Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Podczas gdy Elon Musk wymyśla coraz to nowsze i nierzadko wątpliwe uaktualnienia platformy z niebieskim kanarkiem w logo, po piętach depcze mu konkurencja. Alternatywę dla popularnego serwisu zaprezentuje zaraz Meta.
W tym szaleństwie tkwi metoda. Tak często zdarza nam się komentować niekonwencjonalne pomysły, które na pierwszy rzut oka brzmią jak kompletny niewypał. Dużo w nich brawury i sprzeciwu względem obowiązujących schematów. Później jednak okazuje się, że zdają egzamin i przeradzają się w duży sukces. Kibicujemy takim inicjatywom, bo to one poszerzają horyzonty lub wytyczają nowe kierunki myślenia.
Randkuj z ludźmi, którym bez krępacji prześlesz nawet te najgłupsze memy. Oto aplikacja Schmooze!
Nowe porządki krezusa-technokraty
Chcielibyśmy móc to samo powiedzieć o Twitterze, którego właścicielem od końca października ubiegłego roku jest multimiliarder Elon Musk. Dyrektor generalny SpaceX i Tesli ma dużo pomysłów na to, jak zmodyfikować platformę. Chwilę po przejęciu zredukował liczbę etatów w firmie do 2,5 tysiąca. Gdy okazało się, że zrobił to bezprawnie, do zwolnionych pracowników rozsyłano błagalne, desperackie wiadomości zachęcające do powrotu. Mimo sprzeciwu użytkowników wprowadził płatną opcję weryfikacji kont, znaną także jako Twitter Blue. Zmienił zasady dotyczące filtracji treści, co poskutkowało obrodzeniem materiałów adresowanych do entuzjastów skrajnej prawicy.
Emotki na odchodne
Przedsiębiorca do budowania wizerunku dopiero firmy podchodzi z dużym, często nadmiernym dystansem. Na łamach Going. MORE pisaliśmy choćby o tym, gdy charakterystyczne logo Twittera – niebieskiego ptaka – zastąpił znanym z memów Piesełem. Oprócz tego lekceważąco traktuje media. W odpowiedzi na oficjalne pytania dziennikarzy biuro prasowe wysyła automatyczną wiadomość: emotikonę symbolizującą uśmiechniętą kupę. Listę kontrowersyjnych pomysłów moglibyśmy rozszerzać bez końca. Nawet w miniony weekend wprowadzono limit postów, które użytkownik może zobaczyć w danym dniu. Za dyskusyjnym rozwiązaniem stoi rzekomo troska o uszczelnienie systemu zbierania danych. Trudno jednak nie spekulować, że odblokowanie ograniczeń w przyszłości będzie wiązać się z uiszczeniem dodatkowej zapłaty. Musk chce zarobić – pytanie, jakim kosztem.
Co zamiast Twittera?
Okazuje się, że dezynwoltura Amerykanina przynosi efekt odwrotny do zamierzonego. Twitter stracił na wartości, która dziś wynosi jedynie 20 miliardów dolarów. Reklamodawcy nie chcą inwestować w publikację treści na portalu budzącym tak wiele kontrowersji. Z platformą żegnają się również sami użytkownicy. Na rynku mediów społecznościowych mają do wyboru różne alternatywy: Discorda, BlueSky albo Spill. Zdecentralizowanym sposobem zarządzania kusi założony w Niemczech Mastodon. Teraz firmie Elona Muska wyrasta zaś dodatkowy konkurent – i to o tyle silny, że wprowadzany na rynek przez cyfrowego hegemona znającego się na rzeczy. Meta, do której należą dziś m.in. Facebook, Instagram i WhatsApp, w najbliższy czwartek, 6 lipca, wprowadza na rynek Threads. Nazwa ta w dosłownym tłumaczeniu oznacza „wątki” i sygnalizuje, że aplikacja stworzy warunki do ożywionej dyskusji.
Internetowe pogadanki
– To miejsce, gdzie dochodzi do spotkania różnych grup. Robią to, żeby móc wszystko omówić: od tematów, na których zależy im dzisiaj, po to, co będzie modne jutro. Niezależnie od tego, czym się interesujesz, możesz śledzić i łączyć się bezpośrednio ze swoimi ulubionymi twórcami. Zbudujesz także własną, lojalną społeczność, żeby dzielić się ze światem pomysłami, opiniami czy kreatywnością – przeczytamy w oficjalnym opisie Threads. Aplikacja ma być zintegrowana z Instagramem, co ułatwi szybsze znalezienie w niej swoich znajomych i późniejszą korespondencję.
Meta nie zamierza pobierać od użytkowników opłat za korzystanie z nowej platformy. Tajemnicą poliszynela pozostaje jednak fakt, że otrzymuje od nich coś więcej. Chodzi o liczne dane, które dla potencjalnych reklamodawców są na wagę złota: lokalizację, historię przeglądania albo informacje biometryczne. Na idące za tym zagrożenia utraty prywatności w dość swawolnym tonie zwrócił uwagę były dyrektor generalny Twittera, Jack Dorsey. Rozpoczęliśmy porzekadłem i tak też skończymy: Przyganiał kocioł garnkowi.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.