Czytasz teraz
„Titanic” znów wypłynie na ekrany kin. Tego mogliście nie wiedzieć o filmie
Kultura

„Titanic” znów wypłynie na ekrany kin. Tego mogliście nie wiedzieć o filmie

Parafrazując klasyk Céline Dion, our hearts will go on. A to dlatego, że ćwierć wieku po premierze będziemy mogli przypomnieć sobie piękną (choć tragiczną) historię Rose i Jacka. Titanic doczekał się upgrade’u do wersji 4K. Dlaczego warto odświeżyć sobie ten film?

James Cameron po wielu latach ciszy wrócił na dobre. Jego Avatar: Istota wody, który ujrzał światło dzienne jeszcze w poprzednim roku, nadal hula w kinach. Sale IMAX wciąż są wypełnione po brzegi. Wpływy z biletów na drugą część monumentalnej odysei przekroczyły już 1,75 miliarda dolarów. Inwestycja w rozwinięcie historii z planety Pandora zwróciła się z pięciokrotną nawiązką. Tymczasem w kolejce stoją już kolejne odsłony dochodowej serii.

Zwiastun filmu Avatar: Istota wody / reż. James Cameron

Dziś jednak odstawmy na bok Avatara – wszystkich zainteresowanych możemy tylko jeszcze odesłać do naszej recenzji. Wkrótce w kinach pojawi się inny film Jamesa Camerona. W tym przypadku nie mamy jednak do czynienia z nowością, tylko jubileuszem kultowego dzieła. Kilka tygodni temu, 19 grudnia, minęło ćwierć wieku od premiery Titanica. Rocznica skłoniła Walt Disney Studios Motion Pictures i studio Paramount do tego, żeby przypomnieć widzom tragiczny finał wspaniałego rejsu. Podobnie jak pięć lat tamu, tak i teraz produkcja doczekała się wizualnego liftingu. Podniesiono jej rozdzielczość do 3D 4K HDR, a także zwiększono klatkaż. Twarz młodego Leonardo DiCaprio nigdy wcześniej nie była tak wymuskana.

Zwiastun zremasterowanej wersji filmu Titanic / reż. James Cameron

Titanic, który ponownie wypłynie do kin 10 lutego, nie wymaga specjalnego przedstawiania. Postanowiliśmy dlatego pominąć oczywiste fakty i uważniej zajrzeć na jego pokład. Krótkie rozpoznanie powiedziało nam to, co już wcześniej wiedzieliśmy o Jamesie Cameronie. Każda z jego produkcji to złożony, wielowymiarowy i odpowiednio przemyślany projekt. To dzięki temu mówi się o nich jeszcze wiele lat po premierze.

W Asteriks i Obeliks: Zemsta imperium usłyszymy samego Roberta Makłowicza. Zapowiada się smakowity seans!

Inny tytuł

Reżyser już jako dziecko interesował się zatopionymi statkami. Fascynowały go niezbadane głębie oceanów, a samego Titanica nabożnie nazywał Mount Everestem wśród wraków. To jeden z powodów, dla których pierwotny tytuł dzieła brzmiał Planet Ice (Lodowa planeta). Brytyjski transatlantyk przegrywa z gigantyczną górą lodową. Dawid tym razem nie sprostał Goliatowi.

Za etymologią początkowej nazwy filmu stoi jeszcze jeden, zdecydowanie mniej romantyczny powód. Cameron używał jej roboczo, żeby nie zdradzać zbyt wcześnie, że pracuje nad ukazaniem katastrofy z kwietnia 1912 roku. Gdyby wieść o tym gruchnęła, inne wytwórnie mogłyby zaprezentować w podobnym czasie produkcje o zbliżonej tematyce. To zaś zmniejszyłoby szanse na sukces finansowy Titanica.

Jeden z licznych plakatów filmu Titanic Jamesa Camerona.

Zmiany w castingu

Cameron zwrócił się do 20th Century Fox z pomysłem na zrealizowanie filmu w 1995 roku. Gdy wytwórnia przystała na jego propozycję, rozpoczęło się poszukiwanie odpowiedniej obsady. Jacka Dawsona ostatecznie zagrał Leonardo DiCaprio, jednak na jego miejscu mogli znaleźć się Matthew McConaughey i Chris O’Donnell. Panowie zostali jednak odrzuceni ze względu na zbyt dojrzałe fizjonomie. W stawce był także Tom Cruise. Tu przeszkodą okazała się wygórowana gaża.

Kogo typowano zaś do roli Rose DeWitt Bukater? Na liście nazwisk figurowały m.in. Winona Ryder, Uma Thurman, Gwyneth Paltrow i… Madonna. Reżyserka castingu, Mali Finn, ostatecznie postawiła na delikatną, dziewczęcą urodę Kate Winslet. Za pojawienie się w Titanicu Amerykanka otrzymała honorarium w wysokości miliona dolarów.

Niewiele brakowało, a w postacie grane przez Leonardo DiCaprio i Kate Winslet wcieliliby się inni aktorzy

Skucha na planie

Powiedzieć, że realizacja Titanica była wyzwaniem produkcyjnym, to nie powiedzieć nic. Zdjęcia nakręcono w trzech turach. Najpierw filmowcy aż 12 razy zeszli na dno, żeby udokumentować rzeczywisty wrak zatopiony w 1912 roku. Następnie zabrano się za sekwencje późniejsze. Największym wyzwaniem okazało się zbudowanie repliki statku. Aby urealnić sytuację, na plaży Rosarito Beach postawiono basen o pojemności 600 tysięcy litrów.

Okres zdjęciowy blockbustera trwał przeszło pół roku. W tym czasie doszło do jednej niezaplanowanej sytuacji. W wyniku dodania fencyklidyny do zupy podawanej ekipie zatruciu uległo 50 osób. Nikomu nie stało się nic poważnego, ale przyjęcie toksycznej substancji zatrzymało pracę na planie. – Ludzie tarzali się po ziemi, zupełnie oderwani od rzeczywistości. Niektórzy utrzymywali, że widzieli jakieś psychodeliczne smugi. Sam miałem jedno oko czerwone jak Terminator. Sama źrenica, bez tęczówki. Drugie oko wyglądało, jakbym wciągał klej od czwartego roku życiawspominał po latach jeden z aktorów, Lewis Abernathy.

Titanic
Jedna z kultowych scen w Titanicu Jamesa Camerona

Tonąca para

W Titanicu pojawiają się zarówno postacie fikcyjne, jak i te historyczne. Do tej drugiej grupy należą Isidor i Ida Straus, którzy pojawiają się w jednej z najbardziej poruszających scen w całym filmie. 63-letnia Amerykanka mogła uczestniczyć w ewakuacji statku. Pierwszeństwo w wejściu do szalup miały bowiem kobiety i dzieci.

Zobacz również
Bez skazy

Strauss postanowiła jednak zostać przy mężu do samego końca. Mężczyźnie zaoferowano wtedy dołączenie do ekspedycji, jako że był pasażerem pierwszej klasy. Ostatecznie nie skorzystał z przywileju, chcąc, aby życie uratowano przede wszystkim młodszym osobom. Swoją heroiczną postawę przypłacił życiem. Sami widzowie – niekontrolowanym potokiem łez.

Titanic
Postacie śpiących emerytów powstały na motywach istniejących osób, które znajdowały się na pokładzie statku

Adaptacja w świecie planszówek…

O katastrofie Titanica było głośno jeszcze przed premierą filmu z 1997 roku. Tragiczne zdarzenie wywołało ożywioną dyskusję dotyczącą bezpieczeństwa na statkach, ale wywarło też duży wpływ na popkulturę. Tuż po tym, gdy Cameron zaprezentował swoje dzieło, trend nie ustał. Wręcz przeciwnie – dostał drugie życie i zainspirował innych do samodzielnego zabrania się za historię statku.

Trzy lata temu Titanic przeniósł się do świata planszówek za sprawą Spin Master Games. Zadaniem graczy, którzy wcielą się w bohaterów filmowych, jest uratowanie jak największej liczby pasażerów. W każdej z tur Titanic: The Game mogą przemieszczać się do innych kabin, użyć specjalnych zdolności swoich protagonistów albo zebrać cenne artefakty. Czas ucieka, a każdy trafny wybór jest na wagę złota.

Tak wygląda gra planszowa Titanic. The Game / GameStop

…i kina grozy

Titanic z 1997 roku gatunkowo ociera się o ckliwy melodramat. Nick Lyon zrekonstruował historię następcy kultowego statku, korzystając z zupełnie innej konwencji. W jego filmie, rozgrywającym się już w XXI wieku, udoskonalony transatlantyk udaje się w rejs, gdzie sto lat wcześniej doszło do tragicznego wypadku. Z miejsca, w którym niegdyś królowała nieobliczalna góra lodowa, zaczynają wypływać mroczne siły. Jak poradzą sobie z nimi oderwani od rzeczywistości pasażerowie? Najlepiej przekonać się o tym na własnej skórze, ale możemy zdradzić, że w Titanic 666 nie brakuje czarnego humoru, jumpscare’ów rodem z horroru i zdarzeń iście paranormalnych.

Zwiastun filmu „Titanic 666” / reż. Nick Lyon

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony