Czytasz
The Morning After to śniadaniowy pewniak w stolicy [NOWE MIEJSCE]

The Morning After to śniadaniowy pewniak w stolicy [NOWE MIEJSCE]

Na Poznańskiej 7, w ścisłym centrum Warszawy, rozpoczniecie udany dzień i zjecie niezobowiązujący lunch, a wieczorem odpoczniecie przy winie i drinkach. Klucz do sukcesu nowo otwartej knajpy tkwi w dbałości o szczegóły i komfort gości.

W szkole uczono, że nie należy oceniać książek po okładce. Kiedy weszliśmy do The Morning After The Night Before, nie potrafiliśmy jednak powstrzymać się od słów zachwytu. Gości dopiero co otwartego lokalu wita ogromne drzewo posadzone w glinianej donicy. Kamienna posadzka koresponduje z wyważoną oliwkową zielenią na ścianach. Świeże kwiaty wpuszczają do środka powiew natury. Na obłych (taki kształt to najwyraźniej najnowszy krzyk mody) stolikach zmieszczą się nawet największe zamówienia. Układ miejsc sprzyja spotkaniom w różnych konfiguracjach. My odwiedziliśmy nowy lokal na mapie Warszawy w trójkę, ale łatwo nam wyobrazić sobie pójście tam na randkę we dwoje. Albo na rodzinny obiad, update biznesowy czy lunch z przyjaciółmi.

W The Morning After na gości czekają trzy sale. Wnętrze tej najbardziej schowane w środku oświetlają okna wychodzące na ul. Poznańską / fot. Maja Malec

Na dobry początek dnia

Miejscówka przez cały tydzień otwiera swoje podwoje przed głodomorami o 8:00 rano. Postanowiliśmy dlatego przetestować jej śniadania, o których powoli zaczyna mówić całe Śródmieście. Karta dań w The Morning After jest krótka, ale treściwa. Sami skusiliśmy się na zielonego bowla z krewetkami i serem (48 zł), twarogowe pancake’i z kwaśną śmietaną i wiśniami (30 zł) oraz jajko w koszulce z łososiem (36 zł). Jako że od rana prażyło wiosenne słońce, do jedzenia zamówiliśmy zimne napoje. Dobraliśmy tonic espresso na kostkach lodu (20 zł, dostępne także w wersji z likierem limoncello) i matchę. W końcu kolor ścian i stołów zobowiązuje – sami zobaczcie, że wyszła z tego całkiem sympatyczna kompozycja.

Na chłodniejsze dni matcha ice będzie pasować jak ulał / fot. Maja Malec

Werdykt? Pełne brzuchy

Po kwadransie trafiły do nas parujące dania. Przed ich oceną musimy przyznać się do jednego: dawno nie przywitała nas tak sympatyczna obsługa. Być może to kwestia tego, że restauracja działa od niedawna, ale życzymy sobie, żeby taki stan rzeczy utrzymał się jak najdłużej. Takie pozornie nieistotne drobiazgi naprawdę sprawiają, że chętniej sięga się po sztućce. Ale przejdźmy do konkretów. Zestaw z krewetkami stanowił esencję tego, jak powinien wyglądać bowl. Złożyły się na niego świeże, odżywcze składniki, wśród których żaden nie górował wyraźnie nad innymi. Soczyste awokado zgrabnie korespondowało z fasolą edamame, zielonym sosem i rukolą. Przyjemnie było do nich rozgryźć pestki dyni i słonecznika.

Bowl z krewetkami, a w tle: twarogowe pancake’i i jajko w koszulce z łososiem / fot. Maja Malec

Baliśmy się o jakość jajka w koszulce, bo czasami to właśnie na najprostszych daniach wykładają się i ci bardziej doświadczeni szefowie kuchni. Włodarze The Morning After na szczęście sprostali i temu wyzwaniu. Danie sytuuje się gdzieś pomiędzy poszetową odmianą a jajkami po benedyktyńsku. Sos holenderski ma kremową konsystencję, a jego smak zgodnie ze sprawdzoną recepturą wieńczy octowy twist. Chrupka grzanka stanowi idealny fundament całej kompozycji. Dobrze, że kawałki łososia (w alternatywnej wersji można zamówić mięso) nie znalazły się na samej kanapce, tylko obok niej.

Sprawdź też

Cały dzień wrażeń

Na sam koniec zostawiliśmy sobie wisienkę na torcie – i to dosłownie, bo w sosie okalającym twarogowe pancake’i faktycznie pływały gorzkawe wiśnie. Kleks kwaśnej śmietany przełamał słodsze tony w całym daniu. Po takim śniadaniu na szczęście daleko do glukozowej drzemki. Mieliśmy za to energię na cały dzień, a do tego wyszliśmy z przeświadczeniem, że The Morning After damy jeszcze szansę… któregoś wieczoru. Lokal przy Poznańskiej 7 poza tym, że w porze obiadowej oferuje aperitify, poleca się jako The Night Before. Karta dań pozostaje wtedy ta sama, zaś do gry oprócz napojów bezalkoholowych wkraczają wina i napoje. Wpadajcie, a pewnie zastaniecie nas przy barze!

Jagoda, Stasiu i Maja w The Morning After / fot. Maja Malec

Drożdżówki z białą czekoladą i rakowy omlet z sosem a la vodka. Kubuś Piekarenka rozpieszcza aż miło

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone