorobku był Chirurg rebeliant z 2016 roku. Tytułowy bohater, Erik Erichsen (wcześniej sportretowany w Szwedzkiej teorii miłości), leczył w jednym ze skandynawskich szpitali. Tamtejsza wszechobecna biurokracja zdemotywowała go do tego stopnia, że postanowił przeprowadzić się do innego kraju. Wybór padł na Airę – niewielką etiopską wieś, gdzie poziom opieki zdrowotnej jest zdecydowanie niższy. Odzyskał tam jednak utracony wcześniej zapał do pracy i poczucie misji.
Roboty, klimat i nierówności
Erichsen w zasadzie mógłby stać się etatowym aktorem u Gandiniego. W końcu pierwsza po sześciu latach produkcja włosko-szwedzkiego reżysera oscyluje wokół podobnych wątków co Chirurg rebeliant. Dokumentaliście chodziło o jeszcze dokładniejsze ukazanie, jakim przemianom podlega współczesna praca. Jej etos, utrwalony zgodnie z protestancką modłą, powoli zaczyna się dezaktualizować. Wpływa na to wiele przemian społeczno-technologicznych, które trudno już zahamować. Nowym pokoleniom zależy na oddzieleniu życia prywatnego od zawodowego grubą kreską. Automatyzacja wprowadza do fabryk roboty, sztuczna inteligencja szturmem wdziera się do kolejnych gałęzi przemysłu. Podtrzymaniu status quo nie sprzyjają też rosnące nierówności ekonomiczne i kryzys klimatyczny.
Świat po pracy mógłby być czysto teoretycznym esejem upstrzonym wypowiedziami ekspertów. I choć pojawiają się tu wypowiedzi historyka Yuvala Noaha Harariego, językoznawcy Noama Chomsky’ego albo multimiliardera Elona Muska, nacisk jest położony na coś innego. – Lubię rejestrować nieprzewidywalne rzeczy. (…) Z filmowego punktu widzenia interesujące jest dla mnie obcowanie z bardziej dysfunkcyjnymi przestrzeniami – przekonuje reżyser w rozmowie z branżowym portalem Cineuropa.
Szlachta tak pracuje! Shoji Morimoto zarabia na życie, nie robiąc nic
Pieniądze (prawie) za nic
Jednym z miejsc, które przykuły uwagę Szweda, jest niewielkie państwo położone na północno-zachodnim wybrzeżu Zatoki Perskiej. Kuwejt zbudował swoją potęgę na wydobyciu i eksporcie ropy naftowej oraz gazu ziemnego. Dziś może pochwalić się jednym z najwyższych wskaźników PKB per capita na świecie. Gospodarcza prosperity doprowadziła tam do ustanowienia tzw. prawa do pracy. Każdy, kto zgłosi się do tamtejszego urzędu, powinien otrzymać posadę w sektorze publicznym. Niechęć do przyznawania bezwarunkowych świadczeń pieniężnych sprawia, że w Kuwejcie mnożą się fikcyjne etaty. Pracownicy, często niemający nawet własnego biurka ani komputera, ślęczą w biurach przez osiem godzin. Oglądają filmy, czytają książki, rozwiązują sudoku. Gdyby jednak opuścili swoje stanowisko, w mgnieniu oka straciliby wynagrodzenie.
Pracować za dużo albo wcale
Gandini we właściwym sobie stylu – rzetelnym, choć pozbawionym zbędnego patosu – śmiało bada także inne zjawiska. Zastanawia się, dlaczego pracownicy w Stanach Zjednoczonych rokrocznie rezygnują z 500 milionów godzin przysługującego im urlopu. Śledzi pracoholizm Koreańczyków, zintensyfikowany do tego stopnia, że komputery muszą być im ustawowo wyłączane. Takie postawy kontrastuje z zachowaniem osób, którym nie po drodze z przymusowym wykonywaniem obowiązków.
Przed kamerą głos zabierają m.in. przedstawiciele stale poszerzającej się grupy społecznej znanej jako NEET (not in employment, education or training). Osoby w wieku 18-29 lat świadomie dystansują się od uczestnictwa w wyścigu szczurów. Młodość w miarę możliwości chcą przeznaczyć na realizację własnych pasji. Jak podkreślają, na ślęczenie za biurkiem przyjdzie jeszcze czas.
Świat po pracy, który niewątpliwie okaże się bodźcem do refleksji nad własnym położeniem zawodowym, już dziś, 4 sierpnia, wchodzi do polskich kin. To kolejny film wprowadzany na ekrany po festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Chwilę temu, 16 czerwca, światło dzienne ujrzało nagrodzone na festiwalu w Wenecji Całe to piękno i krew Laury Poitras. 10 listopada premiery doczeka się zaś Siostrzeństwo świętej sauny (reż. Anna Hints), a w grudniu – Pieśni wielorybów (reż. Jean-Albert Lièvre). Najwyraźniej ktoś bardzo chce, żebyśmy nie wychodzili z kin – ale taką pracę intelektualną możemy wykonywać.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.