Zuzanna Malisz odnosiła sukcesy w rodzinnej grupie folkowej, ale postanowiła spróbować sił w solowym wydaniu. Opowiedziała nam o tym.
Krzysztof Nowak, Going. MORE: We wrześniu wydałaś utwór z lipcem w tytule. Czy to twój symboliczny sposób na pożegnanie wakacji?
Zuzanna Malisz: Trochę tak. To wspomnienie lata, które jak co roku, mam wrażenie, za szybko się kończy.
Na pewno sporo słuchaczy kojarzy cię z działalności w Kapeli Maliszów. Czy ten etap powinniśmy potraktować jako zamknięty?
Zuzanna Malisz: Na pewno nie! Od dawna myślałam nad wydawaniem swoich rzeczy – wynika to z chęci rozwoju i robienia nowych rzeczy. Natomiast granie w Kapeli Maliszów zawsze będzie dla mnie ważne. Nadal koncertujemy i dalej chce to robić.
Pozostańmy jeszcze przy tworzeniu rodzinnej grupy. Czułaś, że z powodu stylistyki masz nad sobą szklany sufit?
Zuzanna Malisz: Raczej nie. Oczywiście stylistyka folkowa jest specyficzna, natomiast nie czułam nigdy, żeby mnie to jakoś ograniczało. Wręcz przeciwnie – można z tego czerpać wiele inspiracji.
Czy miałaś obawy w związku z pójściem w solowe działanie mimo długoletniej obecności na rynku muzycznym?
Zuzanna Malisz: Jakieś obawy na pewno były. I nadal zresztą są. Pop to zupełnie inny rynek niż folk, więc wchodząc do nowego świata muzycznego, niczego nie wiedziałam. Na szczęście spotkałam fajnych ludzi na swojej drodze – to oni tłumaczą mi, co i jak.
Czy decyzję o solowej karierze można uznać za, jak to się mówi, wybicie się na niepodległość?
Zuzanna Malisz: Pewnie trochę tak!
Twój ostatni singiel dobrze z tym koresponduje, bo sama napisałaś do niego tekst, co wcale nie jest takie oczywiste w popie. To potrzeba wypowiedzi czy kontroli?
Zuzanna Malisz: Chyba po prostu nie wyobrażam sobie śpiewać tekstów, których sama nie napisałam. Lubię pisać i opowiadać historie. Do tego uważam, że tekst musi być spójny z muzyką. Samo pisanie nie jest łatwe – nadal się tego uczę i próbuje to doskonalić. Ale satysfakcja ze skończonego tekstu jest nie do opisania.
A przy tym nie przestałaś grać na gitarze. Chcesz, by jak najwięcej aspektów twoich kompozycji było autorskich?
Zuzanna Malisz: Tak. Fajnie jest pokazać, że oprócz tego, że śpiewam, umiem też grać na paru instrumentach. Myślę, że to ciekawe dla słuchacza.
Chociaż nie zrezygnowałaś ze swojego instrumentu, zaprosiłaś do współpracy Kacpra Budziszewskiego i Pawła Stachowiaka. Czemu postawiłaś akurat na nich?
Zuzanna Malisz: Kacper zna się bardzo dobrze z Duitem, więc przy nagrywaniu niektórych utworów dograł swoje gitary. Jeśli chodzi o Pawła, to potrzebowaliśmy dobrego bassline’u, a to świetny basista.
Twoim najważniejszym muzycznym partnerem jest wspomniany już Duit. Jak doszło do waszej współpracy?
Zuzanna Malisz: Spiknęła mnie z nim Bovska, z którą znam się od paru lat. Po jednym spotkaniu było wiadomo, że dobrze nam się pracuje. Dlatego właśnie zaczęliśmy regularnie się spotykać w studio, by tworzyć.
Kto kogo bardziej inspiruje w tym duecie pod względem stylistyk?
Zuzanna Malisz: Ciężko powiedzieć. Myślę, że oboje siebie inspirujemy, ale też mamy bardzo podobne inspiracje. Łatwo się nam więc dogadywać. Naprawdę mamy wspólny muzyczny świat.
Skoro zaczęliśmy od września, to i na wrześniu skończmy. Niedawno podczas festiwalu showcase’owego Great September zagrałaś swój pierwszy solowy koncert. Czy coś cię szczególnie zaskoczyło, gdy musiałaś stanąć przed publicznością w solowym wydaniu?
Zuzanna Malisz: Chyba nic mnie nie zaskoczyło. Na scenie występuje już od kilku dobrych lat. Tym razem była raczej jakaś taka niepewność, bo wiedziałam, że ludzie przyszli na koncert Zuzanny Malisz. Nie było można schować się za kimś. Musiałam stanąć twarzą w twarz z publicznością, więc było to jakieś wyzwanie.
Więcej wywiadów z artystami ze świata muzyki znajdziecie tutaj!
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.