Oskar i Steez przez parę lat funkcjonowania pod szyldem PRO8L3M udowodnili, że są jednym z najważniejszych projektów rapowych w naszym kraju. Kropka. Fight Club, najnowsze wydawnictwo grupy, jest tego potwierdzeniem. I zarazem powiewem świeżości, na który trochę już czekaliśmy…
Miał być tylko mixtape – wyszła cała płyta. Niewiele składów w naszym kraju ma taki rozmach jak oni. Płyta po płycie, rok w rok, to naprawdę szybkie tempo pracy, godne samej Rihanny xD. Ostatnim krążkiem Oskara i Steeza był Art Brut 2. Płyta, choć słabsza niż jej poprzednik, wciąż pokazywała, że panowie nawet na chwilę nie zwątpili w to, co robią. Przykładem tego był choćby numer W domach z betonu, który PRO8L3M wykonali na gali Bestsellerów Empiku z samą autorką oryginału, Martyną Jakubowicz. Niewiele takich wydarzeń w polskim rapie, oj niewiele.
No dobra, nie da się ukryć, że poprzeczka była ustawiona wysoko. Czy panowie stanęli na wysokości zadania? Pierwszy numer zwiastujący album, tytułowy Fight Club, podzielił nawet najbardziej ortodoksyjnych fanów. Wielu z nich MIAŁO PRO8L3M z użyciem przez Oskara auto tune’a. Dlaczego? Muszę przyznać, że nie mam pojęcia. Efekt jest używany przez ¾ sceny, nie tylko tej polskiej, więc wykorzystanie go przez PRO8L3M było kwestią czasu. Nie ma w tym absolutnie nic złego. Ludzie, chill, auto tune nie zamieni Oskara w Future’a xD
Wydanie Fight Club wzbudziło we mnie inny niepokój. Jaki? A taki, że Oskar i Steez wyczerpią do końca swój styl i nie zaproponują niczego świeżego. Na szczęście, obawy te okazały się niesłuszne. Bity Steeza brzmią dużo inaczej niż te z Widma, czy choćby z jego solowego mixtape’u, wydanego pod koniec zeszłego roku Lost Tapes 002. Nie jest już tak mrocznie, nie ma tak wielu ejtisowo brzmiących syntezatorów. Jest za to więcej samplingu. I bardzo dobrze. Ale bity Steeza to nie jedyne zaskoczenie na Fight Club. Kolejne: ogromna ilość gości. Na featuringach mamy nie tylko Sokoła, PIHa czy Wilka WDZ – jest też Kukon, Szpaku czy Kaz Bałagane. Połączenie starej rapowej gwardii ze świeżością MŁODZIANÓW. Fajnie. Takie spektrum rapowych osobowości to zabieg stylistycznie ryzykowny, ale efekt jest znakomity.
Fight Club to dobra płyta, która udowadnia, że PRO8L3M wciąż jest na rapowym szczycie i nigdzie się z niego nie wybiera. A – jak rapuje Oskar w V – to ma znaczenie.
Jestem KONESEREM dobrego wzornictwa i architektury, miłośnikiem muzyki, perkusistą, didżejem, (jeszcze) niespełnionym producentem i (jeszcze bardziej) niespełnionym projektantem graficznym. Wyznaję słowa Milesa Davisa, który stwierdził, że “życie bez muzyki byłoby niczym”. Od kilku lat przewodzę kolektywom SONDA i SOJUZ, które skupiają didżejów i didżejki z Polski i Europy Wschodniej, tworząc bezpieczne, wolne od uprzedzeń imprezy, prezentujące różne oblicza muzyki elektronicznej.