Czytasz
Wanna czekolady i Timothée Chalamet. Tak się zapowiada „Wonka”

Wanna czekolady i Timothée Chalamet. Tak się zapowiada „Wonka”

Timothée Chalamet

Ogromna misa pełna czekolady, a w niej kąpiący się Timothée Chalamet. Ciekawa wizja, prawda? Szkoda, że… A nie, zaraz. To się wydarzyło naprawdę.

Timothée Chalamet to następca mistrza

Nowy Willy Wonka nadchodzi! Najsłynniejszy, nieco ekscentryczny cukiernik powraca na ekrany w nowym filmie Warner Bros i tym razem skupia całą uwagę widzów na sobie. Wonka to prequel filmu Charlie i fabryka czekolady – w nowej adaptacji przeniesiemy się do czasów przed stworzeniem najbardziej rozpoznawalnej pracowni słodyczy na świecie. Jak młody chłopiec zamienił swoją miłość do czekolady w ogromny interes? Żeby poznać tę historię, będziemy musieli poczekać jeszcze długo, bo premiera filmu dopiero 14 grudnia.

Rolę tytułowego Willy’ego na przestrzeni lat zdążyło objąć dwóch aktorów – w 1979 Gene Wilder a w 2005 roku Johnny Depp. Ich następcą jest Timothée Chalamet, którego możecie znać z takich produkcji jak Tamte dni, tamte noce, Diuna czy Małe kobietki. Wydawać by się więc mogło, że w zdobyciu tytułowej roli Wonki pomogła mu dotychczasowa, spora jak na 27-latka kariera.

Otóż wcale nie. Reżyser Paul King wybrał Chalameta, ponieważ spodobał mu się… rapowy filmik, który młody aktor nagrał za czasów licealnych, żeby zaliczyć przedmiot. – To była prosta oferta. Jest świetny i był jedyną osobą, która mogła to zrobić. Jego życie jest tak absurdalne, jego muzyczne występy w szkole średniej są w serwisie YouTube i mają setki tysięcy wyświetleń. Dzięki temu (…) wiedziałem, że potrafi dobrze śpiewać i tańczyć – powiedział w wywiadzie dla Rolling Stone’a.

Najsłodszy plan filmowy

Marzy wam się kąpiel w zbiorniku pełnym czekolady? Zapraszamy na set Wonki. Niedawno do sieci trafił trailer filmu, gdzie w jednej ze scen Willy i jego przyjaciółka Noodle (Calah Lane) stoją w morzu czekolady, wypełniającej powoli pomieszczenie. Jak się okazuje, fragment ten wcale nie był wytworem komputerowym. – W rzeczywistości przygotowaliśmy ogromną kadź gorącej czekolady – nie parzącej, tylko ciepłej gorącej czekolady, w której mogli się zanurzyć – wyznaje Paul King.

Sprawdź też

Wszystko to możliwe było dzięki niezwykle utalentowanej wytwórczyni czekolady, dbającej o dostatek słodkości na planie. Jak mówi King: – Smakowały o wiele lepiej, niż powinny, bo oczywiście aktorzy są dobrzy w udawaniu, ale to cud, że były tak dobre, na jakie wyglądały. Wszystko wskazuje na to, że najbardziej do gustu przypadły jednak samemu reżyserowi, który twierdzi, że próbując słodyczy, przytył… ponad 22 kilo: – Mam nadzieję, że zrzucę do premiery filmu (…). To cud, że Timmy pozostaje tak szczupły i przystojny. Staram się go utuczyć, ale to trudne”. Panie King, nie szuka Pan może statystów?

Bilety na najlepsze koncerty znajdziecie tutaj

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone