Czytasz
„Mam tak samo jak ty” i „Zepsute miasto”. Oto nowe książki o Warszawie

„Mam tak samo jak ty” i „Zepsute miasto”. Oto nowe książki o Warszawie

Wprawioną w bojach Dorotę Masłowską i początkującego Marka Kaczmara różni wiele. Autorów łączy jednak wspólny mianownik: z lepszym lub gorszym skutkiem próbują ukazać mniej pocztówkową stronę stolicy.

W ubiegłym tygodniu już po raz 16. przyznano Nagrodę Literacką Warszawy. Jury pod przewodnictwem krytyczki Justyny Sobolewskiej doceniło najlepszych z najlepszych w pięciu kategoriach. Za prozę wyróżniono Zytę Rudzką i jej Kto się śmieje, ten ma zęby, za poezję – autorkę zbioru miłość, Kamilę Janiak. Anna Taraska i Dominika Czerniak-Chojnacka triumfowały adresowanymi do dzieci Dwoma słowami, a Daniel Odija i Wojciech Stefaniec – komiksem Rege. Tradycyjnie doceniono też książkę o tematyce warszawskiej. Wybór padł na Bazgracz. Trzy eseje o Norblinie Konrada Niemiry. Historyk sztuki przybliżył w niej historię Jana Piotra Norblina, ojca polskiego malarstwa rodzajowego. O jego obrazach przypomniano w ubiegłym roku obszerną wystawą monograficzną, którą zorganizowano w Zamku Królewskim.

Na kolejną edycję konkursu przyjdzie nam chwilę poczekać, ale w kolejce już ustawiają się pretendenci do bycia następcą Niemiry. W nasze ręce wpadły właśnie dwie nowe książki o Warszawie. Za pierwszą stoi jedna z najlepszych polskich pisarek XXI wieku, Dorota Masłowska. Mam tak samo jak ty, tytułem nawiązujące do tekstu Snu o Warszawie Czesława Niemenie, stanowi zbiór felietonów publikowanych na łamach Tygodnika Powszechnego w latach 2020-2022. Iście psychodelicznymi, kolorowymi kolażami opatrzył je Maciej Chorąży. Zepsute miasto to z kolei debiut prozatorski Marka Kaczmara, właściciela jednej ze stołecznych agencji digitalowych. Powieść złożona krojem zaprojektowanym przez samego Mateusza Machalskiego otwiera katalog wydawnictwa o przewrotnej nazwie Times New Warsaw.

Mniej odkryta Warszawa

Samo osadzenie akcji w stolicy jest zbyt słabym wspólnym mianownikiem. Szukam więc punktu zaczepienia gdzie indziej, w samej narracji czy emocjach, z jakimi autorzy opowiadają o swojej okolicy. Na szczęście nie trzeba kopać głęboko. I Masłowska, i Kaczmar nie pochylają się nad tym, co zostało już wielokrotnie opisane w turystycznych przewodnikach. Na próżno szukać u nich peanów na cześć Pałacu Kultury i Nauki czy romantyzowania wieczorów nad Wisłą. Był już maj, Saska Kępa zapachniała, pora na inne rejony i miejsca.

Autorzy myślą o innej stronie Warszawy: pozornie nieprzystępnej, mniej odkrytej albo niedostępnej przeciętnym odkrywcom. Ta zaznacza swoją obecność nie tyle na wyblakłych od słońca pocztówkach, co w zbiorowej (nie)świadomości czy legendach miejskich. Często zdarza nam się odwracać od niej wzrok, tak jakbyśmy nie potrafili się z nią zidentyfikować. Na tym zasadzają się zresztą silne kontrasty: bieda z nowoczesnością, polskość z dążeniem ku Zachodowi.

Książki o Warszawie. Odczarowując codzienność

Dorota Masłowska nadal komentuje rzeczywistość za pomocą charakterystycznej dla siebie frazy. W wydaniu felietonowym, ograniczonym objętościowo, jej dezynwoltura językowa staje się jeszcze bardziej wyrazista. Prasa likwiduje przestrzeń na przesadnie kwieciste metafory. Trzeba być precyzyjnym jak chirurg, ciąć niewidzialnym skalpelem kolejne akapity. Poza tym liczy się odpowiedni dobór tematu, który nie pozostawi czytelnika z niedosytem, tylko zaświeci żaróweczkę w jego głowie i skłoni do własnych poszukiwań.

Targowisko na Bakalarskiej to jedno z warszawskich miejsc opisanych w zbiorze Mam tak samo jak ty przez Dorotę Masłowską

W Mam tak samo jak ty miałem takie wrażenie wiele razy. Zapragnąłem znów odwiedzić targowisko na Bakalarskiej albo stadion Skry, powspominać nieczynną już Karczmę i przejechać się bez celu autobusem 175. Inaczej spojrzeć na miejsca pomijane, tranzytowe, pozornie mało interesujące. Tak wejherowianka odczarowywała codzienność już w tekstach dla Dwutygodnika i znów z powodzeniem idzie tym tropem. Cieszy fakt, że poza pochylaniem się nad samymi przestrzeniami dostrzega obecnych w nich ludzi. Zastanawia się, co myślą, próbuje ułożyć ich reakcje na rzeczywistość. W końcu to i oni – sprzedawcy na straganach, emerytki kursujące tramwajami, petentki urzędu skarbowego – budują atmosferę miasta.

Bezradność względem złożoności

Oczywiście, jak to w przypadku antologii bywa, nie wszystkie przemyślenia autorki są dla mnie w stu procentach trafione. Desygnaty fajnej, nowoczesnej, choć generycznej Warszawy – Żabki na każdym kroku, kawiarnie oferujące mleko roślinne, lody rzemieślnicze – bywają szyte zbyt grubymi nićmi i wpadają w płytkie stereotypy. Oczywiście, takie odwrócenie porządku rzeczy mogło być celowo przejaskrawione. Po cichu liczyłbym jednak na większe zniuansowanie obserwacji społecznych, choć rozumiem, że nawet w reakcyjnych fragmentach poświęconych kryzysowi uchodźczemu, wojnie czy pandemii COVID-19 nie o to głównie chodziło. Przecież ostatecznie analiza socjologiczna ustępuje tu miejsca literackim, zwartym impresjom i złapaniu skrawka strumienia świadomości. – Pisanie pozwala kontemplować złożoność, ogrom i swoją wobec niego bezradność – puentuje cały zbiór Masłowska, zwalniając siebie niejako z roli wieszczki narodowej.

Tył książki Mam tak samo jak ty Doroty Masłowskiej

Książki o Warszawie. Na tle rozpusty i zepsucia

Bycie diagnostą rodzimego społeczeństwa, a zwłaszcza jego zamożnego, odseparowanego od reszty świata wycinka, dla kontrastu wymyślił sobie Marek Kaczmar. Wiemy o tym nawet bez zaglądania do środka powieści. Właściwy tytuł książki, czyli Zepsute miasto, na okładce zasłania pomazana sprejem alarmistyczna odezwa Otwórz oczy. Enigmatyczny pozostaje opis z tyłu publikacji. Czytelnicy mają otrzymać porażający obraz życia dzisiejszej stolicy na tle rozpusty i zepsucia. To rzekomo wake-up call dla młodego pokolenia. Brzmi to zachęcająco, trochę gorzej z samym wykonaniem.

Okładka książki Otwórz oczy Marka Kaczmara / fot. materiały prasowe

Powieść nie ma jednego głównego bohatera. Losy protagonistów przeplatają się ze sobą, żeby w dość rozbuchanym finale połączyć się w jedną całość. Prym wiodą Bruno i Tytus, menedżerowie w dobrze prosperującej agencji reklamowej. Pierwszy nadal szuka szczęścia w miłości, drugi – zaznał jej w małżeństwie chyba zbyt wiele i powoli doskwiera mu rutyna. Nielegalne substancje zapewnia im Terry, gej-prawnik wiodący podwójne życie. Za dnia doradza śmietance towarzyskiej Warszawy, wieczorami bawi się z nią na ekskluzywnych, zamkniętych imprezach. W sztafażu postaci mamy też kobiety: wierne żony, zazdrosne matki i kuszące kochanki.

autor książki Zepsute miasto, Marek Kaczmar / fot. Zuza Krajewska

Książki o Warszawie. Wielkomiejska degrengolada

Kaczmar próbuje pójść śladem Żulczyka ze Ślepnąc od świateł albo dopiero co wydanego serialu Warszawianka. Obdarowuje bohaterów nieznośnie dużym bogactwem. Choć ci pracują w biegu, raczej na pół gwizdka, portfele puchną im od banknotów. Jeżdżą wszędzie taksówkami, piją, ćpają, seks kończą dopiero po wielu orgazmach. Potrafią od niechcenia wydać tysiące złotych na nocleg w pięciogwiazdkowym hotelu. Są jednak puści jak wydmuszki: niezdolni do okazywania głębszych uczuć, stopniowo zatracający swoją tożsamość i szukający szczęścia nie tam, gdzie powinni. W dwóch słowach: wielkomiejska degrengolada, trochę narzucająca skojarzenie ze Złym Tyrmanda.

Za chwilę rusza Big Book Festival 2023! Szykuje się literacka uczta.

Taką wtórność tematu sprawnie udało się przełamać polifoniczną narracją. W Zepsutym mieście szwankuje jednak coś innego, nawet bardziej fundamentalnego – forma. Autor zastrzega na końcu książki, że niektóre sformułowania zostały tu wprowadzone jako mowa potoczna. To nie tłumaczy jednak toporności wielu dialogów, w których literackie, teatralne wręcz stwierdzeniami sąsiadują z językiem silącym się na lekkość. Problematyczne są też same didaskalia, nader prostolinijnie oddające to, czego zabrakło w danej wypowiedzi.

Książka Zepsute miasto Marka Kaczmara / fot. materiały prasowe

Sensacyjna psychomachia

Stylistyczne rozdarcie nie pomaga we wzięciu Zepsutego miasta na poważnie. Trudno wyciągnąć wnioski z postaw bohaterów, którzy najpierw beztrosko toną w morzu alkoholu, żeby za chwilę sypać filozoficznymi porównaniami pieniędzy do nowotworu zżerającego miasto. Niestety, także i ono, niemy świadek wszystkich romansów i seksualnych ekscesów, ostatecznie staje się generyczną scenografią. Duże nadzieje pokładałem w wątku poświęconym warszawskiej reprywatyzacji. To lokalny, wciąż niedostatecznie rozgryziony przez popkulturę (o Lokatorce Michała Otłowskiego zapomnijmy) temat. Drażliwe starcie pazernych krezusów z przeciętnymi ludźmi może okazać się polem złożonych rozważań. Psychomachia staje się jednak przesadnie sensacyjna i osiada na mieliźnie.

Sprawdź też

Lokatorka Michała Otłowskiego również podejmowała temat reprywatyzacji warszawskich kamienic, choć reżyser w bardziej bezpośredni sposób odniósł się do sprawy morderstwa Jolanty Brzeskiej

Nie stawiam krzyżyka nad autorem: taki urok debiutów, że nie zawsze wszystko wychodzi zgodnie z początkowymi założeniami. Będę za to uważnie obserwować jego poczynania, zwłaszcza że wizja Warszawy, jaką roztoczył – fasadowej, niedostępnej zwykłym śmiertelnikom, a przy tym zepsutej od środka – koniec końców i tak w pewnym stopniu nęci.

**

Nowe książki o Warszawie:

Marek Kaczmar, Zepsute miasto, wyd. Times New Warsaw, s. 312, 2023

Dorota Masłowska, Mam tak samo jak ty, wyd. Literackie, s. 184, 2023

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone