„Kiedy powstawał ten kawałek, w powietrzu wisiała atmosfera schyłku”. Co poprzedziło rozpad ABBY?
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Publikujemy fragment książki ABBA. Melancholia undercover Jana Grandvalla, którą polskim czytelnikom zaprezentuje Wydawnictwo W.A.B.
Karmiona retromanią popkultura nieustannie dostarcza nam pretekstów do podróży w czasie. Branża filmowa ochoczo sięga po remake’i, sequele i prequele, które mają przypomnieć dobrze znane scenariusze. Kuratorzy galerii nie przestają proponować przekrojowych retrospektyw. Podobną tendencję dobrze widać w muzyce. Dawno niewidziane na scenie zespoły chętnie wracają do koncertowania, odświeżając dobrze znany klasyki. Wystarczy spojrzeć na kilka ostatnich ogłoszeń. Myslovitz świętuje na scenie ćwierćwiecze Miłości w czasach popkultury, a Moby – Play. Comeback zapowiedzieli Justice i Jamiroquai. Czy aby na pewno jesteśmy w 2024 roku?
Sześć lat temu podobnym, jak nie większym szokiem okazała się wiadomość od kwartetu ABBA. Szwedzi poinformowali, że ponownie spotkali się w studiu nagraniowym, gdzie wspólnie zarejestrowali utwory I Still Have Faith in You oraz Don’t Shut Me Down. Ta informacja była o tyle niespodziewana, że poprzednia płyta artystów, The Visitors, ukazała się w 1981 roku. W ślad za zaskakującą nowinką szybko poszły kolejne. Single okazały się zapowiedzią długogrającego albumu Voyage i specjalnej rezydencji koncertowej. Występy, w których artystów zastępują cyfrowe hologramy, odbywają się w specjalnej hali zbudowanej nieopodal londyńskiego kompleksu Queen Elizabeth Olympic Park. Nad ich oprawą wizualną pracowało studio Industrial Light & Magic, znane m.in. z Gwiezdnych wojen czy Piratów z Karaibów.
Na tropie estradowej sławy
Powrót formacji to dobry pretekst do tego, żeby zrekonstruować, skąd wzięła się jej ponadczasowa, trwająca do dziś popularność. Odpowiedzi na to pytanie w swojej najnowszej książce udziela szwedzki dziennikarz Jan Grandvall. Autor ABBY. Melancholii undercover przekopał się przez tony wywiadów i archiwaliów, żeby jak najwierniej odwzorować drogę swoich rodaków na szczyt. Bada także, co sprawiło, że po premierze The Visitors muzycy rozstali się twórczo.
Publikacja trafi na półki księgarń 24 kwietnia, a apetyt na nią może zaostrzyć jej przedpremierowy fragment, który prezentujemy poniżej. Za możliwość jego przedruku dziękujemy Wydawnictwu W.A.B. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Za możliwość przedruku fragmentu książki dziękujemy Wydawnictwu W.A.B. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Benny Andersson leży na podłodze w studiu nagraniowym Polar i słucha tego, co pozostało jeszcze po Abbie. Zamyka oczy. Wszyscy inni wyszli z pomieszczenia. Kawałek, który właśnie skończył pisać i którego słucha teraz przez słuchawki, to dojmująco chłodny, znamienny singiel The Day Before You Came, będący prawie sześciominutową balladą zagraną na syntezatorze. Była to jedna z ostatnich piosenek nagranych przez Abbę.
Singiel popowy ma być krótki i wyrazisty, powinien trwać około trzech minut. Większość zespołów tworzących muzykę popularną nie miałaby odwagi nawet pomyśleć o tym, by wypuścić utwór dwa razy dłuższy, w dodatku praktycznie bez refrenu.
Melodia w The Day Before You Came, nagrana późnym latem 1982 roku, powstała na należącej do Benny’ego yamasze GX-1, syntezatorze polifonicznym wyposażonym w trzy klawiatury i automat perkusyjny.
Pierwszym instrumentem w jego życiu był akordeon. Rzewne frazy przywodzące na myśl szwedzkie melodie wygrywane na harmonii pobrzmiewają w całej skomponowanej przez niego muzyce. Owa yamaha to też rodzaj akordeonu, z białymi i czarnymi klawiszami, choć wygląda tak, jakby została teleportowana z przyszłości poprzez mostek kapitański statku Enterprise w Star Treku.
Moby obchodzi 25. urodziny albumu Play. To wyjątkowa okazja, żeby usłyszeć tę płytę na żywo!
Narodziny divorce core’u
Ktoś niewtajemniczony poczuje zapewne pokusę, by odgadnąć, o kim opowiada The Day Before You Came.
Benny’emu, który skomponował muzykę do singla, być może chodzi o Fridę. Björnowi, autorowi tekstu, zapewne o Agnethę. Natomiast Agnetha, być może, śpiewa w nim o Björnie. Od jakiegoś czasu opowieści o rozwodach członków Abby zapełniają szpalty wieczornych gazet. Fridzie, która była nieobecna przez większość tego roku, bo nagrywała solowy album – i dołożyła do tego singla tylko chórki pozbawione słów – być może chodzi w tym kawałku o Phila Collinsa, jej nowego producenta, który właśnie wynalazł nowy gatunek, ochrzczony później mianem divorce core.
Oficjalnie Abba nigdy się nie rozpadła. Po nagraniu ósmego albumu studyjnego zatytułowanego The Visitors w 1981 roku oraz wypuszczeniu dwóch singli: The Day Before You Came i Under Attack w roku następnym zespół zrobił sobie przerwę, która stale się wydłużała i wydłużała, i trwała prawie czterdzieści lat.
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi
– Szczerze mówiąc, myślałem o dwuletniej przerwie – mówi Benny. – Chciałem spróbować czegoś nowego. Napisać musical. Naprawdę wierzyłem, że zrobimy comeback. Wcale nie czułem, że powiedzieliśmy ostatnie słowo.
Frida twierdzi, że do rozpadu Abby doszło dlatego, że chłopcy chcieli pójść dalej (członkowie zespołu zawsze mówili o sobie chłopcy i dziewczyny). I że trudno było kontynuować współpracę z kimś, kto był kiedyś naszym kochankiem, a potem małżonkiem: Jasne, że to wpłynęło na tę decyzję. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. To było trudne rozstanie. Gdyby nie doszło do rozwodów, być może wytrwalibyśmy jeszcze kilka lat. Ale każde z nas odczuwało ten sam rodzaj żalu.
Bo podczas gdy The Winner Takes It All z albumu Super Trouper daje nam wgląd w rozwód Agnethy i Björna, When All Is Said and Done z The Visitors opowiada to samo o rozstaniu Fridy i Benny’ego, choć tekst – jak w każdym innym przypadku – został napisany przez Björna.
ABBA. Napięcia na partyturze
W wywiadzie dla magazynu Rolling Stone z 1982 roku Pete Townshend z The Who mówi o Abbie tak: Nagrywają świetne płyty. Ciekawe jest też to, że Abba jako jeden z pierwszych zespołów, które zrobiły międzynarodową karierę, porusza w swoich tekstach problemy ludzi w średnim wieku. To oczywiste, że ich kawałki traktują o tym, co się dzieje między członkami tej grupy.
Kiedy nagrywano The Day Before You Came, można było odnieść wrażenie, że oba rozwody w zespole zostały przelane na papier w formie nut. Stały realizator dźwięku Abby Michael B. Tretow wspomina to tak: Kiedy powstawał ten kawałek, w powietrzu wisiała atmosfera schyłku.
Bo w zespole nic już nie było takie jak kiedyś. Björn miał nową żonę. Ślub z Leną Källersjö oraz przyjęcie weselne odbyły się w najściślejszej tajemnicy u restauratora Carla Jana Granqvista w miejscowości Grythyttan w święto Trzech Króli 1981 roku. Ale tego samego dnia, kiedy nowożeńcy opuścili posiadłość, zaczęli dzwonić dziennikarze z całego świata.
Agnetha była pochłonięta nagrywaniem swojego debiutu aktorskiego – w komedii zatytułowanej Raskenstam gra córkę rybaka, która daje się uwieść tytułowemu Gustafowi Raskenstamowi, notorycznemu kobieciarzowi, który podczas drugiej wojny światowej uwiódł i okradł ponad sto trzydzieści kobiet. Wystąpiła u boku Gunnara Hellströma, jednocześnie reżysera tego filmu. Hellström był doświadczonym i niezwykle stylowym aktorem, niedawno wrócił z Hollywood, gdzie pracował nad tak znanymi produkcjami telewizyjnymi, jak Strzały w Dodge City, Bonanza i Dallas.
Żerować na plotkach
Szwedzka prasa stawała na głowie, by zrobić z tego gorący news. Brukowiec Häntiveckan ogłaszał z triumfem, że ciężarna Agnetha z Abby znów została sama. Zdjęcie towarzyszące nagłówkowi pochodziło z nagrania z filmu. Jak łatwo się domyślić, to nie Agnetha była w ciąży, lecz bohaterka, którą grała.
Tygodnik „Svensk Damtidning” zwracał uwagę na „romans roku” między mną a Gunnarem Hellströmem, pisze Agnetha w swojej autobiografii zatytułowanej Som jag är [Taka jestem]. I owszem, na pierwszej stronie jednego z wydań pochodzących z tamtego okresu czytamy: Uwiedziona Agnetha z Abby.
W którymś momencie plotki osiągnęły taką skalę, że Agnetha zdecydowała się zamieścić polemikę na łamach dziennika Dagens Nyheter. Wyraziła w nim opinię, że konsekwencje spotykające redakcje oraz dziennikarzy rozprzestrzeniających ewidentne kłamstwa tylko po to, by zarobić pieniądze, są zdecydowanie zbyt łagodne. Takie praktyki prawie nigdy nie pociągały za sobą skutków prawnych ani finansowych, spotykały się jedynie z krytyką Szwedzkiej Rady Prasowej (Pressens Opinionsnämnd). Brukowce żyjące z plotek nie przejmują się kilkoma słowami krytyki opublikowanymi przez jakiś urząd małym druczkiem w którymś z dzienników, komentowała.
Pięć tygodni po tym, jak Björn ożenił się na nowo, życie prywatne członków Abby znów stało się sensacją na skalę światową. 12 stycznia 1981 roku, kiedy Frida poszła do sklepu po mleko, ujrzała pierwsze strony gazet obwieszczające, że ona i Benny też się rozwiedli. Dziś wspomina, że tamtego dnia odwróciła się na pięcie, wróciła do siebie i przez następny tydzień nie wychodziła z domu. Gdy rozwód stał się faktem, jedynymi przedmiotami, jakie Benny zabrał z ich wspólnego mieszkania, były popielniczka i cztery obrazy.
Chętni na ciąg dalszy? Książkę „ABBA. Melancholia undercover” zamówicie przedpremierowo w sklepie Empik.
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE