Czytasz
Kiss kończy z graniem – członkowie grupy wrócą za parę lat jako… awatary

Kiss kończy z graniem – członkowie grupy wrócą za parę lat jako… awatary

Kiss awatary

Po pięciu dekadach koncertowania Kiss udaje się na zasłużony odpoczynek – no, może w 50 procentach, bo za kilka lat muzycy chcą wrócić jako… awatary. O co dokładnie chodzi?

Nie do podrobienia

50 lat. Tyle lat na scenie spędził zespół Kiss. W tym samym czasie Mur Berliński upadł, Beatlesi zakończyli karierę, a Jobs i Wozniak założyli Apple. Reaktor w Czarnobylu płonął, wynaleziono internet, wieże WTC runęły. A Kiss dalej grał. W trakcie swojej działalności zdołał wydać aż 44 albumu (z tego 30 zyskało złoty status), dał prawie trzy tysiące koncertów, a przez MTV został uznany za dziewiąty najlepszy metalowy zespół w dziejach.

Kiss albo się kocha, albo nienawidzi. Panowie nie tylko swoją muzyka, ale też makijażem, stylem bycia i towarzyszącą im otoczką wzbudzali skrajne emocje wśród słuchaczy. Image nie przeszkodził im (a wręcz pomógł) we współpracy z Hello Kitty, kiedy to do sprzedaży trafiły słodkie kotki w creepy make-upie. Zdarzyło im się produkować urny i pomniki cmentarne, próbować swoich sił w wrestlingu i użyć własnej krwi przy drukowaniu komiksu podczas współpracy z Marvelem.

Chociaż byśmy chcieli, żeby grali już zawsze, to kiedyś ten moment musiał nadejść. Nie, Kiss może i nie kończy kariery całkowicie, ale postanawia dać sobie spokój z koncentrowaniem. Przynajmniej we własnej osobie, bo zamiast członków formacji, w przyszłości scenę miałyby przejąć ich… awatary. Były już nawet pierwsze próby.

Piosenka Pink Floyd zrekonstruowana. Wszystko dzięki falom mózgowym

Kiss + awatary = życie wieczne?

Ostatnia trasa Kiss, End of the Road, dobiegła niedawno końca. Pożegnalny koncert odbył się 2 grudnia i był słodko-gorzkim wydarzeniem dla wielu fanów, którzy zobaczyli członków ulubionego zespołu na scenie po raz ostatni. I wygląda na to, że tym razem to nie jest żart, a Kiss serio znika. – Przysięgam na Biblię. I nie żartuję, ponieważ to moi ludzie napisali tę książkę. W rzeczywistości moi ludzie napisali także kolejną książkę, Nowy Testament. Więc mówię to tutaj i teraz, przysięgając na Biblię – to będzie ostatni występ Kiss – powiedział wcześniej w wywiadzie dla Rolling Stone’a Gene Simmons.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo nie zapowiada się, żeby zespół poszedł na emeryturę w stu procentach, gdyż pod koniec koncertu ogłosił, że zamierza powrócić w formie awatarów. Niedługo później w social mediach pojawił się teaser przedsięwzięcia, planowanego na… 2027 rok.

Nieśmiertelność muzykom zapewni szwedzka firma Pophouse Entertainment Group, która twierdzi, że Kiss to pierwszy amerykański zespół, przyjmujący jej cyfrowe modele. – Transformacja zespołu w awatary zapewni im życie wieczne, jednocześnie przesuwając granice rock and rollowych występów, tak jak robił to Kiss przez całą swoją dotychczasową karierę – czytamy w komunikacie prasowym.

Co na to wszystko członkowie grupy? – Zespół zasługuje na to, by żyć dalej, ponieważ jest o wiele większy od nas samych – mówi Paul Stanley. – Możemy być ciągle młodzi i kultowi, podróżując w miejsca, o których nigdy nie marzyliśmy – przytakuje mu Simmons. – Technologia sprawi, że Paul będzie skakał wyżej niż kiedykolwiek wcześniej – dodaje. Przy okazji zdradza również, że projekt może pochłonąć nawet… 200 milionów dolarów. Ale podobno warto.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone