Czytasz
Uwaga, będzie kalorycznie! Tłuste bity na Tłusty Czwartek

Uwaga, będzie kalorycznie! Tłuste bity na Tłusty Czwartek

Tłuste bity

Dzisiaj narodowo szamiemy pączki. Postanowiliśmy dobrać do tego odpowiedni akompaniament. Zapraszamy na przegląd najtłustszych, najintensywniejszych polskich produkcji, które wjadą idealnie do dzisiejszych faworków. Oto tłuste bity, które ociekają dripem tak bardzo, że trzeba je dozować z należytą ostrożnością.

Ciężko o właściwą definicję, która decydowałaby, które bity są tłuste, a które mniej. Na pewno z tej kategorii wykluczamy minimalistyczne i spokojne produkcje. Dzisiaj Tłusty Czwartek, więc rozejrzyjmy się, czy polscy producenci są dobrymi kucharzami i potrafią wysmażyć bicior, w którym można pływać.

Jeremy Sochan (prod. Bvdy47)

Bit, który od pierwszej sekundy wysyła komunikat do naszych uszu o treści: to je*nie. Bardzo gęste, potężne trąby budują napięcie, które prędko zostaje uwolnione i zostajemy zaatakowani nieprzyzwoicie dynamicznym trapiszczem. Do tego bitu można pobijać rekord skoczni. Za tą produkcją kryje się też szersza historia, o której możecie przeczytać w naszym wywiadzie z autorem.

Tłuste bity

451° Fahrenheita (prod. Lanek)

Kolejny bit oparty w dużej mierze o instrumenty dęte. Tym razem jednak w nieco bardziej oldschoolowym stylu. Lanek wysmażył dla Gurala totalną bombę, której eksplozja trwa nieprzerwanie od dropu w 18 sekundzie aż do końca numeru. Ponadto ten banger kryje w sobie coś złowieszczego i niepokojącego, co idealnie współgra z apokaliptycznym przekazem Gurala. Hej, Lanek, wolisz wyprodukować banger do oszalałego bujania głową czy jednak patetyczny soundtrack puszczany do upadającej w tle cywilizacji? Tak, rzekł Lanek, i stworzył to cudo.

BMK (prod. Steez83)

Nie było łatwo wybrać jedną produkcję polskiego wirtuoza synthów i analogów. PRO8L3M składa się przede wszystkim z takich bitów. Jednak w brzmieniu BMK jest coś, co można nazwać synonimem tłustości bitu. Ta produkcja, puszczona na odpowiednio mocnym sprzęcie, to będzie nieustanna, ciężka wibracja. Gdyby BMK było patelnią, można byłoby na nim smażyć jajka bez masła czy oleju.

KNOW HOW (prod. 808 Bros)

Czy skrzypce mogą przysporzyć się do tłustości jakiejś produkcji? Jak to mawiał klasyk: jeszcze jak. Ten bit, jak mało który z listy, bardzo konsekwentnie rozwija się przez cały utwór. Są momenty, podczas których całość bardzo się uspokaja i wycisza, ale to jedynie cisza przed burzą. Słuchanie Know How to jedno wielkie czekanie na końcowy refren, którego intensywność i gęstość są jak dzisiejsze social media: osaczające bodźcami.

Grupa Operacyjna (prod. Barto Katt)

Barto to człowiek orkiestra. Nie będzie chyba wcale kontrowersyjną opinią stwierdzić, że producentem jest o wiele lepszym niż raperem (a już raperem jest bardzo przyzwoitym). Tak oto na swojej poprzedniej płycie, YUPPIE, wysmażył trapówę, od której tłustości można dostać cholesterolu. Co więcej, tytuł nawiązuje do najlepszego w historii comedy rapu w Polsce, czyli plus jeden do zajebistości. Swoją drogą, trzy i pół tysiąca wyświetleń pod tym trapowym tornadem to nieśmieszny żart.

Sprawdź też
Peja DJ Decks

Plaster (prod. Deemz)

Pora na perełkę, która podbiła ostatnimi czasy Spotify. Nic dziwnego, w końcu podkład Deemza można rozpatrywać wręcz w kategoriach epickości typowej dla muzyki filmowej, bynajmniej nie tylko rapowej. Ten instrumental to jedno wielkie narastanie, oczekiwanie i budowanie atmosfery wzniosłości. Refren to moment eksplozji tego patosu, który nie dość, że łupie przeokrutnie, to ma także charakterystyczny, chóralny charakter. Pachnie to bardzo mocno kanyewestowo, gospelowo, ale przede wszystkim tłusto na maksa.

Czytajcie więcej o świecie polskiego rapu tutaj

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone