Czytasz teraz
Nasi Ludzie: Dom Kultury Lublin
Opinie

Nasi Ludzie: Dom Kultury Lublin

Dom Kultury

Jeśli jesteście w Lublinie, koniecznie musicie odwiedzić Dom Kultury. Mało jest miejsc z tak różnorodną ofertą – od koncertów hip-hopowych, poprzez czołówkę polskiej alternatywy, aż do techno. Jesienna ramówka DK jest równie bogata – zagrają m.in. Guzior, Coma, Fisz Emade czy Flirtini. O początkach, idei i wyjątkowości tego miejsca porozmawialiśmy z Piotrem Tyczyńskim.

Jak opisalibyście Dom Kultury – w jakich okolicznościach powstał, jaka jest jego idea, cel i założenia?

Klub Dom Kultury powstał w głowach jego twórców dobrych 7 lat temu. Pierwsza impreza miała miejsce w maju 2012 roku. Od początku, klub miał być przeciwieństwem tego, co prezentowały tzw. „modne” dyskoteki. Co ciekawe, zajęliśmy lokal po dobrze znanej „imprezowni”, ale został tak zmieniony, że dawni bywalcy nie poznawali miejsca. Naszą domeną są imprezy tematyczne, a nie oparte na aktualnych listach przebojów. Istotne są dla nas koncerty, głównie czołówki polskiej sceny alternatywnej.

Klimaty muzyczne w Domu Kultury są bardzo różne, istotne jest dla nas zawsze to, by docierać do jak najszerszej grupy słuchaczy. Prezentowaliśmy muzykę funk, klasyczne disco, reggae, 80’s, 90’s, klasyczny hip-hop, nowoczesne brzmienia łączące elektronikę i r’n’b, muzykę rockową, bałkańską, polską, indie. Do tego to, co dzieje się u nas ostatnio dość często, czyli elektronikę – jej lżejszą i mocniejszą odsłonę. Istotna dla nas jest także swobodna atmosfera panująca w klubie. Tutaj każdy przychodzi wyszaleć się i spotkać znajomych, a nie „pokazać”.

Czym się kierujecie dobierając artystów na wasze imprezy?

Przede wszystkim wartością muzyczną. Jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się na polskiej scenie klubowej, muzycznej i koncertowej. Planując sezon w klubie, bardzo dokładnie układamy kalendarz, tak aby imprezy o podobnej stylistyce nie dominowały w krótkim okresie. Zwracamy uwagę na to, by lokalni DJe byli dobrani odpowiednio do tego, co prezentuje zaproszony gość. Oczywiście poza wydarzeniami opierającymi się na danym temacie muzycznym nie uciekamy od imprez z radosną, beztroską zabawą. Szaleństwo to wyznacznik naszych piątków – imprezy o często dość dziwnych nazwach. W trakcie tych imprez, po super rapowym bangerze pojawia się polski klasyk z lat 60., a potem rockowy hymn.

Dom Kultury

Z jakich bookingów do tej pory jesteście najbardziej dumni, jaka impreza najbardziej zapadła wam w pamięć i dlaczego?

Wracając do samych początków… pierwszym dużym koncertem w klubie w czerwcu 2012 był występ Andrzeja Smolika z zespołem. To było dla nas bardzo ważne wydarzenie. Imprez było już ponad 1000 (tych z gośćmi, jak i lokalnych) i z uwagi na to, że zagrało u nas mnóstwo wspaniałych postaci to taka lista byłaby bardzo długa. Chyba najbardziej cieszy mnie to, że wiele osób do nas wraca. W październiku na naszej niewielkiej scenie po raz trzeci wystąpi zespół Fisz Emade Tworzywo, chociaż np. 1.5 roku temu zagrali na Sali koncertowej na 1000 os. Fajne jest to, że wielu muzyków wpada do nas prywatnie po koncertach w innych miejscach. Cieszymy się, że po raz pierwszy zaprezentowaliśmy lubelskiej publiczności Taco Hemingwaya, Bitaminę, Skubasa, Domowe Melodie, czy kolektyw Flirtini.

Jaka jest przyszłość waszego miejsca (w perspektywie 5-10 lat), co planujecie zmienić, może ulepszyć?

Polska scena elektroniczna rozwija się w bardzo szybkim tempie. Stąd tej jesieni w DK jest więcej elektroniki niż w poprzednich sezonach i myślę, że to na pewno będzie wyznacznikiem kolejnego okresu w klubie. Marzy nam się zmiana miejsca i wyjście z piwnicy, ale to jeszcze nie teraz. W ubiegłym roku wstawiliśmy do klubu nowe nagłośnienie i światło. Trzeba przyznać, że radzą sobie świetnie, więc tu nie przewidujemy zmian. Co będzie za 5 czy 10 lat trudno stwierdzić, ale skoro DK zaczął w maju swój siódmy rok, a w tym czasie wiele miejsc upadło, liczymy, że nadal będziemy jednym z najważniejszych koncertowo – imprezowych miejsc w Lublinie. Marzenie? Bycie kultowym.

Podzielicie się jakąś anegdotą? Wymyślne oczekiwania i fanaberie artystów, zaskakujące zwroty akcji, przygody mrożące krew w żyłach etc.?

Kiedy w grudniu 2012 zespół Kamp! przyjechał na próbę przed wyprzedanym koncertem promującym ich debiutancki album chciałem ich przywitać stwierdzeniem „biletów już nie ma”. Mamy bardzo wesołą ochronę, więc raper Małpa dostał od jednego z bramkarzy w prezencie banana… na szczęście przyjął go z uśmiechem. Po koncercie Marii Peszek musiałem pilnować by obecny w klubie bardzo znany lubelski poseł nie miał okazji się z nią spotkać, by wykorzystać to do swojej promocji.

Zobacz również
ikony motoryzacji

Dom Kultury

Najbardziej w pamięci zapadnie mi chyba okres organizacji pokazu kontrowersyjnej sztuki teatralnej „Golgota Picnic” (co ciekawe – dość nudnej), z którego po protestach zrezygnowało miejskie Centrum Kultury. Po tym, jak ogłosiliśmy, że odbędzie się to w DK, zaczęła się na nas nagonka w internecie, dostaliśmy kilkadziesiąt maili z niemal pogróżkami, a finalnie wylądowałem na rozmowie z naczelnikiem wydziału prewencji lubelskiej Policji, który przez 2 godziny próbował mnie namówić do odwołania tego wydarzenia. Usłyszałem, że do klubu chce „wjechać” 200-300 narodowców. Wieczorem, w dniu pokazu spektaklu, na ulicy z tyłu klubu stało 6 radiowozów pełnych policjantów z prewencji. Deptak, na którym się znajdujemy był obstawiony w zaułkach przez patrole, a w klubie miałem 16 ochroniarzy. Na pokaz przyszło ze 100 osób, część nie obejrzała tego nawet do końca… Najśmieszniejsze, że nie pojawiła się ani jedna osoba protestująca przy klubie.

Trzy hasła, które najlepiej was opisują, to:

Dobra muzyka, otwartość, wspaniała atmosfera.

Sprawdźcie najbliższe koncerty, jakie odbędą się w Domu Kultury – bilety na poszczególne wydarzenia są dostępne za pośrednictwem naszej aplikacji!

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony