Ubierz się w filtr z Instagrama – przegląd modowych trendów polockdownowych
Nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu, więc…
Koncerty wracają, imprezy wracają, normalność wraca. Pora zrzucić polockdownowe kokony i zamienić się w motyla. Wyruszamy w szybką podróż po najciekawszych trendach modowych i pomysłach na stylizacje. Wykorzystajcie je choćby w następny weekend!
Bo choć wiemy, że koronawirus to złośliwiec jakich mało i może nam jeszcze zaszkodzić, a luzujące klimat rozporządzenia naszego największego poety narodowego oraz premiera w jednej osobie, Mateusza M., są tak zmienne, jak Testoviron częstujący „Polaków-robaków” pomarańczą…
…to fakty są takie, że… W KOŃCU IDZIEMY W MIASTO (po coś innego niż bułki). Od połowy maja znów możemy bezwstydnie:
- zaznaczać bycie zainteresowanym na wydarzeniach na fejsie, by potem się na nich nie pojawiać
- żłopać winko i kontemplować sztukę na wernisażach (albo wiosenną naturkę w plenerze)
- a przede wszystkim, bawić się na festiwalach, koncertach i wszelkiego rodzaju DYSKOTEKACH (jak to ujął nasz wieszcz, Mati).
Pytanie brzmi tylko… jak się ubrać na te wspaniałe okazje? Sprawa to niełatwa i potrafi szybko zgasić początkowy entuzjazm na wyjście z domu. Szczególnie że przez ostatnie pół roku naszymi jedynymi kombinezonami były dresy i kurtki, a ekspresja ograniczała się do wybrania rodzaju nadruku na maseczkę (choć tu możliwości były całkiem niezłe – od boomerskich żartów w stylu 'piwo to moje paliwo’, przez logo ulubionych kolektywów czy artystów_ek lub choćby czerwony piorun).
No właśnie, Instagrama nikt przecież nie zamknął! Nowe nurty modowe, zajawki i trendy przeniknęły do naszej świadomości dzięki feedom naszych ulubionych influenserek_ów, magazynów oraz blogów modowych. Godnie wtórowali im oczywiście artyści i artystki, obsypując nas w czasie pandemii złotym deszczem teledysków oraz sesji zdjęciowych najeżonych bakali pięknymi outfitami.
To właśnie one mogą pomóc nam wjechać z buta w lęk przed wyjściem z domu w niesatysfakcjonującej stylówie. Uff!
A zatem, drogie Robaczki, wsiadajcie na mój odwłok, gdyż wyruszamy w szybką podróż po najciekawszych polockdownowych trendach modowych i pomysłach, które możecie wykorzystać już w następny weekend!
Zrzucamy pandemiczne kokony i znów stajemy się motylami!
I to zupełnie serio.
Jedną z zajawek, które mogłem zaobserwować podczas ostatnich miesięcy, jest bowiem wszelkiego rodzaju biżuteria o organicznych kształtach, łącznie z maskami na twarz (ale nie takimi antycovidowymi). Wzory tych mini dzieł sztuki przywodzą na myśl kształty różnistych stawonogów, robaków, pełzaczy i motyli właśnie.
Wydaje się, że dekorowanie twarzy różnymi ekstrawaganckimi elementami stało się jednym z dominujących trendów w modowej bańce instagrama. Te – nawet niekoniecznie inspirowane światem natury i robactwa – są tym ciekawsze, im większe, dziwniejsze i bardziej zakrzywiające ludzką anatomię.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na rozpowszechnienie się tego rodzaju elementów ubioru mocno wpłynęły filtry z Instagrama. To one zapoczątkowały zresztą inny, nowy rodzaj biżuterii – wygenerowanej w 3D.
Choć na uznanie tego rodzaju biżuterii za coś nowego Bjork zapewne parsknęłaby śmiechem, to trend dopiero niedawno rozpowszechnia się szerzej.
To zresztą jest charakterystyczne dla naszych czasów. Najbardziej ekstrawaganckie elementy garderoby, były niegdyś zarezerwowane wyłącznie dla artystów_ek – na scenę, do teledysku albo np. na czerwony dywan (bleh). Dzięki filtrom z Instagrama, wszyscy mogą, choćby na ekranie telefonu, w ciągu chwili przyodziać buźkę piękną maską 3D. Bez kupowania drogich materiałów czy zatrudniania osób od makijażu.
Egalitarność jest również możliwa w realu i z takiego założenia wyszły osoby zaangażowane w takie projekty, jak Vomiton Collective, które tworzą elementy garderoby z odpadków. Freegański vibe przenika więc również do mody – i całe szczęście!
Nie możemy również zapomnieć o zasługach dla generacji Z (w tym momencie autor, będący zillenialsem urodzonym w roku granicznym dla obu pokoleń, cichutko zapłakał). To właśnie ona dzielnie przewodzi przemianom kulturowym spod znaku nieograniczonej ekspresji, wjeżdżając z buta w kulturowy beton i durne konwenanse. Na co dzień, nie tylko od święta.
Umówmy się – w lato 2021, po tak trudnym roku i z niepewną przyszłością, nikt z nas, młodszy czy starszy, nie powinien mieć oporów przed nieograniczoną ekspresją w ubiorze.
Skoro to mamy odhaczone, to lecimy dalej.
Następny przystanek – makijaż!
Ta stacja będzie wyjątkowo kolorowa. Efektowne mejkapy w najróżniejszych barwach, często w towarzystwie brokatu, to już nowy instagramowy klasyk. Na ogół są to rozmazane, obejmujące całą twarz pastelowe gradienty, tworzące nieco surrealistyczny efekt.
Warto dodać, że nowe rodzaje makijażu/dekoracji prowadzą ekspansję poza okolice oczu na takie części ciała, jak szyja czy uszy (ekhm, chyba nie musimy wspominać o farbowaniu brwi, skoro robi to nawet Brodka?):
A nawet całe ciało:
Cóż, miło widzieć bodypainting w takim wydaniu, z dala od new age’owego, fluorescencyjno – psytrance’owego klimatu…
Na osobny akapit zasługują również makijaże drag queens. Czasy, gdy były one jedynie odzwierciedleniem kobiecej mody z danych czasów (albo ekstrawaganckiego mejkapu twojej babci do teatru), dawno minęły. Obecnie częściej widzimy wygląd inspirowany Sashą Velour – łyse głowy i mocny, tribalowy makijaż na całej twarzy, rodem z buźki z logo Wixapolu. Taki look rozprzestrzenił się już daleko poza dragową niszę, zarażając całego instagrama.
A jeśli wydaje się Wam, że w tym miejscu kończy się kolorowe promieniowanie modowej dziwności, to od razu uprzedzam, że strefa skażenia jest dużo większa – czas bowiem na…
Długie paznokcie
Powiem tylko tyle – jeśli jakimś trafem podczas pandemii przestaliście je obcinać, to dobrze się składa!
Bo choć kiedyś kojarzyły się jedynie z kiczowatymi tipsami noszonymi przez tzw. POKEMONY, to aktualnie motyw ultradługich, przypominających nieco zwierzęce szpony paznokci, zalicza swój comeback.
A w połączeniu z elfimi uszami, pozwala nam osiągać rozkoszne szczyty spiczastości. Eartheater i Jola Rutowicz zbijają pionę.
I w tym momencie właśnie, patrząc w oczy Joli, zacząłem zastanawiać się, czy ten artykuł ma sens, a tak w ogóle to te kolekcje modowe to zupełnie nie są dla ludzi i nikt by tak nie wyszedł na ulicę.
No to teraz będzie coś, w co mogą się ubrać absolutnie wszyscy – sweterki. Bo w lato, czy to na imprezie, czy na festiwalu, też może być przecież chłodno (pozdrawiam wszystkie osoby, które przeżyły temperaturę na ostatnim LAS Tribe). A żeby było śmieszniej, chodzi o…
…kolorowe, nieco za małe sweterki.
Ich wędrówka od czeluści naszych piwnic na modowe wybiegi jest spektakularna. Zobaczcie zdjęcie z ostatniej kolekcji Versace z Fashion Week w Mediolanie.
Zanim więc je wyrzucicie albo opchniecie na Vinted, zastanówcie się dwa razy.
Wydaje się, że kolorowe sweterki, na ogół robione na drutach, wpisują się w bardziej ogólną tendencję. A mianowicie – powrót hipisowskiej mody na Insta. Ale spokojnie – nie mam tu na myśli dredów, szarawarów i błotniackiego vibe’u prosto z festiwali psytrance’owych, który to styl często jest kojarzony z tzw. neohipisami (ja zresztą wolę mój autorski termin -„kadzidełkowcy”). Nie chodzi też o boho. To z kolei zwyrodniała wariacja nt. hipisowskiej mody, wypluta przez neoliberalizm i skrojona idealnie pod kolorowe magazyny i witryny H&M.
Nowa estetyka, która jakiś czas temu wykiełkowała na Insta, jest zdecydowanie bardziej kwasowo – neonowa, nieco ezoteryczna, a zarazem jakby trochę kwadratowa i ironiczna. Do tego, opiera się przede wszystkim na szydełkowanych elementach garderoby (możecie znaleźć je pod hashtagami #crochet czy #crochetcore).
Myślę, że możemy śmiało powiązać trend z faktem, iż wiele osób w trakcie pandemicznej nudy zaczęło uczyć się takich umiejętności, jak szydełkowanie właśnie.
Lil Nas lubi to.
tender Gender
Zapewne rzucił się Wam w oczy na zdjęciach powyżej odkryty brzuszek, będący niejako efektem ubocznym przywdziania za małego sweterka. Ale czy na pewno przypadkowo? Otóż nie. Zabieg ten jest jak najbardziej celowy – odkryte brzuszki, również u mężczyzn, czyli tzw. crop topy, to tylko czubek góry lodowej, która rozwali dotychczasową ciuchową binarność niczym Titanica.
Jeśli myślisz, że w lato 2021 należy jeszcze choć w niewielkiem stopniu przejmować się konwenansami i podziałami płciowymi dotyczącymi ubioru, to spokojnie. Uniseksowa rewolucja nie zostanie zatrzymana przez żaden Cud nad Wisłą. Nawet w naszym kraju możemy ubierać w to, co się nam podoba, a nie, co metka określa jako MEN albo WOMEN. Who cares?
Na pewno nie Harry Styles, którego styl to synonim uniseksu dla mężczyzn.
I takich osób właśnie potrzebujemy. Mężczyźni są daleko w tyle za kobietami w kwestii przełamywania płciowych norm dotyczących ubioru, więc pole do popisu jest ogromne. Łapcie kilka stylówek do inspiracji:
Szczególnie polecamy kolekcję domu mody Maison Margiela z 2019 roku. To prawdziwa uniseksowa jazda bez trzymanki…
…A także ostatni teledysk do utworu VTSS i LSDXOXO, w którym LSDXOXO nosi biały gorset (zresztą cały teledysk to kopalnia unikalnych stylówek)
BĄDŹ SOBĄ, CHYBA ŻE JESTEŚ NUDN*
Koturny, suknie czy gorsety? Wszystko staje się zbroją, którą możemy przywdziać, by walczyć o wolność ekspresji. Abstrahując od tego, czy jesteś lewakiem czy prawakiem, binarny lub nie, homo, hetero oraz wszystko pomiędzy i poza, odpowiedz sobie w duchu na pytanie – czy typowa moda męska nie jest często po prostu nudna?
To co, jesteście gotowi i gotowe, by już w najbliższy weekend wyważyć drzwi konwenansów i latać jak motyle po beztroskiej, postcovidowej, kolorowej krainie makijaży, efektownej biżuterii, masek i nieograniczonych możliwości ubioru? Bo ja jak najbardziej.
Nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu, więc piszę dla Going., robię muzyczkę jako IKARVS (@ikarvski), jestem modelem (@pomyslav) i dezynfekuję toksyczną męskość w Grupie Performatywnej Chłopaki.