Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
JAK WYPIERDALAĆ?!?!???!!1
Oooooo… widzę, że pan się ładnie przedstawił przed nam tutaj w tej chwili słuchaczom czytelnikom, przed milionami słuchaczy czytelników.
Ależ można inaczej… Spróbujmy jeszcze raz, tak żeby było kulturalnie i grzecznie.
[odchrząknięcie]
Dzień dobry, nazywam się Piotr Mika i jestem nowym redaktorem naczelnym Going. MORE. Będzie mi niezmiernie miło, jeśli do lektury dalszych słów włączą Państwo tę piosenkę – nie tylko dlatego, że jest to mój ulubiony UTWÓR ubiegłego roku i że zrobi fajny klimacik…
…ale także dlatego, że padają w niej, czy tam w nim, utworze tym, kluczowe dla tego felietonu wersy:
Oh, I never learned how to hate
I never learned how to be hated
Can it be controlled?
Can anything be controlled?
Przyznaję – dawno żadne słowa piosenki nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. Te trafiły w jakiś czuły punkt (nie)bycia w kontakcie z emocjami, z którymi, jak z edukacją seksualną, jesteśmy zostawieni sami sobie. Czy ktoś Wam kiedyś tłumaczył, jak powinno się nienawidzić? Jak należy się wkurwiać? Mnie nigdy tego nie uczono, podmiotu lirycznego tej piosenki nie uczono. Nie uczono społeczeństwa.
I choć w dalszej części Fire-Mare okazuje się być „tylko” przepięknie opowiedzianym Hymnem o Nienawiści (czy może Dumką na Jedno Serce?) porzuconego i zranionego przez partnera kochanka 🌈, to te pierwsze wersy mają w sobie uniwersalność, oddającą ducha czasów. Czasów, których hasztagami są słowa takie jak „hejt” (groteskowo nadużywany przez boomerów oraz ludzi, którzy ciągle jeszcze mówią „wygrać internety”) albo „wypierdalać”.
Myślałem o tych słowach, oczywiście, podczas strajków i protestów kobiet, którym odmawiano prawa do wyrażania swojej wściekłości na nieludzką zmianę prawa aborcyjnego hasłem „wypierdalać”. Górnicy z kilofami jadą do stolicy? Narodowi faszyści podpalają miasta? I sleep. Ale Piękne Panie z takimi brzydkimi słowami na ustach? Dajcie spokój, kto to słyszał…
(To mogła być, i pewnie była, cynicznie zastosowana socjotechnika – nie rozmawiamy już o przedmiocie czy przyczynie wkurwu, ale o tym, dlaczego wkurwieni artykułują ten wkurw tak strasznie brzydko i o tym, jak bardzo nas te brzydkie słowa uraziły. Teraz to my jesteśmy ofiarami – waszej wulgarności. Działa, niestety, znakomicie i w debacie publicznej, i w żyćku codziennym).
No chyba, że masz zespół Tourette’a i zespół TVP na posyłki – wtedy dostajesz kur-word passa, wypier-passa i jeszcze paszport Polsatu.
Myślałem o tych słowach szczególnie mocno 28. listopada, podczas strajku w Warszawie, który, w przeciwieństwie do tego z końca października, został szybko spacyfikowany przez policję. W zasadzie to nawet nie była pacyfikacja, tylko zgniecenie w zalążku żelaznym policyjnym zorganizowaniem. Ledwie dwa tygodnie wcześniej ta sama policja przyglądała się, często bez żadnej reakcji, jak faszole demolują ulice, sklepy, mieszkania. Dlaczego?
Czy chodzi o przekucie wkurwienia w działanie? Fizyczne wyładowanie społecznego gniewu? Ta władza, zarówno polityczna, jak i policyjna, czuje respekt tylko wobec siły. Dlatego ustępuje górnikom, dlatego boi się narodowców. A my, z tym naszym „wypierdalać” i z gorzkim poczuciem humoru na transparentach, jesteśmy dla niej „pizdami w rurkach”, jednostrzałowcami, którymi nie warto się przejmować.
Dobra, dosyć o piSie!
Nastukafszy Usłyszawszy ostatnio Patoreakcję, pomyślałem, że jest ona przecież niczym innym, jak tylko długim, donośnym „wypierdalać”, środkowym palcem wymierzonym w samo dziąsło ciemności (naszą ANALIZĘ I INTERPETACJĘ tekstu Maty znajdziecie tutaj, a inny bardzo fajny tekst o tym, jak rap wysysa i zagospodarowuje całą muzyczną przestrzeń – tutaj).
I przypomniało mi się, że ostatnio coraz częściej słyszę zsamplowane get the fuck out z rapowego klasyka Simon Says Pharoahe Monch’a w różnych nutkach z nurtu hardkorowej elektroniki, która sama w sobie brzmi już jak próba skontaktowania się z własnym wkurwieniem 😈 – kto ma wytrzymałe uszy, niechaj słucha: tu albo tu. I jeszcze w ulubionym w tej trójce traczku, Breaking Bones, w którym, w miejscu spodziewanego get the fuck out, pada obietnica łamania i miażdżenia kości. Miażdżers, stawiam piwko – takimi komplementami wyrażano kiedyś entuzjazm dla fajnych kawałków na forum 4clubbers:
To teraz sczajcie jeszcze to:
>>> Podkład Simon Says oparty jest na samplu z Godzilli (którego użycie sporo Pharoahe Monch’a kosztowało)
>>> w ostatnim czasie pojawił się prawacki plakat atakujący społeczność LGBT, na którym Godzilla niszczy miasto tęczowym płomieniem (btw może średni moment, ale koniecznie przeczytajcie wyznanie naszego człowieka Dymka o jego biseksualizmie)
>>> w teledysku do Patoreakcji jest scena, w której Mata rośnie do gargantuicznych rozmiarów i pochyla się nad miastem jak… jak Godzilla!
Wszystko układa się w jeden wyraźny doskonały kształt: mózg rozjebany 🤯
Jest jeszcze nieskończona ilość memuchów, w których emocja typu wypierdalaj pojawia się w niezliczonych, najbardziej wariackich wariacjach. A przecież nic nie oddaje tak dobrze społecznych nastrojów jak memy.
Jest też admin peja pizzerii Avocado Przeworsk (a może nawet sam właściciel?), który wygrał swego czasu internety (xD). No bo też już mu się skończyła w pewnym momencie cierpliwość. Ileż można wysłuchiwać tego, że komuś nie smakuje jedzenie? Ja na przykład nie chciałbym w kółko słuchać o tym, że komuś nie smakuje jedzenie. I nie tylko ja – ta niespodziewana transgresja poza powszechnie akceptowane konwenanse NETYKIETY wywołała wtedy POTĘŻNE poruszenie na fejsbuku. W tych kilku żołnierskich słowach wypowiedziana została najwyraźniej zbiorowa fantazja Polaków o byciu w bardzo, ale to bardzo dobrym kontakcie z własnymi uczuciami przeróżnymi…
Tak więc trwają w powietrzu wkurw, hejt, wypierdalanie – te trzy. Przenikają do naszych ciał przez oczy i uszy. Zatruwają serca i umysły. I cierpliwie czekają na okazję, by dać im ujście. Something is happening here but you don’t know what it is. Do you, Mr. Jones?
Ale można też inaczej…
Można siedzieć w smutnej jak PiS–da Polsce, patrząc, jak za oknem pada kwietniowy śnieg. I kontemplując, że W TYM KRAJU pół roku nie nadaje się do życia, co oznacza przecież, że dla każdego Polaka pół życia nie nadaje się do życia (dla niektórych nawet więcej).
A można NA SPOKOJNIE wypierdalać do ciepłych krajów i pracować sobie na zdalniaku spod palmy (szczegółowe instrukcje znajdziecie tutaj). Tak jak to robi nasz specjalista od social mediów i zajebistych memuchów Maciek Bywalec (sprawdźcie funpaż). Tera go to wali, bo siedzi na Bali. Kokos zwalony, czilera, totalna opozycja wobec tego, z czym się użeramy tutaj.
…albo przynajmniej rzucić to wszystko i pojechać na kilka dni do Krakowa – co zrobił i opisał dla nas Wiesławiec deluxe.
Czasami wystarczy nawet wypierdolenie z własnej strefy komfortu – w związku, w przyjaźni, w pracy. Co uczyniłem (co ja uczyniłem?!?1), podejmując się tego szalonego wyzwania, jakim jest jest bycie redaktorem naczelnym STRĄKI, na której właśnie jesteście. Jest to doświadczenie ciekawe i stymulujące – i takie też będzie Going. MORE. Niech wypierdoli nas z kapci!
buziaki,
Piotr
PS Do „poradnikowej” formy moich felietonów zainspirował mnie jeden z najciekawszych seriali ostatnich miesięcy, How to… with John Wilson – w Polsce nie było o nim wystarczająco głośno, więc, jeśli nie widzieliście, łapcie go tutaj.
PS2 Jako „further reading” do Owena Pallett’a POlecam Wam jego kapitalną muzykologiczną analizę fenomenu Get Lucky Daft Punk (Rest in R.I.P.).
PS3 jak już o Owenie mowa – wiem, że trafi tu parę osóbek osieroconych po Strzałach Znikąd – dla nich (choć ofc nie tylko) będę na końcu swoich tekstów dorzucał trochę muzycznych polecajek, kilka strzałów z(bardziej lub mniej)nikąd, już tak na szybko, bez zbytniego pierdaczenia:
1. NO WIĘC nie tylko samo Fire-Mare – Island Owena Pallett’a było moją ulubioną płytą w 2020 roku
2. Floating Points, Pharoah Sanders & The London Symphony Orchestra – Promises [celnie opisane na NASZYCH ŁAMACH tu]
3. Samuel Sharp – Patterns Various [taka dalsza, a znacznie mniej znana, MUZYCZNA LEKTURA po wymienionym wyżej Promises]
4. The Reds, Pinks & Purples – You Might Be Happy Someday (jak The Cure vs Chłopcy z Placu Broni, serio)
no i oczywiście
5. Danny L Harle – Harlecore ❤
NA RAZIE STARCZY
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE