Myszka Miki sieje grozę. Horror z kultowym gryzoniem ma już zwiastun
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Kolejna postać z dziecięcych filmów przestaje być uroczym, nieskalanym złem ulubieńcem widowni. Trend na korzystanie z tekstów kultury, które trafiły do domeny publicznej, przybiera na sile.
Wszystko zaczęło się w maju 2022 roku. Rhys Frake-Waterfield, niegdysiejszy pracownik firmy EDF Energy, ogłosił wówczas, że pracuje nad filmem o Kubusiu Puchatku. Aspirujący reżyser nie myślał jednak o kolejnej familijnej produkcji, w której miś o bardzo małym rozumku beztrosko hasa po Stumilowym Lesie z przyjaciółmi. Zamiast tego chciał uczynić z niego bezwzględnego geniusza zła. Niedźwiadek w jego koncepcji mści się na Krzysiu, który wyjechał na studia i zostawił go na pastwę losu. – Ze względu na to, że wraz z Prosiaczkiem musiał sam sobie radzić, zdziczał. Wrócił do swoich zwierzęcych korzeni – tłumaczył Brytyjczyk w rozmowie z branżowym portalem Variety.
Sukces tylko komercyjny
Slasher Puchatek: Krew i miód ostatecznie trafił do polskich kin pod koniec marca. Powiedzmy sobie wprost: nie jest to najbardziej udany film, o czym pisaliśmy już na łamach Going. MORE. – Na tacy mieliśmy podaną premierę, która brzmi na wywrotową i obrazoburczą. Szkoda tylko, że całkowicie zmarnowano tkwiący w niej potencjał. Brytyjczyk pewnie osiągnie pożądany sukces komercyjny, ale dyskredytuje siebie samego jako reżysera i scenarzystę. Przegięte, niskobudżetowe kino klasy B też trzeba umieć zrobić – recenzowaliśmy. Wykrakaliśmy, bo Frake’owi-Waterfieldowi budżet zwrócił się z 50-krotną nawiązką. Brytyjczyk pracuje już dlatego nad drugą częścią filmu, w której pojawią się jeszcze Sowa i Tygrys.
Droga do kolejnych remake’ów
Puchatek: Krew i miód mógł powstać dzięki wykorzystaniu jednego zapisu obowiązującego w amerykańskim prawie autorskim. Mówi on o tym, że teksty kultury, od których premiery minęło 95 lat, przechodzą do domeny publicznej. Po upłynięciu tego czasu twórcy lub ich spadkobiercy nie mogą żądać tantiem. Frake-Waterfield nie musiał przez to zapłacić ani grosza rodzinie Alana Alexandra Milne’a, autora książki o kultowym misiu. Tak bezprecedensowa sytuacja utorowała drogę kolejnym nieoczywistym remake’om. Reżyser, jak wspomnieliśmy, zostanie jeszcze chwilę w Stumilowym Lesie, ale planuje wziąć też na tapet losy jelonka Bambi i Piotrusia Pana.
Dziewczyna influencera w lutym w kinach! O czym opowie pełnometrażowy debiut Szymona Gonery?
Następna w kolejce okazała się Myszka Miki. Jej animowany, najbardziej rozpowszechniony wizerunek nadal jest w posiadaniu Walt Disney Company. – Nadal będzie odgrywać wiodącą rolę jako globalny ambasador w naszych opowieściach, atrakcjach z parków rozrywki i merchandisingu – przekonuje rzecznik prasowy firmy. Na początku stycznia wygasły za to prawa do animacji, w której po raz pierwszy gryzoń zaprezentował się na dużym ekranie. Chodzi o siedmiominutowego Parowca Willie z 1928 roku. Reżyserią filmu poza samym Waltem Disneyem zajął się Ub Iwerks.
Brutalna walka o przetrwanie
Narysowany prostą kreską bohater, którego znakami rozpoznawczymi są duże, czarne uszy, uniesiony do góry nos i ciągnący się po ziemi ogon, został głównym bohaterem Mickey’s Mouse Trap (Pułapka Myszki Miki). Reżyser filmu, nieznany dotąd szerszej publiczności Jamie Bailey, podobnie jak Frake-Waterfield uderzył w slasherowe tony. Akcja produkcji rozgrywa się w salonie gier, gdzie Alex ma świętować 21. urodziny ze swoimi przyjaciółmi. Beztroską zabawę przerwie pojawienie się żądnego krwi gryzonia. Myszka Miki o ludzkich rozmiarach zniszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Impreza zamieni się w brutalną walkę o przetrwanie. – Po prostu chcieliśmy się dobrze bawić, zwłaszcza że całość brzmi tak niedorzecznie – deklaruje twórca.
Premierę filmu zaplanowano na marzec. W kolejnych miesiącach jego śladami pójdzie gra wideo Infestation: Origins. To horror, w którym Myszka Miki jest jedną z kluczowych postaci uczestniczących w śmiercionośnej pandemii z lat 80.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.