Egodrop: psytrance wyraźnie odwołuje się do pierwotnych wartości [WYWIAD]
Na chwilę zapomnijcie o imprezach, na których główną rolę odgrywają house, techno czy elektro. Już w piątek odbędą się jubileuszowe, dziesiąte urodziny Egodrop.
Fraktale, niesamowite wizualizacje, plemienna muzyka w szybkim tempie i wspierająca społeczność. W dużym skrócie – tak przedstawia się Egodrop. Na chwilę przed 10. urodzinami tego największego projektu psytrance złapaliśmy ludzi odpowiedzialnych za to całe zamieszanie. Przepytaliśmy, a oni odpowiedzieli nam w bardzo wyczerpujący sposób. Jeśli chcecie dowiedzieć się o historii, o filozofii, o energii, o ludziach i wszystkim tym, co stoi za tą największą psytrance’ową imprezą w Polsce – zapraszamy Was na ten przyjemny trip!
Na nasze pytania odpowiedzieli: Agnieszka „Dusha” Górka czyli Marketing & PR Manager i Michał „Meff” Ichniowski – Head of Production i Prezes Fundacji GoART stojącej za projektami Egodrop, Goadupa Festival i Serotonina.
Na czym, z waszego punktu widzenia, polega fenomen muzyki psytrance w Polsce oraz na świecie?
Nie do końca czujemy się ekspertami, aby wypowiadać się na temat fenomenu tej muzyki na świecie czy nawet w naszym kraju. Psychedelic trance dla każdego oznacza coś innego. Sama muzyka czy taniec towarzyszą ludzkości od zawsze. Każde plemię, klan czy narodowość ma swoje unikatowe melodie, a muzyka towarzysząca takim tańcom ma określony rytm, często świadomie wprowadzający w rodzaj transu. Wystarczy zauważyć jak to nadal funkcjonuje w plemionach, które nie są tak skażone współczesną cywilizacją i digitalizacją.
Muzyka i taniec określają tożsamość takiej społeczności, nierzadko stanowią ważną część ich wierzeń czy tradycji. Szamani wykorzystują muzykę i taniec do odprawiania obrzędów, oczyszczania emocji, naprawy relacji w rodzinie lub jest to po prostu sposób spędzania wspólnego czasu. Dla nas sama muzyka elektroniczna, a na pewno psytrance, wyraźnie odwołuje się do tych pierwotnych wartości. Rytm łatwo wprowadza ludzi w trans, pozwala zapomnieć o rzeczywistości. Można odpłynąć, wyskakać negatywne emocje czy problemy. Może to jest jeden z fenomenów? W czasach ogromnego napięcia, stresu i gonitwy, potrzebujemy po prostu odpłynąć, oczyścić się i zresetować.
Imprezy hołdujące kulturze psychodelicznej są również tworzone w określony, wyjątkowy sposób. Jest oczywiście strefa muzyki, ale równie ważna, co muzyka, jest aranżacja przestrzeni. Osoba biorąca udział w naszej imprezie czy festiwalu obcuje nie tylko z dźwiękiem, ale również ze sztuką – w postaci dekoracji czy galerii artystycznych, strefy warsztatów związanych z tematyką rozwoju duchowego, z ekologią czy medycyną alternatywną. Wszystko to spina od góry klamra psychodelii, ale w nienachalny sposób. To sprawia że każda osoba, czy znająca temat czy totalnie nowa, czuje się u nas jak w domu. Mamy nadzieję, że na tym właśnie polega fenomen i rozwój tej kultury.
Czym charakteryzuje się psytrance, dlaczego ten gatunek muzyki tanecznej jest tak wyjątkowy?
Gatunek psychedelic/goa trance, czyli jedno z głównych źródeł powstania szeroko pojętej kultury psychodelicznej, sięga korzeniami końca lat 60. i początku 70, kiedy to indyjska prowincja Goa była celem podróży hipisów. Część przyjezdnych pozostała tam na stałe i zajęła się tworzeniem muzyki, jogą oraz szeroko pojętą kulturą New Age. Napływ nowych technologii i muzyki elektronicznej do Goa oraz inspiracja miejscową kulturą doprowadziły w końcu do powstania nowego gatunku – goa trance. Wtedy właśnie na Goa odbywały się wielkie imprezy na plaży trwające często kilka dni, od typowych imprez techno różniące się swego rodzaju mistyczną aurą, świętymi rytuałami i niemalże religijnym znaczeniem dla uczestników.
Goa trance jest również bardzo popularny w Izraelu, gdzie pojawił się wraz z powracającymi z wakacji w Indiach rezerwistami armii izraelskiej. W ciagu kilkudziesięciu lat kultura psychodeliczna rozwinęła swoje skrzydła w Europie, Ameryce Południowej i na całym świecie. Łączy w sobie takie elementy jak: muzyka, sztuka, wiedza alternatywna na temat człowieka i zdrowia. Hippisi przyjeżdżający na Goa uciekali przed sztywnymi zasadami systemu, codziennością i brakiem wolności. Obecnie z goa trance wyrosło mnóstwo innych podgatunków muzyki z nurtu psychedelic. Można powiedzieć, że goa nadal oscyluje w obszarze orientu podbitego elektroniką, a sam psytrance to mocno współczesna, elektroniczna muzyka, z której wywodzą się inne podgatunki takie jak progressive, full on czy forest i dark. Dlaczego jest wyjątkowa? Może dlatego, że to nie tylko muzyka, tylko kultura hołdująca takim wartościom jak wolność, tolerancja, równość i przede wszystkim MIŁOŚĆ.
Czym dokładnie jest Egodrop, w jakich okolicznościach powstał ten cykl, jaka jest jego idea i czym wyróżnia się na tle innych imprez w Polsce?
Egodrop to już nie jest tylko mała grupa przyjaciół, jak do tej pory często przewijało się w opisach o nas. To już dość spora grupa ludzi tworząca Fundację GoArt, która stoi za projektami Egodrop, Goadupa Festival czy warszawska Serotonina.
Oczywiście zaczynaliśmy jako niewielka ekipa z „osiedla”, która chciała zrobić coś ciekawego związanego z kulturą psychedelic. Grupa rozwijała się i rosła, poznawaliśmy kolejne osoby zainteresowane tematem, które włączały się do projektu. Każdy chciał dać coś od siebie i tak, krok po kroku, znaleźliśmy się tu, gdzie jesteśmy dziś.
Egodrop teraz to projekt w pełni dojrzały i ukształtowany. Przeszliśmy kilka fajnych momentów chwały, ale również garść bolesnych porażek. Mamy doświadczenie, ale i pokorę, aby iść do przodu, rozwijać się w swoim tempie i spełniać nowe, coraz to bardziej śmiałe marzenia. Czy się czymś wyróżniamy? Mamy nadzieję, że tak samo jak inni organizatorzy w naszym nurcie, tworzymy przyjazną przestrzeń, aby nasi goście mogli doświadczać tego, co im w danej chwili najbardziej potrzebne. Robimy to już od 10 lat, ale nadal wkładamy w to serce, staramy się dbać o najdrobniejsze szczegóły i wciąż trzymamy się razem – w doli i nie doli. Nie zamykamy się również na projekty i pomysły z zewnątrz. To wszystko kryje się za projektem Egodrop!
Czym charakteryzuje się psytrance’owa społeczność? Czy panują w niej jakieś wyjątkowe zasady, czy ważna jest w tym przypadku nie tylko zabawa, ale i duchowość?
Często takie dyskusje obserwujemy na zamkniętych grupach poświęconych naszej kulturze. Kto jest „prawdziwym transiarzem”, czy w ogóle jest taki termin, przecież „prawdziwy transiarz nie nazywa siebie transiarzem”, „prawdziwy transiarz nosi dredy, szarawary i biega boso po łące, otwierając czakry i trzecie oko wszystkim napotkanym „nieoświeconym”. Według nas, nasza społeczność nie charakteryzuje się niczym szczególnym, ponieważ jest tak samo zróżnicowana jak inne podobne społeczności. Są w niej osoby przychodzące, aby się dobrze pobawić, są osoby, które słuchają nie tylko muzyki, ale interesują się innymi obszarami związanymi z naszą kulturą, czyli np. właśnie wspomnianym w pytaniu rozwojem duchowym czy medycyną alternatywną. Są też tacy, którzy w ogóle nie słuchają tego typu muzyki, ale tak dobrze czują się na naszych wydarzeniach, że je odwiedzają. To naprawdę świetna sprawa!
Tak jak na naszych imprezach, tak i w naszej fundacji, są również takie osoby. Nie dyskryminujemy nikogo ze względu na to, jak mocno utożsamia się z tą kulturą, Wśród nas są artyści, starający się żyć ze swojej twórczości, ale i ludzie pracujący w korporacjach, jedni jedzą mięso, drudzy nie, jedni zakładają rodziny, płacą podatki i na co dzień żyją w systemie, inni starają się póki co wymykać konwencjonalnym ścieżkom. Łączą nas wspólne projekty. Dlatego na naszych imprezach znajdziesz wszystkich reprezentantów każdej z wymienionych opcji, którzy na jedną noc czy na czas festiwalowy zbierają się w jednym miejscu, aby przeżywać i doświadczać tego, co oferuje kultura psytrance. I to jest piękne. Każdy kto przychodzi z dobrą intencją i miłością jest mile widziany. My mamy nadzieję, że pomagamy, aby ta miłość przenikała przez wszystkich i mogli nosić ją w sercu każdego dnia, a nie tylko na imprezie.
Dużą uwagę przywiązujecie do strony wizualnej imprez. Dlaczego jest to dla was tak istotne?
Staramy się, aby nasze wydarzenia tworzyły przyjazną i piękną przestrzeń do swoistego doświadczania. Dla nas najważniejszy jest uczestnik, jego doznania, emocje i wrażenia. To jest główna intencja, z którą aranżujemy przestrzeń, budujemy line-up i generalnie tworzymy konkretne edycje, czy to klubowe czy festiwalowe. Dlatego tak ważna jest wizualna strona, bez niej nie udałoby się w pełni nikogo poruszyć. Staramy się pobudzać wszystkie zmysły: słuch poprzez muzykę, wzrok poprzez dekoracje i wizualizacje, węch poprzez specjalne kadzidła, smak poprzez kuchnię, którą zawsze serwujemy oraz dotyk, który często sam uczestnik pomaga nam wykreować, otwierając się na kontakt z drugim człowiekiem. To piękne uczucie obserwować jak dialog pomiędzy sztuką, kulturą i naszym uczestnikiem staje się na tyle głęboki, że poruszamy często nigdy nie grane struny w jego wnętrzu. To jest najpiękniejsza nagroda, kiedy słyszymy albo czytamy, że daliśmy komuś coś wyjątkowego w jego przeżyciu. Wierzymy, że zabierając dobrą energię z takiej nocy, każdy z nas podnosi swoją wibrację i może szerzyć dalej ten pozytywny vibe.
Jesteście już obecni w imprezowym środowisku od dekady. Jak bardzo Egodrop zmienił się na przestrzeni tych dziesięciu lat?
Tak jak wspominaliśmy, nie jesteśmy już mała grupą ludzi, tylko prężnie działającą Fundacją. Ostatnie lata obfitowały w doświadczenia, które mocno przetransformowały naszą „paczkę”. Odwołany festiwal i bolesne konsekwencje spowodowały burzę w naszej małej szklance wody. Musieliśmy poukładać wszystko na nowo. Z perspektywy czasu możemy ocenić, że tak miało być. Dzięki pomocy przyjaciół i przemyślanej strategii podnieśliśmy się z kolan, silniejsi niż wcześniej. Wiemy teraz, że możemy liczyć na siebie, że potrafimy poradzić sobie z dość przytłaczającą sytuacją oraz, że mamy tak fenomenalne wsparcie w naszej społeczności oraz wśród partnerów.
Nadal borykamy się z konsekwencjami odwołania Goadupa Festival, ale pojawiły się niespodziewane furtki, otworzyły się nowe drzwi i nawiązaliśmy współprace, o których wcześniej nie marzyliśmy. Dziś działamy jako fundacja, działamy z największymi festiwalami muzyki elektronicznej (i nie tylko) w tym kraju. Cieszymy się, że udało nam się wyjść na prostą i do tego nadal organizować wydarzenia, pod którymi możemy bez poczucia wstydu podpisać się obiema rękoma. To bardzo budujące. Obecnie Egodrop to jedno z czołowych wydarzeń tego typu w Polsce, skupiające mega zdolnych artystów sztuki psychodelicznej i oferujące uczestnikowi piękno pod każdym względem. Dziękujemy wszystkim, którzy nam w tym pomogli.
Jakie było wasze najtrudniejsze wyzwanie?
Powiemy krótko – największym wyzwaniem było podjąć decyzję o odwołaniu i wstać na drugi dzień i spotkać się z konsekwencjami tej decyzji, które były w tamtej chwili bardzo przytłaczające. Wtedy to właśnie stanęliśmy przed faktem, że będziemy mieli długi w kwocie, której nikt z nas wcześniej nie widział na oczy i nigdy wcześniej nie zarobił, a nawet nie marzył o tym, aby zarobić. Kolejne dni przynosiły jeszcze więcej bolesnych faktów, również w formie rosnącej kwoty długu. To był prawdziwy koszmar minionego lata. Na szczęście minionego.
Nie da się ukryć, że imprezy psytrance’owe/goa kojarzą się z substancjami psychoaktywnymi. Przełamując tabu i utarte schematy – czy prowadzicie edukację w tym kierunku, czy dbacie o świadome korzystanie uczestników z tych uciech i w jaki sposób to się przekłada na atmosferę imprez?
Cała kultura psychodeliczna oraz tak naprawdę cała kultura związana z muzyką taneczną jest związana z substancjami psychoaktywnymi. Powstawała w czasach, kiedy np. LSD czy MDMA były legalne. Dziś tego typu substancje mogą pojawiać się na każdej imprezie z muzyką elektroniczną i nie tylko. Oczywiście staramy się dbać o bezpieczeństwo, edukację i nie robimy tego sami.
Na naszych imprezach są zawsze strefy organizacji SIN, czyli Społecznej Inicjatywy Narkopolityki oraz Czystych Bitów. Od 2015 roku pracują na imprezach klubowych oraz na festiwalach muzycznych i świadczą usługi redukcji szkód. Nadrzędnym celem ich akcji jest sprawienie, żeby bez względu na decyzje uczestników dotyczące sposobu zabawy, bawili się oni dobrze i co najważniejsze – bezpiecznie. Kiedy jesteś na imprezie z SIN lub Czystymi Bitami, w ich strefie znajdziesz miejsce, aby odpocząć oraz wodę, ulotki, gumy do żucia, prezerwatywy, zatyczki do uszu itd. Bardzo dbają o bezpieczeństwo uczestnika. Jeżeli źle się poczujesz po użyciu jakiejkolwiek substancji, zawsze możesz liczyć na ich pomoc. Zadbają o ciebie doświadczeni psychologowie, terapeuci i przeszkoleni wolontariusze. Z naszej strony zawsze umieszczamy informacje, żeby dbać o siebie nawzajem, że jeśli zobaczysz kogoś, kto źle się poczuje, od razu zgłaszaj taką sytuacje do ochrony, medyków lub właśnie SIN-u. Nasz ochrona jest przeszkolona, aby udzielać pomocy w sytuacjach zagrażających zdrowiu, z równoczesnym poszanowaniem dóbr osobistych i braku oceny takiej osoby. W pobliżu stoi karetka z ekipą medyków, którzy są gotowi zadziałać w sytuacji stresowej. W naszym regulaminie jest zakaz wnoszenia substancji nielegalnych, ale decyzja finalna o zażyciu takiej substancji należy do uczestnika. Nie mamy na to wpływu.
Czy macie jakieś ciekawe anegdoty związane z organizowaniem Egodropa? Zaskakujące historie, fanaberie artystów, wydarzenia, w które ciężko uwierzyć etc.?
Starzy bywalcy znają już trudną do uwierzenia, ale całkowicie prawdziwą historię o starym hipisie, który chciał wejść na Egodropa w legendarnej już Fabryce, z żywym, pokaźnych rozmiarów koniem. W rezultacie nie wpuściliśmy go, ponieważ baliśmy się o zdrowie zwierzaka (hałas), zatem koń został na zewnątrz klubu i jego właściciel za drobną opłatą woził naszych uczestników w kółku, jak w typowej szkółce jeździectwa konnego. Znany jest też golas nad ranem, który niestety zgorszył kilka osób swoim dość nieodpowiednim zachowaniem, chyba na tej samej imprezie z koniem.
Pamiętamy też sytuację, kiedy ktoś zgubił telefon i wezwał policję, która wyłączyła muzykę i kazała zapalić światła w całej Fabryce, aby delikwent mógł znaleźć swój telefon. Okazało się, że położył go na głośniku i zapomniał gdzie. Na scenie grał wtedy Bartek – właściciel Fabryki, którego ochrona nie miała śmiałości zdjąć ze sceny, więc policja musiała podejść i „poprosić” go o wyłączenie muzyki. Mina Bartka jak ich zobaczył – bezcenna. Fanaberii artystów nie znamy, ponieważ akurat na naszych imprezach nie ma specjalnych zasad ich traktowania. Oczywiście, musimy zapewnić im wszystkie udogodnienia związane z ich przyjazdem, ale nasi artyści nie mają wygórowanych oczekiwań co do „hospitality”.
Co wyjątkowego szykujecie zatem z okazji 10. urodzin Egodrop?
Najbardziej wyjątkowi są headlinerzy tej edycji. Największą, muzyczną atrakcją będzie niewątpliwie występ absolutnych prekursorów, żywych legend, od których niejeden z nas zaczynał swoje wojaże w świecie goa/psytrance – mowa oczywiście o Avi Nissimim oraz Liorze Perlmutterze, czyli o duecie Astral Projection. Na Groove Stage tym razem będziemy gościć wyjątkowego producenta, który dla wielu stał się w pewnym momencie synonimem gatunku psy-breaks. Chodzi o brytyjskiego producenta Steve’a Younga znanego bardziej jako Hedflux. Będzie to jego pierwsza wizyta w Polsce. Wspierać ich będzie śmietanka i absolutna czołówka polskiego psytrance’u z całej Polski oraz producenci i DJ-e z naszej paczki. Ekipa Egodrop/Goadupa Festival dorzuci oczywiście całe mnóstwo instalacji, aby zadbać o odpowiednio zakręcony wygląd Forum. Szykujemy trochę premier, więc zapraszamy na wyjątkowe wrażenia wizualne. Chai Potrawie zrobi pysze jedzonko, zatem jak zwykle, postaramy się pobudzić wszystkie zmysły.
Za sprawą współpracy z naszymi partnerami technicznymi, udało się również, aby na wszystkich scenach stanęły soundsystemy marki KV2, w tym oczko w naszej głowie– system KV2 VHD, którego na żadnej imprezie transowej w Polsce jeszcze nie usłyszeliśmy.
Jaka jest przyszłość Egodrop w perspektywie kilku najbliższych lat?
Być, rozwijać się i tworzyć. Miło nam ogłosić nasz nowy projekt. Dla wszystkich, którzy dotarli do końca wywiadu, mamy ważną informację: wracamy na mapę imprez outdoorowych! Oficjalnie ogłaszamy, że 16-19 lipca 2020 odbędzie się EGODROP OPEN AIR. Znaleźliśmy swoją przystań i wraz z nowym miejscem, postanowiliśmy otworzyć kolejny rozdział naszej psychodelicznej przygody. Zapraszamy do prawdziwej Nibylandii. Zapiszcie koniecznie tę datę.
Jaka jest zatem przyszłość Egodrop? Nie do końca wiemy, ale jedno wiemy na pewno – ciekawa!