Byli więźniami, są muzykami. Szansę dało im Red Tangent Records
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Mimo, że brytyjska wytwórnia płytowa została założona w ubiegłym roku, zdążyła już zwrócić uwagę mediów – i to nie tylko tych branżowych. Do Red Tangent Records należą artyści, którzy wcześniej byli za kratkami. W ich życiu muzyka staje się przepustką do normalności i nośnikiem resocjalizacji.
Idea oswajania skazanych ze sztuką nie jest niczym nowym. W przeszłości kultowe koncerty więzienne grali Fugazi, Frank Sinatra czy Johnny Cash. Nad Wisłą szlaki na tym polu przetarli m.in. jazzman Leszek Możdżer, Perfect oraz dziewczyny ze Szklanych Oczu. Muzyka łagodzi obyczaje? To dość wyświechtane, ale celne hasło. – Udział skazanych w tego rodzaju zajęciach może wywrzeć duży wpływ na ich sferę emocjonalną, kształtowanie psychiki, harmonizowanie relacji ze światem oraz wzbogacenie życia wewnętrznego – mówiła w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim kpt. Monika Morozowska. To rzeczniczka prasowa Zakładu Karnego w Malborku, gdzie zagrał wspomniany polski pianista.
Wyjść na prostą
Resocjalizacja za pomocą muzyki należy również do idei, którym hołdują założyciele brytyjskiej organizacji charytatywnej Changing Tunes. Jej pomysłodawcom szczególnie zależy na tym, żeby skazani nie wracali za kratki, tylko po wyjściu na wolność wyszli na prostą. Wśród nich znajdują się byli więźniowie, dlatego nie traktują problemu ponownej odsiadki jak błahostki. Rok temu dzięki funduszowi Big Lottery Fund zabezpieczyli środki na swój nowy, niezwykły projekt. Teraz dzięki zainteresowaniu mediów zaczyna być o nich coraz głośniej.
Czy rap to nowa elektronika? Oto odpowiedź na to pytanie
Powstała w ubiegłym roku wytwórnia Red Tangent Records ma pod sobą sześcioro podopiecznych. Co łączy wokalistę Ryana Kershawa (na zdjęciu głównym), metalowy kolektyw Wak Therapist czy rapera Noble1BOF? Mimo różnych stylów, w których czują się najlepiej, jest wspólny mianownik. Wszyscy artyści mają na koncie pobyt w więzieniu, a teraz próbują swoich sił na estradzie. Odcinają się od dawnych znajomości, rzucają nałogi i spłacają długi, a jednocześnie przesiadują długie godziny w studiu nagraniowym. Przedstawiciele labelu zapewniają im wsparcie merytoryczne i finansowe, ale nie zapominają także o tym mentalnym. – To, że ktoś rozumie, co robię, daje mi olbrzymi zastrzyk energii – wspominał Noble1BOF w rozmowie z portalem The Guardian. Wykonawcy skrycie marzą o tysiącach sprzedanych płyt i szczytach list przebojów. Od milionów na koncie ważniejsze jest jednak dla nich bycie zauważonym dzięki temu, co robią.
Założyciele Red Tangent Records chcą, żeby reprezentowani przez nich artyści mogli rozstać się z łatkami więźniów. Nie zaprzeczają temu, że ich podopieczni w przeszłości wyrządzili komuś lub czemuś krzywdę. Wierzą za to, że warto dawać innym drugą szansę. – Bez względu na wcześniejsze doświadczenia danej osoby może ona posiadać talenty i zdolności, które zaprowadzą je w dobre miejsce. Mamy nadzieję, że prezentowana przez nas muzyka rzuci wyzwanie niektórym z uprzedzeń – tłumaczą na swojej stronie internetowej.
Ocenę jakości utworów Brytyjczyków pozostawiamy Wam. Ile gustów, tyle opinii. Sami możemy tylko przyklasnąć pomysłowi. Trudno, aby tak nieszablonowe zrywanie ze stereotypami pozostało niezauważone.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.