Tegoroczna gala magazynu GQ to już historia. Podczas gdy uwagę większości skradła Kim Kardashian, swoje pięć minut miał też Travis Scott, który postanowił przeprowadzić wywiad… sam ze sobą.
Mężczyźni roku zostali wybrani! Organizowany przez magazyn GQ plebiscyt, który ich wyłania, jest organizowany od 1996 roku. Jego pierwszą edycję wygrał młody Mel Gibson. Przez lata wśród wyróżnionych przewinęło się sporo osobistości ze świata rozrywki i kultury, którzy nie bali się łamać stereotypów, i o których po prostu było najgłośniej. To choćby Tyler, The Creator, Lil Nas X czy… Bella Hadid. Tak, dobrze czytacie: męskie czasopismo wybrało jako mężczyznę roku kobietę. W ubiegłym roku jedna z najsłynniejszych modelek na świecie wpadła w oko jury dzięki swoim unisexowym stylizacjom. Wcześniej nominowano z kolei Rihannę, Jennifer Aniston, Megan Thee Stallion, Jennifer Lopez czy Scarlett Johansson.
Kim odebrała mężczyznom sukces?
Tegoroczny wybór był dla wielu komentujących zaskoczeniem. Tym razem GQ jako mężczyznę roku poza Tomem Fordem, Travisem Scottem i Jacobem Elordim wybrało… Kim Kardashian. W internecie rozgorzała debata, w której zastanawiano się, czym właściwie celerytka zasłużyła sobie na to miano. Okazuje się, że jurorzy przy swojej ocenie wzięli pod uwagę założone przez nią firmy, w tym markę bieliźniarską Skims, a także linie kosmetyczne, autorskie perfumy, napój energetyczny i grę mobilną. Mimo to decyzja gremium nie wszystkim przypadła do gustu. – Czuję, że to odbiera mężczyznom sukces, wiecie? I to, panie i panowie… jest powód, dla którego Ameryka jest teraz wyśmiewana na całym świecie. Absolutnie cholernie żenujące – przeczytamy w social mediach.
Reporterski monolog
Mimo kontrowersji (a może raczej dzięki nim?) na gali stawiło się wielu przedstawicieli mediów. Trudno im się dziwić – na czerwonym dywanie pojawiła się cała śmietanka towarzyska Hollywood. Jednym z zaproszonych był wspomniany laureat plebiscytu, Travis Scott. Poproszony przez jednego z reporterów o udzielenie wywiadu postanowił przejąć inicjatywę i zabrać się za to sam. Raper dorwał przygotowane wcześniej karteczki z pytaniami, żeby zacząć… rozmawiać sam ze sobą.
Bambi wreszcie wydała debiutancki album. Oto najlepsze momenty jej płyty!
– Chciałeś zamienić UTOPIĘ w musical. Czy jest już plan na Broadway?” – zapytał Travis. – Kurwa, tak jest – szybko odpowiedział i od razu przeszedł do kolejnego zagadnienia. – Powiedziałeś, że chcesz studiować architekturę na Harvardzie. Architektura którego miasta najbardziej cię inspiruje? – kontynuował. – Nie będę kłamał, Tokio to ogień … Rzym to ogień… Pompeje są naprawdę niesamowite… Chile jest mega szalone (…). A Brazylia jest naprawdę kurewsko piękna – zadeklarował. Fragment niespodziewanego monologu prezentujemy poniżej.
Travis Scott. Ze sceny na deski teatralne
Czy wiemy coś więcej o wspomnianym musicalu? We wcześniejszej rozmowie z GQ Travis zdradził, że plany o spektaklu na Broadwayu to nie żart i być może w przyszłości uda się je zrealizować. – Chciałem, aby album był sztuką teatralną. Starałem się przenieść go na Broadway, ale ponieważ teatry są tam małe, pragnąłem przenieść ideę tego miejsca do większych sal. Grać na stadionach albo na arenach, ale nadal czuć się jak na Broadwayu – przekonywał.
Artysta przyznał również, że spotkał się z autorem sztuki Slave Play, Jeremym O. Harrisem, z którym przedyskutował potencjalną współpracę. – Uwielbiam go! Jest niesamowity. Rozpatrywaliśmy różne pomysły. Zobaczyłem się z nim i z kilkoma innymi osobami. Po prostu rozmawialiśmy o koncepcie i o tym, że potencjalnie może się wydarzyć. Wciąż próbuję to rozgryźć – wyznał. Wygląda na to, że do konkretnych rezultatów jeszcze daleka droga, ale nieustająco trzymamy za nie kciuki.