Siedzimy w domach, oglądamy filmy, seriale i czytamy książki. Dużo pracujemy w opcji zdalnej, a w wolnym czasie chętnie sięgamy po live streamy, koncerty prosto z czyjegoś pokoju, czy sesje jogi.
Postanowiliśmy, że w cyklu Domówka będziemy pytać artystów, ludzi kultury i kreatywnych o to, jak sobie radzą z obecną sytuacją, jak zmieniła ich tryb życia, w jaki sposób możemy okazywać wsparcie tym, których sytuacja zawodowa się pogorszyła. Kolejnym gościem naszego cyklu jest Michał Wiraszko – muzyk (Muchy, Provinz Posen), autor tekstów oraz organizator festiwalu Spring Break.
Jak wygląda obecnie twój plan dnia?
Paradoksalnie, poza wiadomymi sprawami, wiele się nie zmienił. Staram skupiać się na pracy. Większość obowiązków związanych z muzyką i Spring Breakiem udało mi się przenieść do domu. Uczę się tylko pisać teksty bez wychodzenia, bo do tej pory robiłem to na mieście albo w pracowni. Poza tym, dużo więcej wiszę na telefonie, czego akurat nie lubię.
Jest jakieś zajęcie, na które wcześniej brakowało czasu, a teraz możesz się mu poświęcić?
Nie ma wreszcie wymówek do ćwiczenia na instrumencie i tę regularność bardzo sobie chwalę. Można też pokucharzyć, zrobić zdrowy obiad i nie jeść w miejskim biegu. Jak tak dalej pójdzie, rzucę się w jogę i e-fitness.
Czy siedzenie w domu wpływa w jakiś sposób na twoją kreatywność?
Takie ograniczenie to na pewno nowy rodzaj doświadczenia, ciekawy do eksploracji, choć niełatwy. Głowa meandruje w dziwne rewiry i wraca do dawno nieotwieranych szuflad albo snuje scenariusze. Nie wiem, na ile przełoży się to na kreatywną pracę, ale przeczuwam neuroprzekaźnikowe wybuchy i nowe doznania, kiedy w końcu opadnie kurz. To dobry czas dla pewnego skupienia artystycznej energii – ma szansę poskutkować ogromną ilością nowej, dobrej muzyki i sztuki w ogóle.
Czy planujesz koncertowy/didżejski stream live? Jeśli tak – kiedy, jeśli nie – dlaczego?
Myślę o tym. Kończymy, właśnie w tej specyficznej sytuacji, płytę Much i może wrzucimy coś nowego, nie wiem? Póki co, patrzę, jak robią to inni i podoba mi się energia tego, co dzieje się obecnie w social mediach. Spełniają się jak nigdy dotąd, w tzw. normalnej sytuacji.
W jaki sposób powinniśmy teraz wspierać artystów?
Nie zapominajmy też, że to rolą artystów jest wspierać ludzi – duchowo, emocjonalnie. W takich czasach na obu stronach ciąży wzajemna odpowiedzialność. Te wszystkie akcje internetowe, granie z domu, pokazywanie swojej codzienności, to też wspaniałe zjawiska. Zbliżają ludzi i dodają im otuchy. Takie więzi pozwolą przetrwać specyficzny moment i wrócić do normalności. Natomiast brak koncertów na pewno jest dotkliwy i myślę, że słuchanie ulubionych artystów na pewno będzie dla nich samych ważne mentalnie i odczuwalne ekonomicznie.
Rekomendacje na czas domowej kwarantanny:
Może po prostu wrzucę to, co udało mi się zobaczyć/przeżyć podczas tych dni.
Film: Młynarski. Piosenka finałowa
Książki: Ostatnio audiobooki. Piękna alternatywa dla multi-zmysłowych rozrywek, skupiająca i wyciszająca. Nierzadko też dzieła sztuki same w sobie. Obecnie słucham Mistrza i Małgorzaty i Ojca Chrzestnego – mistrzowsko zrealizowanych słuchowisk.
Gry: Red Dead Redemption – w końcu mam czas się zagłębić we wspaniały świat tej gry. Tworzyli ją absolutni geniusze. No i FIFA, od 1997 niezmiennie, choć wkurwia mnie, że po cichu, przez swoiste „pay to win” wyciągają kasę od dzieciaków…
Płyty: Na bieżąco, nowości. Ostatnimi dniami: The Weeknd, Baxter Dury, Pearl Jam i Morrissey. Playlisty i podcasty są też znakomitymi wynalazkami na te dni. Można się zasłuchać.
Seriale: Nadrabiam Latający Cyrk Monty Pythona i ostatnie sezony South Park.
Inne rozrywki: Tajemnica.
Napój do pracki: Kawka, kaweczka.
Szamka: możliwie jak najbardziej własnego wyrobu, prosta, zdrowa i regularna.