Atlanta – rapowe Twin Peaks i serial, który wyjaśnił rasizm
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Serial Donalda Glovera, znanego szerzej jako Childish Gambino, to prawdziwy ewenement. Trzeci sezon Atlanty startuje już 24 marca.
Pomysł stojący za projektem Glovera wydaje się oczywisty. Insiderskie spojrzenie na społeczność i kulturę, której jest się reprezentantem, to z pozoru nic odkrywczego. Rzecz w tym, że w świecie seriali rzadko mamy do czynienia z projektami, które decydują się na ten kierunek i robią to tak dobrze. Atlanta to serial, który jest w tej kwestii niepodważalnym wzorem. Jak to osiąga? Spróbujmy znaleźć odpowiedź na to pytanie na chwilę przed premierą trzeciego – i zarazem przedostatniego – sezonu dzieła opowiadającego o losach Paperboya i jego serdecznych mordek.
Autentyczność i znajomość realiów
Choć dla wielu osób może być to zaskoczeniem Donald Glover wcale nie wjechał do mainstreamu za sprawą swoich muzycznych dokonań. Zrobił to angażując się w pracę przy projektach komediowych. Ma na koncie choćby scenariusze dla kultowego Rockfeller Plaza 30 oraz rolę w popularnym The Community. Swoją poważniejszą przygodę z rapem rozpoczął tak naprawdę dopiero w 2008 roku, kiedy to korzystając z generatora ksywek stworzonego przez Wu-Tang Clan, postawił na pseudo Childish Gambino i wypuścił mixtape Sick Boi.
Realizowanie marzeń o byciu raperem z pewnością miało na niego ogromny wpływ, czego dowód obserwujemy w Atlancie. Znajomość realiów rapowej banieczki w USA pozwoliła mu stworzyć jeden z najbardziej wiarygodnych jej obrazów. Serial Glovera regularnie imponuje niezwykle dokładnymi detalami perfekcyjnie oddającymi rzeczywistość, z jaką mierzą się faktyczni mieszkańcy Atlanty. Chodzi tu o małe rzeczy, które zwiększają wiarygodność przedstawionej historii typu: normalna chata, szamanie w realnych miejscówkach czy spędzanie czasu na takich rzeczach, jak granie na konsolce. Dobrze podsumowuje to zamieszczony poniżej filmik.
Błyskotliwość
Jak już ustaliliśmy – realizm to potężna broń. Sam w sobie jest w stanie wywrzeć na widzach bardzo mocny efekt. Istnieją jednak pewne sposoby, aby jeszcze go podkręcić i – jak widać – Donald Glover dobrze o nich wie. Jednym z nich jest sztuka osadzania przytaczanych historii w szerszym kontekście i kwitowania ich dosadną i błyskotliwą puentą. Przykładem tego może być jeden z najśmieszniejszych epizodów z przedstawionych dotychczas dwóch sezonów serialu opowiadający o czarnym nastolatku, który wierzy, że jest tak naprawdę białym 35-latkiem. Ten przewrotny i niezwykle sprytnie pomyślany wątek daje twórcom Atlanty okazję do zajęcia głosu w światopoglądowej debacie dotyczącej tematów rasowości i płciowości.
Glover doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że najistotniejszym elementem skutecznej edukacji jest odpowiednie dopasowanie środków przekazu. Dzięki temu, jemu i jego współpracownikom udaje się przemycić masę bardzo ważnych postulatów i uciec zarazem od znienawidzonej przez masowego odbiorcę indoktrynacji. Rozmowa rapera Paperboya z feministyczną pisarką to przerysowane zderzenie poglądów i jazda bez trzymanki, z której rodzi się wiele ciekawych komentarzy i uwag. To prawdziwy trojański koń, który wjeżdża w mocno uprzedzone środowisko rapowe i zasiewa tam ziarno RIGCZU.
Beka bez granic
Atlanta nie byłaby jednak hitem, gdyby była pozbawiona potężnej dawki beki. To kolejne pole, na którym Glover pokazuje pełnię swoich umiejętności, ale też doświadczenia, jakie zdobył pracując przy wspomnianych wcześniej projektach. To, co wyróżnia Atlantę na tle innych seriali, to przede wszystkim odważne poszukiwanie humoru w potencjalnie problematycznych wątkach. Dzięki temu, że twórcy unikają protekcjonalnego tonu, a zamiast niego stawiają na szczerość i autentyczność, ich żarty bronią się i nie bulwersują. Parodiowanie białych ludzi, jako tych, dla których clue życia jest przeżywanie kolejnych odcinków Gry o tron i wybór najbardziej wyszukanej IPY w pubie, to odważny ruch. Z drugiej strony, oferowana przez twórców diagnoza życia głównych bohaterów jest równie kąśliwa, więc ciężko zarzucać im negatywne intencje.
Zwierciadło, które dzierży Glover i w którym odbija bohaterów swojej historii jest równie bezwzględne dla jednych, jak i drugich. Cały myk polega na sprytnym balansowaniu perspektyw. To właśnie dzięki temu Atlanta tak dobrze komentuje otaczającą nas rzeczywistość osiągając przy tym duży komercyjny sukces. Czy trzeci sezon utrzyma kosmiczny poziom poprzednich części? Mam taką nadzieję, a pierwsze recenzje potwierdzają, że raczej nie ma się, czego obawiać.
Filmy poruszające wątki rasizmu
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.