Już w połowie czerwca Techno Rączka zorganizuje dla Was dużą taneczną imprezę w centrum Krakowa. Złapaliśmy ich na dwa tygodnie przed eventem i zapytaliśmy, o co w tym całym elektronicznym zamieszaniu chodzi.
Techno Rączka to krakowski kolektyw, który od kilku lat skutecznie organizuje w Krakowie imprezy techno. Zapraszali na nie takich artystów, jak m.in. 999999999, Matrixxman, Daria Kolosova czy SPFDJ. Najbliższa impreza – 14 grudnia, przestrzeń Stadionu Cracovii i headlinerski występ Newy! W ramach rozgrzewki – sprawdźcie nasz wywiad!
Jak opisalibyście swoją inicjatywę – w jakich okolicznościach powstała, jaka jest idea, cel i założenia?
Jesteśmy krakowskim kolektywem złożonym z 6 kumpli znających się od bardzo dawna. Na początku istnienia Techno Rączki skupialiśmy się na promowaniu sceny klubowej w Polsce. Prowadziliśmy stronę na Facebooku, gdzie dzieliliśmy się muzyką, która nam się podobała. Oprócz tego, wrzucaliśmy relacje z setów didżejskich, na których byliśmy oraz pisaliśmy o tym, co dzieje się w poszczególnych klubach.
Wyrabialiśmy swoje gusta, poszerzaliśmy wiedzę muzyczną i dzieliliśmy się nią z innymi. W końcu przyszedł moment, kiedy oprócz samego pisania o muzyce i uczęszczania na wydarzenia, zaczęliśmy je tworzyć. Od początku działalności eventowej towarzyszy nam idea, by tworzyć imprezy na które sami chcielibyśmy chodzić. Wiemy po sobie, że oprócz samej muzyki równie ważny jest anturaż imprezowej nocy. Miejsce, w którym będzie można odpocząć od szaleństw na parkiecie, sympatyczni i pomocni barmani, otoczka wizualna etc. Na naszych wydarzeniach staramy się zapewnić wszystkie elementy, chociaż i tak zawsze na pierwszym miejscu będzie muzyka.
Czym się kierujecie dobierając artystów na wasze imprezy?
Własnym gustem. Interesujemy się tym, co dzieje się na rynku muzycznym, słuchamy nowych wydawnictw, sprawdzamy wschodzące nazwiska i bookujemy tych, którzy pasują do profilu naszych imprez. Trzeba tu nadmienić, że gusta też się zmieniają i pomimo techno w nazwie naszego kolektywu, kierujemy nasze uszy również w inne zakamarki muzyki elektronicznej. Dobrym przykładem jest ostatnia impreza z Identified Patient, po której dostaliśmy feedback, że niektórzy spodziewali się po Techno Rączce mocnego grania, którego nieco brakowało tej nocy.
Czym wydarzenia Techno Rączki wyróżniają się na tle innych klubowych wydarzeń?
Ciężko w obecnych czasach zaskoczyć odbiorców, a z drugiej strony wszyscy tego oczekują. Staramy się stronić od klubów i organizować nasze wydarzenia w nietypowych krakowskich miejscówkach. Jest to dosyć skomplikowane, ponieważ postępujący proces gentryfikacji uszczupla zasób miejscówek które moglibyśmy wykorzystać. Ale poszukiwania cały czas trwają. Każde wydarzenie starannie planujemy, myśląc o potrzebach ludzi i wydaje nam się, że jest to doceniane. Szukamy też ciekawych osobistości na scenie, które możemy zaprosić. Na najbliższej imprezie po raz kolejny sprowadzamy didżeja po raz pierwszy do Polski. Tym razem będzie to Mor Elian, wcześniej byli to np. 999999999, Justin Cudmore, Daria Kolosova, Marcelus i Miley Serious. Jest więc sporo elementów, które sprawiają, że tworzymy coś nowego i coś, z czego jesteśmy znani.
Jaka jest przyszłość waszego kolektywu w perspektywie kilku lat?
Założyliśmy fundację, pod szyldem której organizujemy nasze wydarzenia i będziemy ją na pewno rozwijać. Z wydarzenia na wydarzenie staramy się docierać do nowych grup odbiorców i zwiększać ilość uczestników. Póki co działamy u podstaw, nabieramy doświadczeń i dopracowujemy każdy event do jak najwyższego poziomu.
Podzielicie się jakąś anegdotą? Wymyślne oczekiwania i fanaberie artystów, przygody z publiką, zaskakujące zwroty akcji, przygody mrożące krew w żyłach etc.?
Na zeszłorocznym Torze, przyjechał do nas na imprezę chłopak na wózku inwalidzkim, a impreza odbywała się w magazynie na drugim piętrze. Specjalnie dla niego odpalaliśmy windę towarową, żeby mógł się dostać na teren eventu. Sporo ludzi zaangażowało się w tę akcję i było przy tym sporo radości i braw, kiedy gość w końcu podjechał pod didżejkę.
Inna sytuacja; na Cieszyńskiej musieliśmy zorganizować szatnię, dla uczestników, bo impreza odbywała się w grudniu i wszyscy przychodzili w kurtkach. W jednym pomieszczeniu wkręciliśmy w ścianę deski z wkrętami na których te kurtki miały wisieć. Po około godzinie od rozpoczęcia, prawie wszystkie miejsca były już zajęte, a od ciężaru kurtek, te deski zaczęły stopniowo odchodzić od ściany. Stało się w końcu tak, że deski odpadły, kurtki się pomieszały a my zostaliśmy z tak zwanym niezłym ambarasem. Koniec końców, skombinowaliśmy jakieś wieszaki i zrobiliśmy na szybko prowizoryczną szatnię, w której staliśmy już do końca imprezy. Poza tym, to wszystko zawsze przebiega według planu 🙂
Trzy hasła, które najlepiej was opisują, to:
Muzyka, ludzie, przestrzeń.
Bilety dostępne są w Going.!