Czytasz teraz
Niepoprawni outsiderzy – dlaczego wciąż nie należy skreślać Yeasayer?
Opinie

Niepoprawni outsiderzy – dlaczego wciąż nie należy skreślać Yeasayer?

Yeasayer bilety Warszawa koncert Going. Praga Centrum

Nowojorski Yeasayer lata świetności przeżywał w pierwszej dekadzie XXI wieku. Po znakomitym debiucie All Hours Cymbals rozbudzili nadzieje większości zajawkowiczów psychodelicznego indie. Co było dalej?

Yeasayer to dość ciekawy przypadek zespołu, który zaczynał z naprawdę wysokiego C, żeby w pewnym momencie niemalże zupełnie wypaść z obiegu. Zresztą, trio z Brooklynu nigdy nie zabiegało o pierwsze miejsca Billboardu czy headlinerskie sloty – los zawsze wrzucał ich gdzieś pośrodku tego całego zamieszania. Trzeba im oddać – na początku złotej ery indie nagrali jeden z najlepszych utworów gatunku. 2080 to przepiękny, melancholijny hymn pełen etnicznych detali i sentymentalnie przypominający nam o młodzieńczych czasach.

Przepustką do mainstreamowego świata był znakomity singiel O.N.E, który swego czasu katowało będące już wtedy w agonalnym stanie MTV. Zresztą, Odd Blood to chyba najciekawsza płyta w dorobku Yeasayer – bardziej przebojowa i przystępna od debiutu, a jednocześnie mocno nasycona lekko psychodelicznym wajbem.

Są jednak tacy, którzy totalnie nie kupują muzyczki nowojorskiego bandu – portal Pitchfork regularnie przyznaje im oceny poniżej przyzwoitej szóstki. I o ile w przypadku pierwszych dwóch-trzech albumów jest to dość niezrozumiałe, tak na ostatnich dwóch płytach zespół faktycznie nieco obniżył loty. Wciąż jest bardzo melodyjnie, przebojowo, a kompozycje dwoją się i troją, żeby sprostać wygórowanym oczekiwaniom i nie razić sztampą. Wydaje się, że formacja po prostu robi muzykę dla własnej satysfakcji i kompletnie nie ogląda się za ocenami, rozgłosem i sławą. I my to totalnie szanujemy, a że Yeasayer już w środę wrócą do Polski, dajemy Wam kilka powodów, dlaczego nie warto przegapić tego wydarzenia!

Na żywo jeszcze lepiej, niż na płycie

To jeden z tych bandów, które całkiem solidnie radzą sobie w studio, ale pełen potencjał pokazują dopiero na scenie. Wierzcie nam na słowo – widzieliśmy ich dwukrotnie i za każdym razem wychodziliśmy zachwyceni. Muzycy przearanżowują niektóre części utworów, sporo improwizują i nie zawracają sobie zbytnio głowy lakonicznym „I love you, Poland”. Pełne skupienie na instrumentach, syntezatorach i dostarczeniu publiczności show z najwyższej półki. To lubimy.

Nostalgiczna przyjemność

Rozpływaliście się przy dźwiękach wczesnego Animal Collective, Bloc Party, TV on the Radio czy Grizzly Bear? To doskonale wiecie, jak wspaniałe były to czasy i jak bezpowrotnie przeminęły. Indie rockowe czy popowe zespoły w pewnym momencie kompletnie wyczerpały swoją formułę albo tak obniżyły loty, że nie dało się już ich słuchać (vide Bloc Party). A Yeasayer może nigdy nie posiadał statusu kultowego, ale utrzymuje niezły poziom przez lata i dzięki temu można sobie miło powspominać tamte czasy. Łezka się w oku zakręci, kiedyś to było.

Oryginalność i szczerość

Nie liczcie na brak zaangażowania, proste odegranie piosenek z albumu i kilka miłych słów w stronę fanów. Yeasayer dwoi się i troi, żeby ich występy były wyjątkowe – pełne abstrakcyjnych wizualizacji i pokręconych melodii. Cała trójka daje z siebie 100 procent i nie jest to żadna kokieteria, a po prostu szczere granie. I taką postawę trzeba szanować.

Zobacz również
macklemore

Niepokorne wizjonerstwo

Jak mówi wokalista bandu – jego inspiracje wykraczają daleko poza muzykę i sięgają literatury, kinematografii czy poezji. Muzyk uważa, że artystyczne inspiracje i czerpanie z wielu dziedzin sztuki to niekończący się proces, a znakomity pomysł może zrobić się w zupełnie przypadkowej sytuacji.

Nowojorczycy zagrają w Warszawie już w najbliższą środę, 7 sierpnia. Gdzie? W Hydrozagadce. Wpadajcie!

Bilety na warszawski koncert Yeasayer dostępne są w Going.!

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony