Czytasz teraz
W największy śnieg, w najgorszą pogodę. Jak działa SnowFest? [WYWIAD]
Muzyka

W największy śnieg, w najgorszą pogodę. Jak działa SnowFest? [WYWIAD]

SnowFest

SnowFest to wydarzenie z taką estymą i takim pomysłem, że nie da się znaleźć dla niego punktu odniesienia na polskim rynku festiwalowym. O wydarzeniu opowiedzieli nam jego twórcy.

Jakie korzyści daje organizowanie festiwalu w zimie?

Igor Fleiszer (SnowFest): Przede wszystkim fakt, że organizujemy od dziesięciu lat jedyny zimowy festiwal w Polsce. W sumie nie dziwie się, że nikt się na to poza nami nie zdecydował, bo praca zimą nie należy do łatwych.

Zuza Partyka (SnowFest): Dla mnie główną korzyścią jest to, że otwieramy sezon festiwalowy w Polsce i jako pierwsi możemy zaprezentować nowości muzyczne przygotowywane przez artystów na nadchodzący sezon.

Jaka była największa trudność, jaką napotkaliście podczas organizacji wydarzenia w takim terminie?

Zuza Partyka: Największą trudność w produkcji zimowego festiwalu stanowi pogoda. Jest albo za dużo śniegu i nie ma gdzie go usunąć, albo jest go za mało i trzeba go produkować. Przy zbyt dużym opadzie zmniejsza nam się powierzchnia festiwalu, gdyż nadwyżki śniegu musimy gdzieś zmagazynować. Proszę też sobie wyobrazić montaż olbrzymich hal namiotowych przy temperaturze minus dwudziestu stopni Celsjusza i utrudnionej widoczność spowodowanej nawałnicą śnieżną – nie są to najłatwiejsze warunki pracy. Na szczęście od lat na samym festiwalu mamy już tylko gorącą atmosferę.

Jaka była najbardziej nieprzewidziana sytuacja wynikająca z pogody, która wydarzyła się na festiwalu?

Igor Fleiszer: Jak to zazwyczaj bywa w górach – może być dużo śniegu lub może go nie być w ogóle. W ramach festiwalu organizujemy zawody sportowe i śnieg jest nam potrzebny. Im więcej, tym lepiej. Zdarzyło się kilka razy, że było go zbyt mało i musieliśmy zmienić formułę zawodów. Niestety na warunki pogodowe nie mamy wpływu i zawsze przygotowujemy dwa scenariusze na przeprowadzenie części sportowej, aby zawody zawsze mogły się odbyć.

Czy organizowanie wydarzenia w takim terminie jest bardziej kosztowne?

Zuza Partyka: Zdecydowanie tak. Podczas wydarzenia wszystkie sceny są ogrzewane i znaczna część budżetu w związku z tym jest przeznaczona na paliwo i prąd. Poza tym olbrzymie środki pochłania zorganizowanie zawodów sportowych, które są częścią naszego festiwalu. Dochodzą różnego rodzaju koszty jak odśnieżanie, skuwanie lodu, produkcja śniegu czy specjalistyczne maszyny do budowy części sportowej, których nie ma na letnich festiwalach.

Karnety znajdziecie w tym miejscu!

Dlaczego postawiliście na takie, a nie inne rozłożenie gatunków podczas wydarzenia?

Igor Fleiszer: Na festiwalu kierujemy się jedną zasadą – musi być energetycznie, stąd pomysł na takie gatunki, jak drum’n’bass, electro, hip-hop. Nasza publiczność musi być rozgrzewana muzyką od samego początku. Może być zimno, ale atmosfera jest zawsze gorąca i jeszcze nikt nie narzekał na niskie temperatury.

Czy jest jakiś gatunek, który na razie jest zbyt mało u was prezentowany, a chcielibyście, by niebawem stało się inaczej?

Zuza Partyka: Nie czujemy, aby w naszym repertuarze brakowało jakiegoś gatunku muzycznego, gdyż jak do tej pory nasza różnorodna formuła się sprawdza, o czym świadczy wciąż rosnąca frekwencja.

Igor Fleiszer: Na pewno można zauważyć, że na naszym festiwalu jest mało muzyki techno. Poza tym można natomiast zasmakować niemalże wszystkich odmian muzyki elektronicznej w jej najbardziej energetycznej odmianie. Krążą już anegdoty, że na SnowFest, na jednej ze scen, nawet podłoga skacze od tysięcy roztańczonych festiwalowiczów.

Czy zauważyliście, że artyści inaczej zachowują się na tym waszym festiwalu?

Zuza Partyka: Zdecydowanie tak. Naszą społeczność promuje hasztag #SnowFestFamily, rodzinna atmosfera udziela się również artystom.

Igor Fleiszer: Jesteśmy butikowym festiwalem, gdzie każdy czuje się doskonale i artyści też czują się swobodnie. Panuje rodzinna atmosfera, co daje się zauważyć także za kulisami. Może dlatego lubią do nas wracać i chętnie występują na naszym kolejnym projekcie, czyli CARBON Silesia Festival.

Czy artyści korzystają z zimowych atrakcji? Czy zdarza im się przyjeżdżać np. z rodzinami lub przyjaciółmi, by przedłużyć sobie czas u was?

Igor Fleiszer: Tak, często pojawia się pytanie od artystów zagranicznych o możliwość skorzystania i pojeżdżenia na stoku narciarskim podczas pobytu. Okazuje się, że wielu z nich lubi uprawiać sporty zimowe, a nawet są ich miłośnikami. Najczęściej jednak kończy się na rozmowach, bo finalnie nie mają wystarczająco czasu, żeby skorzystać z szusowania. Ale za to większość polskich wykonawców zabiera sprzęt i można ich spotkać na stoku w czasie festiwalu.

Zobacz również
Robert Lewandowski Żugajka

Czy przez wzgląd na porę roku artyści mają specyficzne wymagania riderowe?

Igor Fleiszer: Ridery zazwyczaj są te same co na letnie festiwale, ale ze swojej strony na backstage’u zapewniamy ciepłe napoje i posiłki.

Jak jeszcze dbacie o nich na miejscu? Musicie podchodzić do tematu zaopiekowania się twórcami inaczej niż organizatorzy letnich festiwali?

Igor Fleiszer: Przypuszczam, że różnicy nie ma i zawsze staramy się opiekować artystami na sto procent. Jedyna różnica, jaka przychodzi mi do głowy, to zapewnienie nagrzewnic na scenie, czego nie robi się na letnim festiwalu

Zuza Partyka: Dodam tylko, że dla zapominalskich mamy zimowe czapki i ciepłe skarpety.

Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – czy byli jacyś artyści, którzy wam odmówili, bo… zwyczajnie nie lubią występować w zimie?

Igor Fleiszer: Nie było takiej sytuacji. Zimowe festiwale odbywają się regularnie w Europie i na świecie, więc artyści znają warunki panujące na takich wydarzeniach.

SnowFest

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony