Czytasz teraz
Wenecja wprowadza opłaty za zwiedzanie miasta. Skąd taka decyzja?
Kultura

Wenecja wprowadza opłaty za zwiedzanie miasta. Skąd taka decyzja?

Z obowiązku kupowania biletu będą zwolnieni m.in. mieszkańcy, studenci oraz osoby prowadzące działalność gospodarczą na wyspie. Postanowienie rady miejskiej nie było jednomyślne.

W ubiegłym roku, gdy zdjęto już wszystkie obostrzenia związane z pandemią COVID-19, Wenecję odwiedziło blisko 9 milionów turystów. Renoma miasta tysiąca kanałów jako popularnego punktu wycieczkowego zupełnie nie dziwi. Bazylika i plac św. Marka, Most Westchnień albo Pałac Dożów to wspaniałe zabytki o bogatej historii. Do wizyty nad Adriatykiem skłania też możliwość przepłynięcia gondolą wzdłuż kanałów. Nieustannie kuszą tutejsze przysmaki na czele z pizzą, owocami morza i cicchetti, czyli małymi przekąskami mającymi formę drobnych kanapek. Wenecja to w końcu również jedna z europejskich stolic kultury. Oprócz tego, że jest kolebką opery, zimą gości kultowy karnawał, zaś na początku września – Międzynarodowy Festiwal Filmowy. Tłumy artystów, krytyków i widzów zjeżdżają się także na Biennale, podziwiając sztukę współczesną, architekturę oraz spektakle teatralne.

Most Westchnień w Wenecji / Hoa Binh / Wikipedia

Wenecja zagrożona

Turystyka pozostaje kluczową gałęzią gospodarki nie tylko w Wenecji, ale też w całych Włoszech. Ma jednak swoje ciemne strony, o czym tamtejsi radni przypominają nie od dziś. Statystyki mówią jasno, że zabytkowe miasto przestaje być wygodnym miejscem do życia dla autochtonów. Sklepy spożywcze czy punkty usługowe upadają na rzecz ekskluzywnych butików czy restauracji. Uprzykrzające stają się imprezy i biesiady do białego rana. Poza tym za sprawą nieostrożnych podróżników niszczeje zabytkowa architektura. Nie bez powodu w sierpniu UNESCO, czyli jedna z wyspecjalizowanych organizacji ONZ, zaapelowała o dopisanie historycznego centrum miasta na listę obiektów zagrożonych. Dziś znajdują się na niej m.in. jerozolimskie Stare Miasto, syryjski Damaszek i Aleppo oraz lasy deszczowe Atsinanana na Madagaskarze.

Jedną z największych atrakcji Wenecji jest krótki rejs gondolą / Wikipedia

Place jak jeziora

Wenecja wkrótce może także paść ofiarą postępującego kryzysu klimatycznego. – Poziom morza podnosi się tam jeszcze szybciej niż w innych częściach świata. Jednocześnie miasto tonie w wyniku przesuwania się płyt tektonicznych pod wybrzeżem. Czynniki te, współgrając z coraz częstszymi ekstremalnymi zjawiskami pogody, przyczyniają się do takiego stanu rzeczy – przeczytamy w raporcie gazety The Washington Post. Na jej łamach głos zabrał Paolo Canestrelli, założyciel i były dyrektor tamtejszego Centrum Monitorowania i Prognozowania Pływów. – Jeśli spojrzymy na bieg historii, cofniemy się do dokumentów z 1872 roku. Wiemy z nich, że kiedyś podobne zjawiska nie występowały na taką skalę – tłumaczy. Tymczasem dziś w prowincji Veneta nikogo nie dziwi acqua alta, czyli stan przypływu, za sprawą którego chodniki albo place zaczynają przypominać wielkie jeziora.

Acqua alta na pl. św. Marka w Wenecji / Wikipedia

Zapora na ratunek miastu

Władze miasta próbują na różne sposoby uratować bezcenną architekturę. Najwięcej nadziei pokłada się w projekcie Modulo Sperimentale Elettromeccanico, czyli MOSE. To zintegrowany system rzędów mobilnych bram zainstalowanych przy przesmykach Lido, Malamocco oraz Chioggia. Są one w stanie tymczasowo oddzielić Lagunę Wenecką od Morza Adriatyckiego. Budowa infrastruktury rozpoczęła się już w 2003 roku i miała zostać ukończona pięć lat temu, jednak prace od początku stały pod znakiem kontrowersji. Największa z nich dotyczyła aresztowania 35 osób, w tym ówczesnego burmistrza Wenecji, Giorgio Orsoniego. Polityka oskarżono o nielegalne zdobycie funduszy z Consorzio Venezia Nuova. Pieniądze, które miały być wpompowane w budowę zapór, trafiły na konto jego kampanii wyborczej.

Element systemu MOSE. Zakończenie budowy całego projektu zaplanowano na 2025 rok

Mandaty i zakazy

MOSE działa na razie w okrojonej wersji, dlatego w ruch poszły też inne rozwiązania. Od 2021 roku do Wenecji mogą wpływać jedynie statki towarowe i małe promy pasażerskie. Liniowce ważące powyżej 25 tysięcy ton muszą cumować w terminalu poza laguną. Decyzja okazała się brzemienna w skutkach dla niektórych przedsiębiorców, ale mają ją zrekompensować systematycznie wypłacane odszkodowania. Zmiany objęły też wysokość mandatów przyznawanych nieposłusznym turystom. Poza śmieceniem surowo karane jest siedzenie na schodkach nieopodal kanałów, spacerowanie w strojach kąpielowych oraz dokarmianie mew. Grzywny mają podreperować budżet miasta i zaprowadzić w nim większy porządek.

Port w Wenecji / Mario Roberto Duran Ortiz / Wikipedia

Bileciki do kontroli

Tamtejsza rada miasta teraz wpadła na jeszcze jeden pomysł. Od przyszłego roku każda osoba przyjeżdżająca do Wenecji będzie musiała uiścić opłatę w wysokości 5 euro, czyli ok. 23 złotych. Uściślając: chodzi o tych, którzy nie nocują na miejscu, tylko odwiedzają prowincję Veneta na jeden dzień. Spod obowiązku wyjęto więc mieszkańców, studentów czy przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą na wyspie. Wejściówkę należy uprzednio zarezerwować w sieci. Każdemu zainteresowanemu zostanie wygenerowany kod QR, o którego okazanie może poprosić kontroler. – Wenecja należy do najczęściej odwiedzanych miast europejskich. Właśnie dlatego cierpi z powodu nadmiernej turystyki przekonuje Simone Venturini, jeden z członków rady miasta.

Zobacz również
Bałtyk skarb

W Nowym Jorku udacie się na wycieczkę szlakiem… szczurów. O co chodzi?

Rozporządzenie ma testowo wejść w życie wiosną przyszłego roku, gdy rozpocznie się kolejny sezon turystyczny. Pozostaje zastanowić się nad tym, czy tak niska opłata rzeczywiście zniechęci podróżnych do zobaczenia Mostu Westchnień albo Bazyliki św. Marka.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony